I.

1K 92 92
                                    

- Proszę!

- Nie!

- Ale proszę!

- Idź stąd Ong, straszysz moje małe aniołki.

- Nieprawda! - odpowiada niesłusznie oskarżony Seongwoo. - I przestań nazywać swoje koty aniołkami. To żenujące.

- Nazywanie rzeczy po imieniu nigdy nie jest żenujące. Daniel wpatruje się w niego trzymając jednego ze swoich kotów. Podtyka go przyjacielowi pod nos, jakby sam wygląd tego uroczego sierściucha miał potwierdzić jego słowa. Chłopak spogląda krzywo na zwierzę i klepie Petera po główce. Rzeczywiście, aniołki, Daniel wie jak przekonać do swoich racji.

- Jedyne co jest żenujące, to rzecz w którą chcesz mnie wciągnąć.

Seongwoo wzdycha z irytacją, wspinając się na łóżko Daniela. Dormitorium jest całkowicie ciemne o tak późnej porze, a oni są jedynymi osobami w całym Hogwarcie, które jeszcze są na nogach. Nie to, że Daniel nie jest gotowy do snu. Wręcz przeciwnie. Cały owinięty kocami, z zaspanymi oczami, jakie tylko reprezentant Hogwartu może mieć po pomyślnie zakończonym zadaniu. Pomyślnie w dziwnym tego słowa znaczeniu, ponieważ to nie oddaje  w pełni tego, że Kang pieprzony Daniel jest Reprezentantem Hogwartu. Musi się liczyć z tym zaszczytem i mieć pomyślność w tym, co robi. Całkiem zbijające z tropu.

- To nie jest rzecz, Daniel. To pieprzony geniusz. To pomysł Jaehwana. Sam wiesz, jakim on jest geniuszem.

- Jest ślizgonem, Ong. To zła odmiana geniuszu.

- Geniuszem zła - przybiera poważniejszy ton. - Nie bądź uprzedzony.

- Ja tylko mówię jak jest - lekko kopie pościel, jak zawsze gdy jest sfrustrowany. Seongwoo zna tę reakcję od kiedy tylko stali się najlepszymi przyjaciółmi na pierwszym roku.

Wyobraź sobie: Daniel, dzieciak z rodziny mugoli, który miałby łzy w oczach przez całą drogę do szkoły, gdyby nie pocieszający go Jisung, który zwykł mówić, że wszystko będzie dobrze.

"Dostaniesz się do Gryffindoru i będziemy przyjaciółmi. Zobaczysz!"

I tak było. Daniel naprawdę był w Gryffindorze i przykleił się do niego jak rzep przez te wszystkie lata. Seongwu był z nimi w tym samym przedziale, ale z jakiegoś powodu trzymał się na dystans, czując się jak intruz.

Lecz teraz jest wszystko dobrze.

Jisung za sześć miesięcy skończy szkołę razem z Taewoongiem i wieloma innymi przyjaciółmi, a ich paczka znacznie zmniejszy.

- Hej, nie będzie tak ciężko. Jesteśmy oboje gwiazdami quidditcha - zaczyna, a Daniel przytakuje mamrocząc śpiąco.
- Noo.

- ... i popularni? Ja wiem, to brzmi zarozumiale, ale to prawda.

Daniel nieśmiało uśmiecha się, lekko zawstydzony. - Tak, to prawda.

- Więc, to jest prank idealny! Wyobraź sobie tylko! Prank pranków, nawet Irytek będzie zszokowany.

Daniel patrzy na niego nieprzytomnym wzrokiem. Ciężkie powieki są sygnałem, że wkrótce się podda i przystanie na prośby Seongwoo. Ten błaga przyjaciela na kolanach, klecząc na jego łóżku przy jedynym słabym źrodle światła, jakim jest jego różdżka.

- Podaj mi jeden przyzwoity powód, Seongwu. Jeden, dobry powód i zrobię to.

Seungwu nie musi się nawet zastanawiać.

- Wyobraź sobie minę Jisunga.

Następuje sekunda ciszy.

- Zgoda, wchodzę w to

The Bet | ongnielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz