.4.

296 45 15
                                    

Victor zaczął przekładać nogi, tworząc coś na wzór tańca. Wraz z krokami, idealnie komponował sie cichy śpiew chłopaka, który z łatwością tworzył coraz to nowsze i trudniejsze ruchy.

W pewnej chwili usłyszał, że ktoś wszedł przez okno wieży- a nikt przecież o niej nie wiedział-. Długowłosy chwycił patelnie, którą znalazł w kuchni i podkradł sie do nieznajomego, uderzając go mocno w głowe. Metal odbił sie głucho od czaszki, powalając nieznajomego na ziemie. Serce Victora biło niewyobrażalnie szybko, a ciało trzęsło sie z nerwów. Odłożył swoją broń i kucnął przy twarzy nieznajomego. Odgarnął czarne kosmyki włosów z jego twarzy i przyjrzał mu sie dokładniej. Mężczyzna był dość młody, miał twarz bez zmarszczek a na jego nosie były okulary poprawiające wzrok. Victor pierwszy raz miał jakikolwiek kontakt z mężczyzną, przez co poczuł lekki niepokój.

Wiedział, że jego matka wróci za niedługo i musi pozbyć sie, albo ukryć nieproszonego gościa. Lecz najpierw musiał sie upewnić kto to i jaki ma interes. Wstał, chcąc iść po krzesło ale zatrzymał sie widząc coś w dłoni chłopaka. Wziął pare małych łyżew i przejechał palcem po nienaostrzonym metalu.

- Yurio - Zwrócił sie do białego kota, który również zainteresowany całą sytacją, przypatrywał sie zdobyczy. - ciekawe do czego to...

Długowłosy podszedł do lustra, i wsadził ręke do dziwnego buta. Kotek odrazu pokręcił głową na nie, więc chłopak go ściągnął i zaczął udawać, że kroi warzywa. Yurio ponownie pokręcił głową. Niebieskooki westchnął i położył nietypowy bucik przy nodze. Z góry przypominał normalnego buta na zime, ale kot ponownie pokręcił głową. Chłopak westchnął i postanowił ukryć tą dziwną zdobycz.

- Yurio - Victor pokazał brodą na nieznajomego, trzymając patelnie w lewej ręce. Zaś w prawej trzymał swoje włosy, którymi związał napastnika na krześle. Biały kotek wskoczył na kolana ciemnowłosego i zaczął drapać i gryźć jego ręce, chcąc by ten sie obudził. Wszystko poszło na nic, a chłopak dalej spał w najlepsze. Czworonożny przyjaciel Białowłosego zeskoczył z jego nóg i podniósł noge, sikając na nogawke nieznajomego, który odrazu sie obudził.

- Huh? Co tu sie.. - chłopak szarpnął dłońmi

- Kim jesteś, i jak mnie tu znalazłeś? - Victor z podniesioną głową podszedł do nieznajomego i wymierzył w niego patelnią.

- Co?

- Nie każ mi sie potwarzać.

- Jestem Ryder Katsuki.

- Viktor. Jak sie tu znalazłeś? Gadaj!

- na zdrowie - nawiązał do jego imienia i zaśmiał sie - spacerowałem sobie drogą z moimi ły.. Zaraz, gdzie torba?! - Zaczął sie jeszcze bardziej wyrywać.

- Nie znajdziesz jej, ukryłem ją bardzo dobrze - odsunął kosmyk włosów z oczu i uśmiechnął sie pewnie.

- Jest w tamtym wazonie? - podniósł brew i pokazał na żółty wazon w rogu.

Victor wydymał policzki i kolejny raz uderzył w twarz nieznajomego.

- A więc jeszcze raz - zaczął niebieskoooki, zaraz po przebudzeniu ciemnowłosego - Ukryłem twoje dziwne buty tak, że nawet gdybyś rozbierał tą wieże co do cegły, nie znajdziesz ich.

- Cholera, co mam zrobić byś oddał mi łyżwy?

- Ły..łyżwy? - opuścił delikatnie patelnie - huh, nieważne. Wiesz co to specjalnie zamrożona woda, tak?

- Lodowisko?

- Tak, um.. Możesz mnie zabrać do miejsca, gdzie będe mógł pojeździć? Na lodzie.

- Nie będe twoim głupim przewodnikiem!

- No to pożegnaj sie z butami - wzruszył ramionami i chciał odejść.

- Dobra, czekaj - westchnął Katsuki - okay, zaprowadze cie na lodowisko, byś mógł pojeździć i cie odprowadze do domu. A ty mi oddasz łyżwy, tak?

- Tak- Victor podszedł i uścisnął dłoń Ryder'owi.

- Victor! Rospuść swe włosy!

- Cholerka, moja mama - spanikowany nastolatek chwycił patelnie i ponownie uderzył nią w głowe ciemnowłosemu. Następnie szybko go odplątał i schował do szafy (z małymi trudnościami).

- Victor, ile mam czekać?

-Już ide mamusiu!

Kolejność mi sie pomyliła, i schowanie do szafy "Ryder'a" wyszło szybko. Przepraszam? :>

Zaplątani// Victuuri(Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz