Po schodach schodziła już uspokojona Rosalie z Alice. Ale Alice dalej ją trzymała.- Że co zrobiłaś!? - Edward wrzasnął. - Jak mogłaś?
- Ja.. - Rosalie chciała zacząć się tłumaczyć.
- Dobra Remesmee, Bella wychodzimy. - powiedział Edward po czym podszedł do drzwi wyjściowych.
Puścił mnie i Belle przed sobą. Rodzicielka o nic nie pytała.
Zaczęliśmy biec.
Zapadła chwila ciszy. Rozglądałam się w koło. Widziałam tylko drzewa. Rozbolały mnie nogi. Ale nic nie mówiłam. Nie byłam taka szybka jak rodzice.
Nagle Edward zauważył że zwolniłam.- Renesmee, wszystko dobrze? -odezwał się.
Bella na mnie spojrzała. Oboje się zatrzymali.
- Tak, wszystko dobrze. Tylko trochę się zmęczyłam. - odpowiedziałam próbując opanować swój zadyszany głos.
Nie udało się.
- Wskakuj mi na plecy.
Wskoczyłam na jego plecy i zanim się obejrzałam już biegł. Biegliśmy tak przez pewien czas. W końcu byliśmy przy drzwiach naszego domu. Nagle zobaczyłam coś w zaroślach. Zeskoczyłam z pleców Edwarda , i podeszłam do krzaków ale nic tam nie było. Weszliśmy do środka. Pobiegłam do pokoju. Około godziny czwartej. Do pokoju wszedł Edward. Kucnął przed mną. Zaczął.
- Renesmee.. Co dokładnie wydarzyło się z Rosalie? - zapytał. - Podaj mi proszę dłoń.
Nie pewnie podniosłam dłon. Powolnym ruchem podałam ją Edwardowi. Ujął ją w obie ręce i przyłożył ją do prawego policzka. Po kilku sekundach Edward obrał bardzo poważny wyraz twarzy. Zabrał rękę. Przytulił mnie.
- Renesmee.. - Powiedział troskliwie. - Uważaj na siebie.
Zaczął lekko mną kołysać. Wstał i wyszedł z pokoju. Opadłam z sił. Zasnęłam. Obudziłam się w nocy. Podeszłam do szafy by ubrać swoją piżamę. Wziełam wieszak z piżamą i podeszłam do drzwi mojej łazienki. Powiesiłam ubrania i podeszłam do lustra żeby obmyć twarz. Związałam jeszcze włosy. Ubrałam się i wyszłam. Zobaczyłam jeszcze na zegar. Była 2:09. Położyłam się na łóżko, ale stwierdziłam że jeszcze nie jestem śpiąca. Podeszłam do półki z książkami i wybrałam "Mleko i miód". Zaczęłam czytać.
Zaczytałam się i zanim się obejrzałam była już 3:17 a ja już prawie kończyłam książkę. Odłożyłam ją na szafkę nocną i zasnęłam.Obudziłam się i od razu poszłam do salonu. Rodzice jeszcze byli w sypialni, dlatego postanowiłam wyjść na taras. Usiadłam na krześle i przymknełam oczy. Po kilku minutach na taras wszedła Bella.
- Dzień dobry kochanie. Dobrze się spało? - powiedziała spokojnie.
- Tak mamo -odpowiedziałam ziewając przy tym.
- Właśnie widzę.. - uśmiechnęła się. - Zaraz masz urodziny. Co chciała byś dostać?
No tak... Kończe za trzy dni 16 lat.
- Nic nie chce. - powiedziałam.
Na razie tylko tyle napisałam. Nie piszę już bardzooo długo. Niestety brak weny robi swoje. Jeśli Ci się podoba i masz jakieś propozycję na następny rozdział to śmiało pisz na priv ;) Teraz dziękuje za przeczytanie i do kiedyś! <3
CZYTASZ
Sunset
FanfictionMiałaś/eś kiedyś najlepszego przyjaciela, i po dłuższym czasie zrozumiałaś/eś, że to coś więcej? Fanfictoin stworzone na podstawie "Saga Zmierzch". Najwyższe noty: #1 w sunset - 09.04.2019r. Zaczęto fanfiction - 12.08.2017r. #294 w kategorii wampiry...