Harry wszedł do pokoju powłócząc nogami. Hermiona siedziała w swoim ulubionym fotelu, stojącym obok kanapy. W dłoniach trzymała oprawioną fotografię.
- Byłam taka szczęśliwa tego dnia.
Drgnął zaskoczony jej słowami. Nie zdawał sobie sprawy, że w ogóle zauważyła jego obecność w pokoju. Położył dłonie na oparciu fotela i nachylił się, by spojrzeć na jaką fotografię patrzy jego przyjaciółka.
- Ron wyglądał tak szykownie – kontynuowała – w tych błękitnych szatach.
- Przynajmniej nie były buraczkowe – zażartował Harry. Kąciki ust drgnęły mu lekko ku górze. Fotografia została zrobiona w dniu ślubu Rona i Hermiony. Harry i Ginny stali po obu stronach promieniującej radością młodej pary.
- Nie były – zgodziła się cicho Hermiona. Jej palec delikatnie pogładził przód szaty sfotografowanego Rona, a następnie przesunęła dłoń nad postać Harry'ego. Uśmiechał się, ale nie tak szeroko jak pozostałe osoby na zdjęciu.
- Jak długo planowałeś to zrobić?
Harry westchnął i opadł na sąsiedni fotel.
- To chyba nie była w pełni świadoma decyzja – zaczął, wzruszając ramionami. – Ale wiedziałem, że nie jestem szczęśliwy od... od bardzo dawna.
- Powinieneś przyjść do mnie – stwierdziła. Pod wpływem bólu jej głos załamał się w połowie zdania.
- Powinienem zrobić wiele rzeczy – przyznał cicho. – Było wiele osób, do których powinienem pójść. Pomoc, o którą mogłem poprosić. Ale liczy się to, że tego nie zrobiłem.
Hermiona uniosła głowę i spojrzała na niego. Łzy spływały jej po twarzy.
- Co się stało? To znaczy... dlaczego...?
- Dlaczego mi się nie udało? – dopowiedział. Kiedy skinęła głową, kontynuował: - Kingsley mnie znalazł. Załatwił mi pomoc w szpitalu w Kanadzie. Byłem tam dwa miesiące.
Hermiona potaknęła, w dalszym ciągu przesuwając opuszkami palców po fotografii.
- A Ginny wie o wszystkim.
- Wie – odparł Harry, kiwając głową. – A nawet wybaczyła mi moją głupotę.
- Harry, czemu mi nie zaufałeś? – spytała udręczonym głosem. Dopiero wtedy Harry zrozumiał, że to co początkowo brał za gniew, było tak naprawdę głębokim zawodem i rozczarowaniem.
- Nie wiem – odparł zgodnie z prawdą. Wiedział, że ta odpowiedź jej nie wystarczy, więc pochylił się, opierając łokcie na kolanach i mówił dalej: - Wiem, że nie to chciałaś usłyszeć, ale nie znam wszystkich odpowiedzi, przykro mi.
Rzuciła mu badawcze spojrzenie.
- Myślałeś, że wiem o wszystkim. O tym, co zrobili Ron i reszta, prawda?
Harry spojrzał w stronę ognia trzaskającego na kominku i przygryzł wargę.
- Myślałem, że mogłaś mieć w tym swój udział.
- Harry, jak mogłeś? – zawołała Hermiona. – Jak mogłeś pomyśleć, że zdradzę cię w taki sposób?
- A jak Ron mógł to zrobić? – odparł Harry, patrząc jej w oczy.
Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale przerwała i potrząsnęła głową.
- Nigdy bym tego nie zrobiła.
- Chciałem w to wierzyć, naprawdę. Ale w moim stanie nie wierzyłem już w nic.
- Przez tyle lat odsuwałeś się od nas krok po kroku – nakręcała się Hermiona. Harry czuł, że dusiła w sobie te uczucia od lat, a dzisiejszy wieczór spowodował eksplozję. – Wiesz ile bezsennych nocy spędziłam, zastanawiając się co zrobiłam źle? Ile razy płakałam w poduszkę, myśląc, że cię tracimy? I nigdy nie wiedziałam dlaczego.
CZYTASZ
By wzlecieć ponownie. (HP)
FanfictionHarry zostaje niemal złamany przez okrucieństwo płynące z dobrego serca. Gdy kilka lat po skończeniu Hogwartu zapada na ciężką chorobę, Ginny zostaje wezwana, by się nim zaopiekować... Ten FF nie jest mój ja go tylko publikuję.