3.

139 10 3
                                    

"Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.
A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,
Ze zmartwień różnych swoje serce leczy,
Ptak mu i drzewo mówią: przyjacielu." -Czesław Miłosz

Uśmiechnęłam się delikatnie do cywila. Mimo tego, że tak niewiele dzieliło mnie od szlochu zdołałam wymusić na sobie uśmiech. Schowałam zdjęcie i udałam się jak najszybciej w inne miejsce. Poszłam do kawiarenki na uboczu miasta. Często w niej bywam, a wieczorem mają świetną muzykę. Przywitałam się z wiecznie wesołym kelnerem. Wzięłam jedną z książek, które były do dyspozycji i usiadłam w zacisznym i przytulnym kącie. Na tym stoliku zawsze są róże, i zwykle zastanawiam się czemu. Zagłębiłam się w lekturze, i kompletnie straciłam poczucie czasu. Z książki wyrwał mnie znajomy głos...

- Dobry. Można? - spojrzałam na właściciela. Był nim mężczyzna ze zdjęcia. Znaczy, żołnierz wyglądający jak mężczyzna ze zdjęcia. Pokiwałam głową i odłożyłam książkę. - Jak masz na imię?

- Hilal. A ty? - odparłam poprawiając się na stołku. Brunet się uśmiechnął, też się uśmiechnęłam i dałam jedno z pasem włosów za ucho.

- Leon. Miło mi. Co taka panienka jak Ty robi tu sama? 

- Czytałam książkę. W sumie to nic ciekawego. A Ciebie co tu sprowadza? 

- Lubię te knajpę. Często tu bywam z kumplami. Mają dobrą kawę, a i alkoholem nie grzeszą. 

- Mhm... A poza służbą czym się zajmujesz? 

- Gram w rockowym zespole, piszę teksty, wiersze... Co z Twoim hobby? - odpowiedział na pytanie szeroko się uśmiechając. 

-Maluję obrazy, pracuję w wolontariacie. - powiedziałam upijając łyk herbaty. - Jesteś żołnierzem w takim sensie, że cywilem, czy w takim, że pracujesz dla ratusza i opowiadasz historię miasta?

- Cywilem.  Należę do pogranicza. Ale teraz mam wolne od służby. Historię opowiadam codziennie  - lekko posmutniał mówiąc to. Domyślam się, co musi czuć żołnierz kiedy zabija innego człowieka. - Słuchasz mnie?

-Umm... Wybacz. Zamyśliłam się. Możesz powtórzyć? - zarumieniłam się lekko musząc przyznać, że nie zwróciłam uwagi na to co mówił. 

- No więc pojutrze mamy tu mały koncert. Może byś wpadła? Na 21. Chyba się nie boisz co?

- Nie no co Ty. Wpadnę. Dzięki za zaproszenie. - uśmiechnęłam się lekko kiwając głową. Spojrzałam na zegarek. Wybiła 15. Nie chciałam zostawiać chłopaka samego, ale musiałam iść do wolontariatu. - Emm... Wiesz, muszę lecieć do wolontariatu. Przepraszam, że zostawiam Cię tak samego. Straciłam poczucie czasu. To co, do zobaczenia?

- Nic się nie stało. Do zobaczenia - uśmiechnął się i wstał żeby mnie przepuścić. - Będziemy tu czekać. Hilal. 

Uśmiechnęłam się i wyszłam. Pobiegłam wręcz do roboty. Szybko się przebrałam i zabrałam do pracy. 

Moje słońceWhere stories live. Discover now