Rozdział 5 (Nie jestem tchórzem!)

202 15 14
                                    

Następnego dnia obudziłam się parę minut po dwunastej. Na skórze nadal czułam dotyk dłoni Gracjana. Nie potrafiłam powiedzieć, co się ze mną wczoraj stało. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam się jak kobieta. Andżelika wytknęła mi kiedyś, że zwyczajnie boję się kontaktów z mężczyznami. Wtedy oczywiście zaprzeczyłam, chociaż wiedziałam, że po części tak jest. Mój strach wynikał głównie z obawy przed przywiązaniem i późniejszą stratą. Tak bardzo kochałam tatę, zawsze mnie wspierał w trudnych chwilach, aż nagle zniknął. Odszedł na zawsze, nie mówiąc jak mam sobie bez niego poradzić. Miłość kobiety do mężczyzny również przywiązuje, a ja nie przeżyłabym kolejnej równie dotkliwszej straty.

Jednak wczoraj, w ramionach Gracjana nie czułam żadnego strachu, ogarnął mnie za to niebywały spokój. Jego silne dłonie podtrzymywały mnie w razie upadku. Kiedy indziej z delikatnością i czułością badały strukturę mojej skóry. Dawały chwilową wolność, żeby już po kilku sekundach ponownie złapać w swoje sidła.

Zarumieniłam się na wspomnienie naszego ostatniego tańca. Wtedy nie odbierałam go jak pożegnanie. Byłam zbyt zamroczona szaleństwem, żeby pomyśleć racjonalnie, iż zaraz przyjdzie nam się rozejść i wrócić do szarej rzeczywistości. Dj zapuścił jakiś polski kawałek. Wcześniej go nie słyszałam, ale domyśliłam się, że tytuł to „latino rytm", ponieważ przed paroma sekundami te słowa skandował tańczący tłum. Utwór był energiczny i tak bardzo oddawał mój aktualny stan, stan tanecznego upojenia. „Wiruję ja i ty, u niebios bram. Wiruje noc i sen nie grozi dziś nam. Dawno rytm bez słów rozpala nas." Wspólnie z wokalistą śpiewaliśmy słowa piosenki. Nasze ciała prowadziły ze sobą osobny dialog. Odwróciłam się tyłem, po czym przylgnęłam do klatki piersiowej chłopaka. Moje ręce były wysoko uniesione, zaś dłonie Gracjana spoczęły na mojej talii. Niczym wiatr wprowadziły mnie w ruch. 

Chociaż powinnam, nie czułam skrępowania. Wręcz przeciwnie, zaczęło mi to sprawiać coraz większą przyjemność. Wyswobodziłam się z uścisku bruneta, a następnie odeszłam kilka metrów, kręcąc zmysłowo biodrami. Gracjanowi ewidentnie nie spodobał się ten pomysł, ponieważ złapał mnie za rękę i przyciągnął gwałtownie do siebie. Wpadłam w jego pierś niczym szmaciana lalka. Po raz kolejny to on był panem, a ja jego uległą. Zaczęliśmy się powoli poruszać, przód, tył. 

Gracjan pochylił głowę, zrównując swój wzrok z moim. Szeroko się uśmiechnął. Taniec pochłonął go tak samo, jak mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech. Nie wiedziałam, czemu podjęłam tę grę, dlaczego pozwoliłam mu na więcej. Nasze oddechy mieszały się ze sobą, ciała poruszały w idealnej synchronizacji. Doskonale odnajdywaliśmy się w tym spontanicznym układzie. Nawet jeśli zdarzyło mi się pomylić kroki, dłonie bruneta chroniły mnie przed upadkiem.

Wypiłam tylko dwa drinki, a robiłam coś czego na trzeźwo nigdy bym nie zrobiła. Nic nie wiedziałam o tym chłopaku, poza jego imieniem i faktem, że porusza się jak zawodowy tancerz. Nie powinnam mu ufać, więc dlaczego zaufałam? Jak to się stało, że tak nagle oddałam mu kontrolę? Moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, po czym jęknęłam przeciągle, zauważając migające imię Andżeliki. Byłam niemalże pewna, że zaraz rozpocznie się przesłuchanie.

– Cześć – przywitałam się niepewnie.

– No halo! Gdzieś ty wczoraj zniknęła?! – naskoczyła na mnie.

– Ja? To raczej gdzie ty się zmyłaś? Szukałam cię z pół godziny, aż wysłałam ci sms-a i wróciłam do domu.

Na moment zapanowała kompletna cisza. Blondynka wpadła we własne sidła, czego bardzo nie lubiła.

– No cóż... Tak nam się miło rozmawiało, że straciłam poczucie czasu. – Dziewczyna próbowała jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 08, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Taniec, lek na życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz