2. Jak się poznaliście?

2.3K 70 43
                                    

✔POPRAWIONE 02.04.2021


❤Dean- po nieudanym polowaniu postanowiłaś wybrać się do baru, aby trochę się rozluźnić (czyt. schlać się do nieprzytomności) gdy nudnym krokiem podeszłaś do barmanki i zamówiłaś whisky obok ciebie usiadł przystojny młody szatyn o toksycznie zielonych oczach i zamówił to samo co ty.

- Topisz smutki? - zapytał.

- Nieudana robota - mruknęłaś bez namysłu. - T.I. - przedstawiłaś się i wyciągnęłaś rękę w jego stronę.

- Dean Winchester - wytrzeszczyłaś oczy.

- Ten Winchester!? - zapytałaś z nie dowierzaniem. 

- Oh, czyli już o mnie słyszałaś? - mruknął nieco zaskoczony, nie tracąc jednak pewności siebie i puścił ci oczko.

- Ciężko nie było by nie słyszeć o geniuszach, co otworzyli wrota do piekła. - parsknęłaś śmiejąc się pod nosem, a jemu mina nieco zrzedła, jednak widząc, że się uśmiechasz odwzajemnił gest. 

W tym momencie zadzwonił do niego telefon.

- Co? Przerywasz mi rozmowę z bardzo piękną dziewczyną. - uśmiechnął się do ciebie - Dooobra, zaraz będę... Zadzwoń - rzucił wychodząc z baru, a niedaleko twojej dłoni leżała mała karteczka z kilkoma cyferkami.

❤Sam- Szłaś... Nie, ty biegłaś na randkę, do chłopaka, który nienawidził niepunktualności, a ty już byłaś spóźniona. Twój autobus się spóźnił. Nie tyle zależało ci na chłopaku, co na tym, żeby miał cię kto odwieźć do domu, bo następny autobus przyjeżdżał dopiero za trzy godziny. Dotarłaś na miejsce i jak na złość zaczął padać deszcz, a twojego "szofera" ani śladu. Wyjęłaś telefon i zaczęłaś dzwonić. Pierwszy sygnał.. Drugi, trzeci. Odebrał co sprawiło ci wielką radość i nadzieję, że wrócisz z nim do twojego domu.
-Gdzie jesteś? Ja tu moknę...
-Wróciłem do mojego mieszkania. Czekałem dziesięć minut! Wiesz co to jest?!
-No rozumiem, ale...
Cholera, rozłączył się.
Zrezygnowana ruszyłaś w stronę biblioteki, bo była najbliżej. Weszłaś, a ciepłe powietrze przyjemnie uderzyło w twoje zmarznięte ciało. Cała przemoknięta poszłaś do końca sali, aby nikt cię tak nie oglądał. Wyglądasz jak mokry kurczak ze śmiercią w oczach...
Na twoje nieszczęście ktoś już tam siedział. Był to przystojny szatyn.
Chciałaś się wycofać, ale on zrozumiał sytuację i zagadał, abyś nie czuła się zażenowana.
- Jestem Sam.
- T.I .- przyjęłaś wyciągniętą dłoń - miło poznać.
Następne trzy godziny minęły wam na rozmowie, a ty dałaś mu na koniec swój numer.

❤Castiel- Siedziałaś w bunkrze z Deanem i Samem - pracowaliście nad sprawą, aż nagle, tuż za Deanem pojawił się mężczyzna, o pięknie czystych niebieskich oczach. Chciałaś wyciągnąć broń, ale coś ci na to nie pozwoliło. Ufałaś mu.
-Kto to? - zapytał swoim głębokim głosem. Coś ci w nim nie pasowało, wydawał się tak niewinny, że wręcz nieprawdziwy.
- Cas! - wrzasnął Dean - przestrzeń osobista!
- Przepraszam Dean... - odsunął się o dwa kroki - Jestem Castiel, anioł pański. - przedstawił ci się.
- T.I. - odparłaś niechętnie.
Cas postanowił zostać pod pretekstem chęci pomocy przy sprawie. Zamiast to robić wolał jednak bliżej cię poznać...

❤Crowley- Byłaś w piekle. Minęło już sporo czasu, a ty dalej byłaś torturowana. Pewnego dnia do twojej celi wszedł mężczyzna.
- Zabieram cię stąd.
- Czemu? - zapytałaś, nie rozumiejąc motywów faceta w czarnym garniturze. 
- Jak to "czemu"? - skrzywił się - Daję ci szanse na wyrwanie się z piekła, a ty masz jeszcze czelność mieć jakieś pytania? - prychnął.
- Tu nic nie jest za darmo...
- Możesz mi się przydać w przyszłości... - uśmiechnął się demonicznie - Gdzie moje maniery... Crowley, król Piekła.
-Co!?
-Słyszałaś...
-T.I. wiesz, nie obchodzi mnie co ze mną zrobisz... Po prostu zabierz mnie jak najdalej stąd...
-Jak sobie życzysz, słonko.

❤Chuck- Nareszcie, to dzisiaj! Jedziesz na spotkanie z twoim ulubionym autorem! Teraz stoisz w kolejce po autograf. Już za chwilę twoja kolej!
Chuck podpisał ci książkę nawet na ciebie nie patrząc. Nie byłaś najszczęśliwsza, ale szybko wyszłaś, aby nie blokować krótkiej już kolejki.
Wyszłaś i nagle twoja siostra zadzwoniła do ciebie z wiadomością, że nie może po ciebie przyjechać. Było już kompletnie ciemno, a ty nie znałaś dobrze miasta, w którym się znajdowałaś. Usiadłaś na krawężniku i zakryłaś twarz rękoma. Nie masz jak wrócić do domu. Nagle poczułaś czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Co się stało? - zapytał dotykalski nieznajomy.
-Nie mam jak wrócić... - trochę bałaś się podnieść wzrok, nie wiedząc, kim może być ten człowiek. 
- A jak masz na imię? - zapytał przyjaźnie.
-T.I.... - odpowiedziałaś uspokajając się nieco.
- Mogę odwieźć cię do domu - podniosłaś głowę i zobaczyłaś, że rozmawiasz z Chuckiem, ale nie dałaś poznać po sobie twojego zdziwienia.
- Naprawdę? - zapytałaś z nadzieją. Normalnie nigdy byś się nie zgodziła nigdzie jechać z obcym facetem, jednak czułaś, że z jakiegoś powodu nie będziesz w stanie mu odmówić.
- Jasne - uśmiechnął się - wsiadaj do samochodu.

nigdy tak nie robimy, moje drogie dzieci 

❤Gabriel- Oglądałaś serial, aż zobaczyłaś, że twoje zasoby cukru się kończą. Kiedy dokończyłaś odcinek uznałaś, że warto by udać się do sklepu po czekoladę, drugą czekoladę, trzecią czekoladę, czwartą czekoladę... I kilka innych artykułów spożywczych, niezbędnych do zachowania twojej idealnej figury. Gdy było już po wszystkim, zapłaciłaś i próbowałaś dociągnąć swoją stertę żarcia do jaskini, w której mieszkasz, usłyszałaś za sobą męski głos.
- Może ci pomogę? - zaproponował przystojny blondyn o ślicznych miodowych oczach - Jestem Gabriel i chyba idziemy w tą samą stronę. - zaśmiał się uroczo.
- Ja jestem T.I. i chyba przyda mi się pomoc. - również się zaśmiałaś.
- Zauważyłem to już w sklepie, na dziale z cukierkami.
- To ty mi je podałeś! - krzyknęłaś wesoło.
- Do słodyczy jestem pierwszy, więc biegłem za tobą, bo jesteś tak słodka...
- Przestań mi tu czarować, bo jeszcze się zakocham - prawda była taka, że to nie było by trudne zadanie.
- Nie mam nic przeciwko. - wzruszył ramionami.

❤Lucyfer- Poszłaś na polowanie, bo w pobliżu wykryłaś obecność demonów. Niestety coś nie poszło po twojej myśli i zostałaś złapana. Po chwili gdy demon wymierzył ci kolejny cios w twarz, a stróżka krwi pociekła ci z ust za nadnaturalną istotą pojawiła się jakaś postać... a oczy demona spłonęły.
Mężczyzna za nim uwolnił cię, uzdrowił i przeniósł do domu.
- Kim... a właściwie czym jesteś? - zapytałaś wrogo nastawiona do swojego wybawcy. Nie wiedziałaś, czego może chcieć w zamian.
-Lucyfer... - zaśmiał się, a jego oczy zabłysnęły czerwienią - do miłego zobaczenia - posłał ci tajemniczy uśmiech...
I zniknął.

❤Balthazar- Siedziałaś w restauracji i czekałaś na swojego chłopaka, który spóźniał się już pół godziny, ale nie traciłaś nadziei. Nagle przysiadł się do ciebie blondyn o niebiesko-szarych oczach z butelką wina w dłoni.
Wdałaś się z nim w rozmowę. Wydał ci się niezwykle interesujący, a jego tajemnicza, nadnaturalna aura przyciągała cię do niego. Chyba znalazłaś nowego potencjalnego chłopaka.

Supernatural preferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz