IV.

471 72 45
                                    

Lecz jedyną prawdą jest, że to było kłamstwo.

Kiedy tego samego dnia widzą się w dormitorium, Daniel ucieka wzrokiem, rzuca jakąś wymówkę i wychodzi.
Seongwoo razem z siedzącym Woojinem, który jest tak samo zakłopotany jak on, gdy Jisung wychodzi za Danielem mamrocząc coś nerwowo pod nosem.

- To takie skomplikowane skomplikowane uczucie - myśli Seongwoo. - Czuć się tak rozdartym i ograniczonym, niezdolnym do jakiegokolwiek ruchu.

Jakby słowa Daniela okuły go w łańcuchy i zamknęły w klatce. Nie rozumie, co się stało. Z biegiem czasu, wcale się nie polepsza. Daniel rzadko patrzy mu w oczy, rzadko nawet spogląda w jego stronę. To oczywiste, że jest pomiędzy nimi dziwnie, ale nie tylko pomiędzy nimi. Seongwoo wydaje się, że ktoś mógł ostrzec ich przyjaciół, bo żaden z nich nic nie komentuje ani nawet nie mówi na ten temat.

Przebywanie w Pokoju Wspólnym staje dla niego się nie do zniesienia. Spędza więc większość czasu w bibliotece albo na dworze, wraca do dormitorium tylko na czas snu. Seongwoo czuje się nieswojo i samotnie. Czuje, jakby coś zgubił, coś niematerialnego, czego nie może uchwycić. Czuję, jakby otrzymał coś wyjątkowego, lecz przecieka to przez jego palce. Tak jak podczas gry w quidditcha, gdy jest pewien, że złapie złoty znicz, lecz on w ostatniej chwili odlatuje.

Lecz to, co najbardziej boli, co najbardziej odczuwa to tęsknota za nim.

Tęskni za widzeniem jego twarzy tuż po przebudzeniu się, za tym uśmiechem, który rozgrzewa go w zimny poranek i za którym tęskni przez resztę dnia. Tęskni śniadaniami u jego boku, siedząc nad talerzem pełnym jedzenia, które Daniel będzie chciał zjeść. Tęskni za chodzeniem z do biblioteki i przyglądaniem się Danielowi, który już po kilku minutach śpi na swojej książce z zaróżowionymi policzkami i na wpół otwartymi ustami. Tęskni za nim. Na Merlina, Seongwoo tęskni za Danielem tak bardzo, że aż boli go brak takich drobiazgów, o których nigdy by nie pomyślał.

Seongwoo wzdycha.

- I pomyśleć, że Daniel go kocha. Właśnie jego. Pomyśleć, że kocha go od tylu lat.

Nie rozumie, jak mógł niezauważyć. Nie rozumie, jakie znaki przeoczył, jakie momenty odczytał nie tak, jak powinien. Seongwoo pragnie cofnąć się w czasie. Pragnie zauważyć. Pragnie zrozumieć kiedy i jak się to stało. Bo powinien zauważyć, prawda? Powinien był wiedzieć? Seongwoo jest bystry, inteligentny. A nie zauważył tego, co było tuż przed nim.

Ale jak?

Kiedy zauważa, gdzie się zawędrował, wzdycha jeszcze głośniej. Wieża astronomiczna jest pusta. Oczywiste. W nocy nikt tu nie przychodzi oprócz prefektów na nocnym patrolu oraz jego i Daniela. Czy też właściwie, przychodzili tutaj. Na przykład kilka tygodni temu byli tu przed Balem Bożonarodzeniowym, śmiejąc się i gawędząc, ogladali rozpościerajacą się przed nimi, rzekę i las. To było tajemne miejsce ich spotkań. Lecz teraz jest tu tylko, czujący się niesamowicie samotnie, Seongwoo.

Tylko dlatego, że był głupi. Ślepy. Bo nie widział, czy też nie chciał widzieć. Bo skrzywdził kogoś, kogo kochał. Przez własną głupotę. A teraz stoi tu sam, cierpiąc. W ciszy.

I nadal nie wie, co wywołało to cierpienie. Rozmyśla, siedząc przy oknie i spoglądając przez nie. Co sprawia, że jego klatka piersiowa kurczy się, gdy widzi Daniela z pewnej odległości, mimo że doskonale pamięta, jak on wygląda? Co sprawia, że jest spragniony jego widoku i szwęda się tylko po to, żeby na niego popatrzeć, wyobrażając sobie przebiegi ich dialogów, które nigdy nie będą mieć miejsca? Alternatywne scenariusze rozmów: jakby wtedy powiedział coś innego, jakby nigdy nie poszedł na boisko i nie usłyszał jego wyznania zostając w błogiej nieświadomości? Nie, nie podobają mu się takie scenariusze. Mimo, że myśli o nich coraz częściej, jego ulubione jest ten:

The Bet | ongnielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz