•|2|•

148 12 0
                                    


Obudziłam się. Leżałam już sama. Jacob poszedł. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Zobaczyłam średniego wzrostu dziewczynę z sińcami pod oczami. Nagle poczułam zapach jedzenia. Wyczułam jajecznice i trochę krwi z pumy. Od razu pobiegłam do kuchni. Usiadłam na krześle. Obok talerza leżała karteczka.

"Smacznego śniadania! Wybraliśmy się na polowanie. Wrócimy zanim mrugniesz. Mama i tata."

Kiedy przeczytałam karteczkę zabrałam się za jajecznicę. Po zjedzeniu podeszłam do szafy by się ubrać. Była tam tylko sterta starych ubrań. W końcu wybrałam biały top i czarne spodnie. Wyciągnęłam telefon z chęcią zadzwonienia do Jacka, lecz rozmyśliłam się. Wyszłam z domu.

- Cześć Renesmee! Przyszłaś sama? - spytała, uśmiechnięta Rosalie.

Kiwnęłam głową i stanęłam w progu drzwi.

- No dobrze, a gdzie jest Edward i Bella?

- Na polowaniu. - odpowiedziawszy jej, weszłam do środka.

Zobaczyłam Alice i Esme rozmawiające na kanapie.

Uśmiechnęłam się i podbiegłam do nich.

- Cześć Renesmee. - Powiedziała Alice wraz z Esme.

Ponownie się uśmiechnęłam. Usiadłam pomiędzy dwoma kobietami.

Esme pogłaskała mnie po policzku. Alice wzięła pilot i przełączyła BBC. Leciał tam jakiś artykuł o populacji zwierząt w Forks.

Wstałam w końcu z kanapy i zaczęłam rozciągać moje ciało. Nagle na opuszku palca poczułam zimno. Wzdrygłam się. Dopiero po chwili zorientowałam się że szklanka, która przed chwilą stała na stole leży teraz na dywanie. Rozbiła się na milion kawałków, a krew oblała cały biały dywan.

- Ja, przepraszam. - wymamrotałam.

Rosalie zaprowadziła mnie na piętro. Weszłam do jednego z pokojów. Widząc jego kolorystykę mogłam stwierdzić kogo był.

- Czekaj. Zaraz znajdę dla ciebie jakąś nową koszulkę. - powiedziała Rose.

Faktycznie jej potrzebowałam. Cała koszulka była poplamiona krwią, a lewy rękaw strasznie przemoczony.

- Dobrze.

Złapała za jedną ze swoich koszul i podała mi ją. Szybko ją założyłam, a swoją wcześniejszą złożyłam.

- Teraz podaj mi lewą dłoń.

Już miałam ją grzecznie podać, ale na widok krwi cofnęłam dłoń. Jeszcze raz na nią spojrzałam. Oprócz krwi, w dłoni wbite były również kawałki szkła. Wzdrygnełam się.

- Widać że niezdarność odziedziczyłaś po Belli. - powiedziała śmiejąc się.

To prawda że byłam niezdarna. W końcu podałam jej dłoń. Obejrzała ją z każdej strony i zaczęła wyjmować kawałki szkła.

- Gdzie jest Dziadek? - zapytałam.

On by mi wszystko opatrzył. Spojrzałam jeszcze raz na siebie by zobaczyć czy wszystko już OK. I wróciłam wzrokiem na Rose.

- Carlise'a pojechał po kolejny zapas krwi do szpitala w Seattle. Zaraz powinnien być. - rzekła i wychyliła się by zobaczyć coś przez szklaną ścianę.

Nagle usłyszałam krzyki dochodzące z salonu.
- Alice co zobaczyłaś!? Alice? - odezwała się zaniepokojona Esme.

Sama się zaniepokoiłam. Wzdrygnełam się, akurat gdy Rose wciągała jedno szkło i niechcący włożyła je jeszcze głębiej.

- Ahh. - wykrztusiłam z bólem.

- Jejku. Przepraszam Renesmee. - powiedziała to po czym przytuliła mnie do siebie.

W końcu go wyjeła. Poczułam ulgę, do czasu gdy zobaczyłam że z rany po szkle leje się masa krwi. Rose obnażyła zęby. Myślałam że na mnie skoczy ale Alice w samą porę znalazła się przy niej. Pewnie to była wizja Alice. Uratowała mnie. Trzymała teraz kurczowo Rosalie.

- Renesmee idź proszę do salonu. Esme ci to opatrzy.

- Dobrze Alice. - odpowiedziałam dalej przestraszona.

Zeszłam posłusznie po schodach. Poplamionego krwią dywanu już nie było. przejechałam wzrokiem po pokoju i zauważyłam rodziców stojących obok blatu w kuchni. Podbiegłam do nich.

- Co ci się stało Renesmee? - zapytała przerażona Bella. - Co z twoją koszulką? - wskazała na koszulkę, którą trzymałam w dłoni.

- Stukłam szklankę z krwią. To nic takiego. - odpowiedziałam jeszcze roztrzęsiona.

Po chwili Edward powiedział coś do Belli na co ona uderzyła go lekko w bok.

- Czemu się trzęsiesz? Stało się coś? - zapytał Edward, jakby jeszcze nie zdążył wyczytać tego z moich myśli.

- To nic takiego.

- No dobrze.. - Po czym przytulił mnie mocno do siebie. - Później mi to wyjaśnisz. - szepnął.

Esme skończyła wiązać mi bandaż.
W tej chwili chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu..

Witam czytelników. Rozdział jest jaki jest. Jak zwykle mi się nie podoba, zresztą tak jak wszystko co napisze. Mam wrażenie że akcja dzieje się za szybko. Co myślicie?

Zapraszam na moje drugie opowiadanie "Pora już na mnie.". Cześć! <3

SunsetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz