Rozdział 4: Ciemne chmury nad Lothal

304 26 3
                                    

Na ulicy nie było nikogo. Jedynie tęgi Neimoidianin spieszył w nikomu nieznanym kierunku, co i rusz rozglądając się niepewnie na boki. Było na tyle ciemno, że widoczność ograniczała się do zaledwie niecałych dwóch metrów. Oświetlenie było wszak zainstalowane tylko na ważniejszych ulicach, a zaułek, w którym znajdował się Gero, z pewnością do takich nie należał.

Usłyszał szmer. Obejrzał się dookoła z niepokojem. Nie był w stanie nic dostrzec. Przyspieszył kroku. Tajemnicze szuranie powtórzyło się. Dopiero teraz zrozumiał, że dochodzi z dachu budynku nad nim. Zamarł w bezruchu. "Tylko spokój może mnie teraz uratować" - stwierdził z przerażeniem.

Wtem posłyszał łomot. Przestraszył się nie ma żarty i już miał uciekać ile sił w nogach, gdy pewna sylwetka wyłoniła się z mroku i chwyciła go za ramię. Jegomość zasłonił mu dłonią twarz i zaczął go uciszać, gdy ten starał się wyrwać.

- Gero! To przecież ja, Ter! - wyszeptał Neimoidianinowi do ucha. Zwolnił uścisk.

- Karabast! Ale żeś mnie wystraszył! - Gero rozpromienił się, widząc przyjaciela całego i nie w łapskach Imperium. - Co ty tu jeszcze robisz!? Powinieneś już dawno opuścić planetę! Po ulicach plączą się garnki, zaczynają zamykać porty. Co ty, u licha, wyprawiasz!? Uciekaj!

Padawan wyglądał na zdezorientowanego.

- Naprawdę? Pospieszyli się. Sądziłem, że zaczną działać dopiero rano... W takim razie mam dodatkowy problem - zamyślił się. - Chciałem tylko spytać, czy nie potrzebujesz pomocy... I tak masz już przeze mnie wystarczająco dużo problemów.

- Od czego są przyjaciele - uśmiechnął się czerwononki. - Nie martw się, poradzę sobie. Mam zaprzyjaźnioną rodzinę w strefie przemysłowej, która obiecała pomóc. A ty?

- Już załatwiłem sobie transport - odrzekł poważnie, po czym lekko rozbawiony. - A później się zobaczy.

- Powodzenia - Gero klepnął go po ramieniu. - Liczę, że wszytko ci się jakoś ułoży... - spojrzał na chwilę w głąb ciemnej uliczki. W jednej chwili spoważniał i półszeptem odezwał się do towarzysza. - Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś?

Ter milczał ze wzrokiem wpatrzonym w ziemię.

- Tylko chciałem zapomnieć - w jego głosie słychać było wyraźnie gorycz.

Nagle zza rogu wyłonił się nieświadomy ich obecności, imperialny patrol. Jeszcze nie spostrzegł zbiegów kryjących się w ciemności. Byli przerażeni. W końcu Te odzyskał zdolność logicznego myślenia.

- Uciekaj, szybko - wysapał. - I niech Moc będzie z tobą, Gero. Zawsze.

Po tych słowach ostatni raz spojrzał ze smutkiem na przyjaciela i wskoczył na dach najbliższego budynku. Neimoidianin, nie zastanawiając się dłużej, rzucił się wgłąb osnutej mrokiem uliczki.

✴✴✴

Istra była z siebie bardzo zadowolona.

Wszystkie ulice Capital City były obstawione, kończono zamykanie portów gwiezdnych. Miała całe miasto w garści. Przebywała w swoim nowym gabinecie, oglądając z wysokości stolicę Lothal oblaną delikatnym blaskiem wschodzącego słońca, częściowo jeszcze pogrążoną w ciemności. Czekała na coś, wyraźnie już zniecierpliwiona. Otworzyła szerzej oczy. Wyczuła obecność admirała w korytarzu. Jej tak długo wyczekiwane informacje. Podeszła do drzwi, zanim do pomieszczenia wtargnął niespiesznie Canva z dyskietką, na której znajdowały się pożądane dane. Bez słowa przechwyciła nośnik, przypatrując się przedmiotowi z zadumą. Ostrożnie włożyła dysk do odtwarzacza. Ich oczom ukazał się holograficzny obraz ukazujący portret i opis.

Star Wars Rebels: Ostatnia krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz