Rozdział: 2

35 7 4
                                    

Sans przed występem najbardziej nie lubił nakładania swojej artystycznej maski. Tony tapety tylko po to by nie widzieli jego prawdziwej twarzy. No może i by to znosił gdyby nie to ,że nie mógł poruszać twarzą. Lekki uśmiech sprawiał mu trudność a co dopiero mówić o śpiewaniu?

Szybko założył szare rurki i swoją ulubioną czarną skórzaną kurtkę, a do tego czerwone trampki. Po raz ostatni spojrzał na siebie w lustrze i wyszedł z pokoju. hol wydawał mu się dłuższy niż zazwyczaj w salach koncertowych. Szybko wszedł do pomieszczenia operacyjnego, w którym już wszyscy byli. Ojciec wręczył mu słuchawkę oraz mikrofon i poklepał po ramieniu.

- Będzie dobrze jak zawsze- uśmiechnął się do niego

- Tak tak- ziewnął

- Sans proszę cię potraktuj to poważnie- westchnął

-Jasne- machnął ręką i wyszedł z pomieszczenia.

Sans nienawidził takiego zachowania ojca miał ochotę na niego w takich chwilach krzyknąć i trzasnąć drzwiami. Ciężko westchnął i pewnym krokiem poszedł do podnośnika scenicznego, który miał go przetransportować na scenę. Ostatni raz popatrzył się za siebie i stanął na ruchomej platformie. Maszyna zaczęła powoli go podnosić. Rozluźnił się do granic swoich możliwości i przybrał jedną ze swoich scenicznych póz. Po chwili przywitały go reflektory skierowane na niego oraz krzyki i piski swoich fanów.

  -Witaj Warszawo!!!- krzyknął radośnie podnosząc rękę do góry układając ją w jedną połowę odwróconego serca

Rozległ się nie wyobrażalny krzyk i wiele osób zrobiło to samo. Sans przyglądał się szczęśliwym uśmieszkom aż w końcu zobaczył. Zobaczył ciebie z tym samym rozwalonym kucykiem. Miałaś na sobie jaskrawoczerwoną sukienkę. Szkielet uśmiechnął się do siebie.

- Jesteście gotowi na prawdziwą zabawę!!!- odpowiedział mu głośny pisk- No to zaczynamy- po tych słowach światła zmieniły kolor na niebieski.

Beware, beware, be sceptical
Of their smiles, their smiles of plated gold
Deceit, so natural
But a wolf in sheep's clothing is more than a warning
Bla bla black sheep, have you any soul?
No sir, by the way what the hell are morals?
Jack, be nimble, Jack, be quick
Jill's a little whore and her alibis are dirty tricks
So could you...

Sans pochylił się nad tłumem wyczekując dalszego ciągu.

Tell me how you're sleeping easy
How you're only thinking of yourself?
Show me, how you justify
Telling all your lies like second nature
Listen, mark my words: one day (one day)
You will pay, you will pay
Karma's gonna come collect your debt!-
odpowiedział mu tłum

Uśmiechnął się szeroko po czym zaczął kolejną zwrotkę:

Aware, aware
You stalk your prey
With criminal mentality
You sink your teeth into the people you depend on
Infecting everyone, you're quite the problem
Fee-fi-fo-fum, you better run and hide
I smell the blood of a petty little coward
Jack, be lethal, Jack, be slick
Jill will leave you lonely, dying in a filthy ditch
So could you...

Tłum już sam wiedział co ma robić:

Tell me how you're sleeping easy
How you're only thinking of yourself?
Show me, how you justify
Telling all your lies like second nature
Listen, mark my words: one day (one day)
You will pay, you will pay
Karma's gonna come collect your debt!

Sans przez chwilę popatrzył się w twoją stronę. Obserwował jak tańczysz razem z innymi fanami.

MusicalTale- Sława to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz