W pierwszą niedziele co czwartego miesiąca. Tata, no w tamtej chwili to nie do końca zachowywał się jak mój tata, zabierał mnie do lasu. Szliśmy tą samą ścieżką, a on nucił kolejne wersy pieśni. Z trudem powstrzymywałam pytanie "do kąd prowadzi ta scieżka?".
"Czy chcesz, czy chcesz,
Pod drzewem skryć się? "Te słowa nucił tata jak byłam z nim ostatnio w lesie. Jestem ciekawa jak długa drogą nas czeka do tego drzewa i dlaczego ktoś miałby się pod nim chce skryć? O co w tym wszystkim chodzi? Szliśmy dalej przed siebie tym razem dalej niż ostatno. Potem tata oprzytomniał i zaczęliśmy iść szybkim krokiem do domu. Nurtuje mnie pytanie co tam takiego jest.
Za każdym razem tata do pewnego momentu nici pierwszy wers gdy poznajemy nowy teren nici te poprzednie jak i nowy kolejny. Jednak musimy iść dalej w las. Po prostu musimy. Ja muszę się dowiedzieć co się dzieje z tatą. Jak poszłam z nim po raz trzeci i poznałam wers pieśni od którego mnie zmroziło. I tata chyba tez bo od razu po tym ja skończył go nucic wziął mnie prędko za rękę i zaczęliśmy wracać do domu. Nie spacerkiem ani szybkim krokiem teraz już biegniemy. Od tej chwili obawiam się że powroty będą zawsze tak wyglądać.
"Tu zawisł ten, co troje zginęło z jego mocy "
O co może tu chodzić. Zastanawiam się nucąc to pod nosem w ogrodzie przy domu, bawiąc się z Julką. Ona ma już roczek , zaczyna chodzić i potrzebuje ciągłej opieki. Czy ja też byłam taka w jej wieku? Chciałam wszystko wiedzieć i zobaczyć? Ech, dalej taka jestem, więc w tedy pewnie też byłam. Próbuje powstrzymać łzy, Jak myślę o tym co tydzień temu tata nucił w lesie. Dlaczego go tak tam ciągnie. Zaczynam się go trochę bać. Ale to mój tata, nie rozumiem dlaczego czuję się taka zmieszana. Jednak nie mogę się rozpłakać, bo podchodzi do nas mama a jak zobaczy że płakałam będę musiała podać jakiś wiarygodny powód. Jestem pewna że nie uwowzy w to co się dzieje z tatą. Muszę zatrzymać to dał siebie. Nie mogę okazywać słabości. No nie mogę! Ale z drugiej strony strasznie się boję.
- Kochanie, chodźcie na obiad. -woła nas mama.
-No choć klusko idziemy na obiadek. -mowie do niej tak jakbym mówią do jakiegoś zwiezątka. Ale eto jest mogę małe zwierzątko. Wnoszą ją do domu zaczynam gilgotac po brzuszku a ona chciocze .
-Co na obiad? - pytam mamy.
-Spagetti-odpowiedziala tylko i Zasiadam przy stole.
-Spmacznego!- mówię zanim zacznę jeść. Wszyscy mi odpowiadają i zaczynamy jeść. Tata wydaje się być normalny. Patrzę na niego zdecydowanie za długo. Podnosi wzrok, jego oczy wydają się jakby pytały "czemu się tak patrzysz " więc spuszczam wzrok i zaczynam jeść.
Kolejnego dnia w szkole mam sprawdzian o którym zapomniałam. Nic nie umiem a to jeszcze matma. To się dobrze nie skończy.
-Nauczyłaś się? -pyta Sara, brunetką średniego wzrostu o oliwkowe cerze i pewnych oczach. Moja przyjaciółka.
-Nie. Zapimanialm i tera trochę się boję znasz "Mątwe" ona mnie nie nawidzi.- "Mątwa" to moja nauczycielka od matmy. Nienawidzę jej i to z wzajemnością. Mam ochotę czasami wyjść z sali żeby nie musieć przebywać z nią w jednym pomieszczeniu.
-Nie martw się Clary ona musi ci pozwolić poprwlawic to jest klasówka.- przyjaciółka kładzie mi rękę na rumieniu. -Kasy może poprawić. Nie zależnie od relacji między nią a uczniami.
Muszę przyznać pocieszyła mnie tym trochę.
Klasówkę skonczyłam z paroma łukami w zadaniach ale nie poszła mi aż tak źle jak myślałam. Jest OK. Po ubraniu zastanawiałam się o przesłaniu pieśni. Jak ktoś mógł zabić 3 osoby przecież za to powinno się iść siedzieć a nie jeszcze kogoś wawic pod drzewo. I jak to on tam "wisi" nic nie rozumiem.
Gdy po szkole jem obiad mama opowiada o tym że Julka przeszła dziś spokojnie z 5 metrów. Po czym gładką ją po jej nauczyć włosach i zwraca się do mnie.
-Jak było w szkole, skarbie? - pyta, a ja się zastanawiam czy wie o teście. Dobra powiem jej.
-No średnio. -zaczynam a kiedy chce mu przerwać, pewnie pytaniem dlaczego, ja kontynułuje wypowiedź -zapomnialam że dziś był test z matematyki i sie nie nauczyłam. -widze zakłopotanie na twarzy rodziców, a może to złość nie umiem czytać z twarzy. Jednak bardzo by to się w niektórych przypadkach przydało. -Ale -zaczynam - nie wiedziałam tylko niektórych rzeczy. Wydaje mi się że poszło mi dob...-moją wypowiedź przerywa telefon mamy.
-Halo... - mama gdy się rozłącza robi zakłopotanie minę. -Musze jechać na jakiś czas do pracy. Jack zaipiekujesz się dziewczynkami? -zwraca się do męża, który tylko kiwa głowy nie dopuszczając wzroku że swojego talerza. Co się z nim dzieje? Mama całuje nas w czoło, mnie i Julkę a tam w kysta i pospiesznie wychodzi.
-Możemy iść do ogrodu? -pytam taty po skończonym posiłku.
-Tak. Ale zdała od drzew! - niemal krzyczy. Biorę Julkę na ręce idę do ogrodu. Tata jeszcze za nami woła. -Clarissa! Zdala id drzew zrozumiano!?
-Tak tato. -odpowiadam i wychodzę. Co mu odbiło?
Witam i czołem😘
Za błędy z góry przepraszam moja autokorekta chyba mnie nie lubi 😂😏 zmienia mi sens wypowiedzi 😩

CZYTASZ
The Hanging Tree
Mystery / ThrillerClarissa i jej ojciec często spacerują po lesie. Ojciec śpiewa piosenkę... Clarissa szybko podłapuje słowa. Jednak to się nie skończy dobrze...