Nadzieja

165 52 36
                                    

"Chroni przed zwątpieniem; podtrzymuje w każdym opuszczeniu; poszerza serce w oczekiwaniu szczęścia wiecznego" (KKK 1818).

· Nadzieja jest światłem słonecznym, pokazującym drogę, a jednocześnie oślepiającym.
· Nadzieja jest starą piosenką, którą pamiętamy z dzieciństwa.
· Nadzieja jest ostatnim ciastkiem w cukierni.
· Nadzieja jest zbuntowaną nastolatką, która podąża własnymi drogami.
· Nadzieja jest oazą na środku pustyni.
· Nadzieja jest drzewem targanym wiatrem.
· Nadzieja jest słowem wypowiadanym na pożegnanie.
· Nadzieja jest łzą uranianą na koniec.

°°°

Nadzieja jest mą córką – powstała ze mnie i trwa przy mnie. Jest dla mnie pociechą, oderwaniem od codzienności. Jest kimś, dla kogo warto żyć.

O Nadziejo, proszę, pamiętaj o mnie. Pamiętaj, że jesteś moją cząstką, którą kocham ponad życie.

Czasem chce być ideałem. Uważa, że jest niewystarczająco dobra dla mnie. A może nie dla mnie, tylko dla innych? W czyich oczach pragnie być idealną?

O Nadziejo, proszę, nie zmieniaj się, bo jesteś cudowna właśnie taką, jaką jesteś. Nie musisz być najpiękniejszą, najmądrzejszą, najzabawniejszą dla innych. Dla mnie już taka jesteś. Najwspanialsza.

Nie zawsze można na niej polegać. Czasem zawodzi, obraca się przeciwko, opuszcza. I nie zawsze można stwierdzić z czyjej winy.

O Nadziejo, proszę, nie opuszczaj mnie. Jeśli zawiodłem, zawiniłem, proszę, wybacz mi. Chcesz być ideałem i szukasz autorytetu. Ale nikt nie jest idealny. Gdyby byli tacy ludzie, świat byłby nudny.

Jest kimś, dla kogo warto się uśmiechać. Kimś, dla kogo warto wracać do domu z pracy, dla kogo chce się wstawać nawet w poniedziałki. Jest kimś, dla kogo odłożymy nasze troski do innej półki, kimś, przy kim zapominamy.

O Nadziejo, proszę, bądź zawsze przy mnie, pocieszaj mnie w trudnych chwilach, zaraź mnie swoim młodzieńczym optymizmem i zapałem. Wlej tę młodość we mnie i nie pozwól jej zasnąć.

Dzięki Niej moje serce jeszcze nie skamieniało. Zakłada mi na nos magiczne okulary, przez które widzę świat w kolorowych barwach. Doszukuje się we wszystkim dobrego, pomaga wyjść spod ciepłego koca i ruszyć dalej w poszukiwaniu kolejnych wyzwań.

O Nadziejo, proszę, przekaż mi ten dar. Nie zawsze łatwo się pogodzić z tym, co dzieje się dookoła. Czasem lepiej przymrużyć powieki na kłopoty i spojrzeć na nie z innej, nowej perspektywy – spod magicznych szkieł.

Kiedyś odejdzie. Zacznie wieść własne życie, zajmować się swoimi sprawami. Ale może nie zapomni o mnie. Może nie powie "żegnaj" tylko "do zobaczenia". Ona zna potęgę słów. Wie, które zranią, a które rozpalą w nas iskierkę Niej samej – iskierkę Nadziei.

O Nadziejo, proszę, nie zapominaj. Zapomnienie jest najgorsze. Jest bardziej bolesne od cierpienia wywołanego stratą. Bo to cierpienie oznacza jedno – kochaliśmy. I kochamy wciąż. A ja będę Cię kochał zawsze, Córko. I proszę, kochaj mnie. Kochaj.

°°°

Klucz w zamku trzeszczy, po chwili słychać skrzypnięcie drzwi. Zerkam do środka. Siedzi tam, na wycieraczce i patrzy na mnie oczami wypełnionymi radością. Wstaje, merda ogonem i zaczyna głośno szczekać. Wchodzę, a on rzuca się na mnie i zaczyna ślinić moją twarz. Ile zarazków. I ile miłości.

O Nadziejo, proszę, dawaj mu zawsze tyle radości, nie tylko w chwilach, gdy mnie widzi. Niech będzie szczęśliwy.

Otwieram oczy i widzę go. Wystawił język i w charakterystyczny dla siebie sposób sapie, a ślina kapie na podłogę. Nie mam mu tego za złe. Podnoszę rękę i pieszczę go. Ponownie widzę radość w jego oczach.

O Nadziejo, proszę, spraw, żeby ta radość została, kiedy mnie zabraknie. Wiem, że to nieuniknione. Nie mogę. Czuję koniec. Jeszcze oddycham, ale coraz słabiej. Zżera mnie od środka, głupia trucizna. Proszę, niech on będzie moją pociechą w te najkrótsze dni. Niech ja będę dla niego kimś.

Wychodzimy na spacer. Idę wolniej niż zwykle. On drepcze przy moich nogach i rozgląda się dookoła. Chyba poznaje to miejsce. To tu mały przybłęda podbił moje serce. To tutaj zaczęła się nasza wspólna wędrówka. To tutaj odmienił mnie i moje życie.

O Nadziejo, proszę, skoro ja go opuszczę, chociaż Ty tego nie rób. Chociaż Ty pozostań mu wierną. Ja nie mogę. Zawiodę. A właściwie to już zawiodłem.

Czuję, że widzę go ostatni raz. Oddech jest już nienaturalny, wymuszony. Spojrzenie przygaszone. Nastaje koniec. Nie chcę go zostawiać, ale wiem, że muszę. Nie wzywam lekarza. On już mi nie pomoże. Nie dzwonię po nikogo. Oni już się ze mną pożegnali, pogodzili się z tym. On nic nie wie. Jest nieświadomy jak małe dziecko. Łzy napływają mi do oczu.

O Nadziejo, proszę, opiekuj się nim. Bądź mu drogą i pomocną, jak byłaś mnie. Zastąp mu mnie, bądź w tej roli lepsza, niż ja byłem. Chociaż w ten sposób zdałam mu to wynagrodzić. Zostawiając kogoś lepszego.

Nie chcę patrzeć na nikogo innego, tylko na niego. On umili mi to przejście. Jeszcze nie wie, co go czeka. A ja wiem i to napełnia mnie bólem.

O Nadziejo, proszę, pomóż mi. Tylko on jest ze mną, a Ty jesteś w sercu. Jeśli mi nie pomożesz, ono pęknie, rozpadnie się na tysiące małych kawałeczków. Tylko Wy je trzymacie. Ty i on. Wiesz, kogo on mi przypomina?

Patrzę na niego ostatni raz, czuję, że muszę zamknąć oczy. Wiem, że ich już nie otworzę. Ostatnim wysiłkiem woli skupiam wzrok na jego oczach. Dostrzegam w nich zrozumienie i nieme wyrazy podziękowania. Wie. Zawsze uważałem, że jest niezwykle mądry. Uśmiecham się.

Ciebie, Córko.

Potem nie docierają do mnie żadne bodźce.

O Nadziejo, proszę, czuwaj nad nim. Opiekuj się nim, kiedy, jak każdego dnia, będzie czekał na mnie przy drzwiach. Bo tym razem nikt nie przyjdzie. Nie opuszczaj go, nie popełnij mojego błędu.

O Nadziejo! Proszę!

trzy cnoty ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz