Rozdział 2

283 45 5
                                    


B A E K H Y U N


Przyciągnąłem do siebie czarny parasol, próbując schować się przed zimnymi i mocno uderzającymi o ziemię kroplami deszczu, który właściwie padał już od rana. Nienawidziłem takiej pogody, zdecydowanie bardziej lubiłem słońce współgrające z przyjemnym, ale nie porywistym wiatrem. Tamtego dnia jednak nie miałem na co liczyć, dlatego i mój humor w drodze do pracy był nieco popsuty. Jedyną zaletą tamtejszego ranka było to, iż na komendzie miałem stawić się dopiero o dziesiątej, przez co nie musiałem się spieszyć.

— Nie wiem co mam robić — zażalił się Luhan do telefonu.

— Może najlepszym wyjściem będzie, jak z nim porozmawiasz? — zapytałem beznamiętnie, idąc przed siebie. Już z daleka widziałem średniej wielkości, przeszklony budynek, który był miejscem mojego codziennego pobytu.

— Ale jak? On śpi! Obok mnie! W tym samym łóżku! — pisnął, a ja musiałem odsunąć telefon od ucha, by nie ogłuchnąć przedwcześnie. — Przyjdź tu, Baekhyun.

— Nie mogę, idę do pracy — odparłem, zatrzymując się przed pasami. — A nawet jeśli bym do ciebie przyszedł, to jakbym mógł ci pomóc z Sehunem? Luhan, myśl czasem — dodałem, ponownie ruszając z miejsca, a po chwili znalazłem się po drugiej stronie.

— No nie wiem, pomógłbyś mi go wynieść jakoś albo schować w szafie przed rodzicami — powiedział, a za chwilę usłyszałem coś na kształt tego, jakby zakrztusił się powietrzem. — O nie, rodzice! Jak tu wejdą, to po mnie. — Panikował, a ja rzeczywiście żałowałem, że nie było mnie przy nim, bo przynajmniej mógłbym się pośmiać.

— Spokojnie, Luhan — poprosiłem, zwinnie omijając dużą kałużę. — Twoi rodzice już przecież od samego świtu są w pracy, teraz cię nie zauważą, więc możesz przestać panikować, a jeśli chodzi o Sehuna...

— Może lepiej będzie, jak ja schowam się w tej szafie i wyjdę, jak on sobie pójdzie? Może nie zorientuje się, że jest w moim domu i... Baekhyun, boję się! A co jeśli w nocy robiliśmy te nieprzyzwoite rzeczy? Boże, nawet nie pamiętam swojego pierwszego razu! Jestem dziwką, Baekkie! — Miałem wrażenie, że niemal płakał do tego telefonu. Zamiast mu współczuć miałem ochotę się tylko śmiać, cóż, należało mu się.

— Nie krzycz tak, bo obudzisz Sehuna i tyle z tego będzie — ostrzegłem, a chłopak jak na zawołanie się zamknął. — A teraz kilka podstawowych pytań, które pomogą nam dowiedzieć się, czy to zrobiliście, czy nie — powiedziałem, kręcąc z niedowierzaniem głową, że prowadzę właśnie taką rozmowę ze swoim najlepszym przyjacielem. — Macie na sobie ubrania, czy jesteście całkowicie nadzy?

Przez chwilę panowała cisza. Prawdopodobnie cały zawstydzony Luhan patrzył pod kołdrę, by ocenić stan, w jakim się znajdują. 

 — Sehun ma bokserki, a ja... cóż, nie mam na sobie nic — powiedział cicho.

— Ale ty zawsze śpisz nago, więc to nic nowego — stwierdziłem, a Luhan przyznał mi rację. — A boli cię tyłek? Nie wiem, masz jakieś ślady? Malinki, ślady paznokci, cokolwiek, co mogłoby świadczyć, że zbliżyliście się do siebie bardziej, niż tego chciałeś?

— Nie, właściwie boli mnie tylko głowa. Mój tyłek jest cały i zdrowy, chyba — dodał, a ja uśmiechnąłem się szeroko, powoli zbliżając się do miejsca swojej pracy. Zatrzymałem się pod niewielkim zadaszeniem, by jedną ręką złożyć parasol.

— Żadnych prezerwatyw nie ma dookoła? — zapytałem, a moment później dostałem odpowiedź, że jednak pokój jest czysty i nie ma żadnych dowodów. — Świetnie, zachowałeś swoje dziewictwo, Luhan. Możesz być z siebie dumny.

shi no hitomi || kaibaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz