1.

71 2 0
                                    

*Kaia*
Obudził mnie płacz Harrego, który dobiegał z innego pomieszczenia. Była sobota rano, ledwo wybiła siódma na zegarku a tu pobudka. Nawet się wyspać się, w tym domu nie można. Mam okropnego kaca a za kilka godzin idę do pracy. Wstałam z łóżka i udałam się do salonu, gdzie była Emily z małym. Dziewczyna latała po mieszkaniu i chciała go uspokoić a zarazem ogarnąć się. Każdy z nas liczył się z nieprzespanymi nocami czy pobudkami wczesnym rankiem, ale każdy uwielbia młodą matkę, więc odmowa jej wspólnego mieszkania, nawet nie wchodziła w grę. Wzięłam małego na ręce i zaczęłam go uspokajać.
-Ciiii, mały już nie płaczemy.
Zaczęłam do niego mówić i bawić się z nim.
-Kaia, jesteś cudowna, gdyby nie Ty w życiu,bym się nie ogarnęła.
-Czyżby dziś twoja mama do mas przychodzi i spędzi tu popołudnie?-spytałam.
Mama Emily była bardzo miłą kobietą i świetnie gotowała, ale zbyt bardzo wtrącała się w nasz życie prywatne, więc jeśli spędza tu już każdy weekend od dwóch miesięcy, wszyscy już mamy jej dosyć.
-Obiecuje, że to ostani raz, ale mam pracować na weselu dziś, sama rozumiesz.
-Jasne.
Usiadłam z małym na kanapie i włączyłam kanał dla dzieci. Nie dziwie się, że mały płacze jak Emily włączy mu wiadomości ekonomiczne. Też na jego miejscu, bym się rozpłakała.
-Boże co za bałagan-do pomieszczenia weszła Rose razem z Willamem.
Och...chyba ktoś znów tu spędził upojną noc razem.
-Jak wrócę to tu ogarnę, obiecuje.
Powiedział Emily w biegu, pocałowała jeszcze Harrego na pożegnanie i wyleciała z domu jak rakieta.
-Obiecuje, że nie zniosę kolejnej soboty z jej matką-odparł William i usiadł obok mnie.
-Nie przesadzaj, chociaż ktoś zrobi Ci śniadanie-odparłam.
-To już wole zjeść na mieście, to nie jest warte swojej ceny. Poza tym Rose mi zaraz zrobi.
-Zapomnij-krzyknęła Rose i poszła do swojego pokoju.
*Gray*
Około 11 wróciłem od kumpla z imprezy do domu. Ku mojemu zaskoczeniu spotkałem w kuchni Wiliama, który siedział w kuchni i gotował? Ten człowiek nie wie jak zrobić herbatę a co dopiero ugotować kurczaka. Jeśli nie spali mieszkania, to będzie cud.
-Chłopie co Ty robisz?-spytałem i usiadłem na krzesełku barowym.
-Nie widzisz?
-Widzę, ale po co?
-Dla takiej jednej Grace, powiedziałem jej, że ugotuje jej dziś kolacje...
-Ty to jednak głupi jesteś.
Wziąłem butelkę wody z lodówki i poszedłem do siebie spać, aby wyspać się na kolejną imprezę wieczorem.
*Chuck*
Po kolejnej ciężkiej nocy w pracy, liczyłem na trochę odpoczynku w domu. Dzięki Bogu Harry spał, więc mogłem nacieszyć się ciszą panującą w domu. Usiadłem sobie wygodnie na kanapie i włączyłem pierwszy lepszy kanał, na którym leciał zmierzch. To się nazywa szczęście. Od razu do pokoju wpadła Rose, ze sowim wampiryzm radarem. Chyba nie ma na świecie osoby, która tak bardzo kocha tą sagę filmów. Zawsze ryczy nich i przeżywa, jakby wiedziała je pierwszy raz.
-Nawet nie myśl, aby przełączyć-powiedziała srogo i zabrała się za oglądanie filmu. Po chwili pojawił się William. Mam chyba z nim najgorszy kontakt ze wszystkich współlokatorów. Bogaty synek rodziców w drogim samochodzie.
-Rose idziemy do baru?-spytał i usiadł obok niej a mnie nawet jakby niezauważył.
-A Grace?
-Nie chce mi się z nią spotykać.
Dupek.
-Chuck idziesz z nami?-spytała dziewczyna i położyła nogi na dupku.
-Idę do pracy, aby zapłacić za czynsz, nie mam czasu na wasze głupoty.
-Wyluzuj stary i grzeczniej kurwa-wtrąciła się William.
-Masz jakiś kurwa problem!?
Wstałem do niego od razu i chciałem mu przywalić.
-Zaraz dziecko obudzicie geniusze-wtrąciła się Rose i wyszła oburzona z salonu.
*Kaia*
W pracy pierwszy raz był tak mały ruch, że naprawdę nie miałam co z sobą zrobić. Siedziałam za barem i przeglądałam portale społecznościowe, nawet napisałam do Rose, aby wpadła do mnie. Nie mam zbytnio dobrych relacji ze współpracownikami tutaj, ponieważ każdy jest tu fałszywy i od razu wszystko donosi szefowi, nawet głupie spóźnienie pięciominutowe.
-Przepraszam, długo będzie pani pisać tego SMS, chciałbym wreszcie zmówić kawę.
Usłyszałam głos mężczyzny i się wystraszyłam. Ze strachu momentalnie rzuciłam telefon na ziemię i podskoczyłam.
-Tak,tak już robię,przepraszam.
-To ja przeprszam, nie chciałem pani wystraszyć.
-Nit to moja wina, jaka ma być ta kawa?
-Duże latte.
Podeszłam do ekspresu i zaczęłam robić kawę.  Facet cały czas się na mnie gapił. Nie powiem jest przystojny. Brunet, dobrze zbudowany i w dodatku młody. Boże dziewczyno ogarnij się jesteś w pracy. Zrobioną kawę podałam mężczyźnie.
-3$ poproszę.
Chłopak położył na ladzie 20$.
-Mam nadzieje, że do zobaczenia-po tych słowach wyszedł z kawiarni.
Kretyn.
-Boże jaka jestem padnięta, zrobisz mi kawę kochanie?-spytała Christina, która właśnie do wparowała do kawiarni.
-Jasne,już się robi.
Zaczęłam robić jej ulubioną czekoladową podwoją latte z dodatkiem  syropu miętowego.
-Co to był za chłopaka, którego minęłam przy wejściu?
-Nie wiem,jakiś dziwny typek. Zbiłam przez niego szybkę w telefonie, ale dał mi 17$ napiwku.Trzymaj.
Podałam dziewczynie kawę i oparłam się o ladę,tak aby być blisko niej.
-Niezły, mogłaś spytać o numer.
-Jestem w pracy a nie na imprezie, by wyrywać.
-E tam przesadzasz, ja cały czas w pracy poznaje nowych chłopaków i się z nimi spotykam.
-I potem ja latam po testy ciążowe dla ciebie, bo nie wiesz czy w ciąży nie jesteś.
-Raz!
-Trzy moja droga.
-Ale dziecka nie mam? Nie mam, więc koniec tematu. Zresztą szybciej Rose urodzi dziecko Williama niż ja.
-Znów spędzili noc razem, ale przynajmniej się zabezpieczają.
-Skąd ty to możesz widzieć?
-Co możesz wiedzieć?-spytała Rose, która pojawiła się obok nas.
-Zabezpieczcie się z Williamem?-spytałam.
-Oczywiście, zawsze.
-Widzisz miałam racje Christina.
-A ty nie miałaś iść do baru z Williamem?-pytała Chris.
-Miałam, ale mnie wkurzył. Znów zaczął się kłócić z Chuckiem o kasę.
-Moim zdaniem Chuck przesadza. William wcale się tym nie chwali, że ma kasę. Może często coś komuś kupi albo postawi kilka kolejek w barze, bądź pożyczy kasę, ale robi to bardziej bo chce być miły a nie chwalić ile to on nie ma-stwierdziła Chris i wzięła łyka kawy.
-Ale myśli, że może dzięki temu trochę więcej-dodałam.
-Powinni się w końcu pogodzić, to już jest nudne po prostu, zresztą czy co dziennie musimy gadać o Chucku czy Williamie?-spytała Rose.
-Nie, ale oni co dziennie coś odwalają. Wiecie, że Emily znów spotyka się z ojcem Harrego?-powiedziałam.
-No co ty? Żartujesz!? Myślałam, że pojechał do Afryki na rok jako wolontariusz i nie chce mieć kontaktu z Emily i dzieckiem-stwierdziła oburzona Chris.
-Najwidoczniej nie może bez niej żyć! To takie piękne i kochane!-podniecała się Rose.
*Gray*
Siedziałem z Williamem przy barze i piliśmy kieliszek za kieliszkiem. Kocham z nim wychodzić na miasto. Nigdy nie z nim nie nudzę i nie wracamy trzeźwi.
-Boże stary jaka dupa.
Pokazałem kumplowi wysoką,szczupłą,brunetkę. Śliczna z twarzy. Duże usta i biust. Czego chcieć więcej na sobotni wieczór?
-Płaska z tyłu, ale po jeszcze kilku kieliszkach będzie 10/10-odparł i zaczął pić.
Nie mogłem się oprzeć dziewczynie, więc od razu poszedłem do niej zagadać.
-Hej, może drinka?-spytałem.
-Jasne! Jestem Scarlett.
-Gray.
Zaprowadziłem dziewczynę do naszego stolika. William od razu zabił mnie wzrokiem.
-Trójkąt?-spytała dziewczyna.
Oboje popatrzyliśmy na siebie i nie wiedzieliśmy co mamy odpowiedzieć.
-To komu pierwszemu zrobić loda?-ponownie spytała.
-Może nie tak od razu. Napijmy się!-zaproponowałem.
*William*
Ta laska mnie przerażała. Nie chciałem z nią żadnych kontaktów fizycznych. Kto wie jakie ma chory w sobie. Gray kurwa wpakowałeś mnie chuju. Nie chciałem też wyjść na mięczaka, więc szybko napisałem do Rose, żeby tutaj przyjechała i udała moją dziewczynę.
-Ja pójdę do łazienki,wybaczcie.
Super. Gray kumplu dzięki. Zostałem z tą całą Scarlett sam na sam. Dziewczyna zaczęła się niebezpiecznie do mnie zbliżać i do moich spodni.
-No czyli tobie zrobię pierwszemu loda.
Nachyliła już swoją głowę i odpięła guzik moich spodni.
-William! Kochanie? Co to za dziewczyna?-spytała Rose.
Rose kocham Cię normalnie. Od razu poderwałam się i podszedłem do "mojej" dziewczyny. Rose się we mnie wtuliła a ja położyłem ręce na jej tyłku.
- To koleżanka Gaya! Kochanie ja to wyjaśnię.
Połączyliśmy nasze usta i namiętnie się pocałowaliśmy. Kiedy Scarlett sobie poszła, od razu przestaliśmy.
-A teraz kochany mocnego drinka.
-Wszystko dla mojej dziewczyny-zaśmiałem się i poszedłem do baru po drinki.

Hejka!!
Mam nadzieje, że ktoś tu jest i podoba mu się rozdział. Postaram dodawać je jak najczęściej tylko będę mogła... Buziaki

Friends Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz