-Weź jeszcze latarkę i chodź!- rzucił przez plecy blondyn, trzaskając drewnianymi drzwiami.
Pochwyciłem narzędzie w dłoń i ruszyłem w ślady chłopaka. Już po chwili stąpałem po wilgotnej trawie ku olbrzymiemu dębu wyrastającemu po środku wzgórka w ogrodzie. Razem z rodzicami i chłopakiem wyjechaliśmy nad jezioro, aby zamieszkać w leśniczówce, należącej do znajomych. Postanowiliśmy we dwójkę wybrać się nocą na dwór, aby spędzić czas pod gołym niebem.
Sylwetka blondyna majaczyła na tle leśnego krajobrazu, pod rozgwieżdżonym sklepieniem. Pora oraz warunki na obserwowanie błyszczących ciał niebieskich była niewiarygodnie doskonała, jak na pogodowe standardy naszego kraju. Żaden obraz nie mógł pięknością dorównywać temu, które widziały moje oczy. Twoja miłość otoczona milionami gwiazd na tle kruczoczarnej kopuły nieba.
-Tsukki, znalazłeś coś?- zapytałem, sadowiąc się pod dębem, tuż obok gorliwie czytającego chłopaka.
Okularnik studiował Atlas Nieba, ażeby następnie z uroczym uśmiechem na twarzy móc łączyć ze sobą ogniste punkciki, tworząc znane już sobie konstelacje. Zapał z jakim to robił nigdy pewnie nie przestanie mnie radować.
-Yama, nie przeszkadzaj- odparł skupiony.- Tam jest Kasjopeja, prawda? Teraz już widzę ostatnią gwiazdę. W takim razie tam będzie...- blondyn co rusz obracał się we wszystkie strony, wskazując palcami coraz to inne miejsca, niczym dyrygent okiełznujący własną orkiestrę.
Pogoda zlitowała się nad nami, pozwalając obserwatorom gołym okiem dostrzec białą smugę przecinającą rozgwieżdżone niebo.
-Spójrz, stacja badawcza! Świeci najjaśniej!- zauważyłem podekscytowany. W przypływie odruchu wziąłem chłopaka za rękę, nakierowując jego palec na sunącą po nieboskłonie lśniącą materię.
-To jest niesamowite- odparł, bacznie obserwując ruchomy punkcik.
Po wytłumaczeniu blondynowi, jak wyglądają i co to są mianowicie satelity, rozpoczęliśmy konkurs pod tytułem: „Kto znajdzie ich największą ilość?". Obydwaj szliśmy w zaparte, odnajdując po jednej „wędrownej gwieździe" na głowę.
-Mam!- krzyknęliśmy jednocześnie, wskazując palcami to samo miejsce.
Chwilę konsternacji zastąpiliśmy następnie głośną salwą śmiechu. Uspokoiliśmy się wówczas, gdy moja głowa spoczęła na kolanach Keia.
-Wiesz, Tsukki...- zacząłem, ośmielony rozgorzałym w swoim wnętrzu ogniem.- Jesteś zupełnie inny, niż się wszystkim wydaje. Na przykład moi rodzice, nie znają ciebie, ani mnie, a mają czelność określania naszego związku i narzucania nam swoich definicji. Kocham Cię i wierzę, że ty mnie również...
W następnej chwili poczułem, jak niewielka kropla nieokreślonej cieczy opada na jedną z moich przymkniętych powiek. Pada? To niemożliwe, nie zauważyłem ani jednej chmurki. Czyżby...?
Otworzyłem oczy i zobaczyłem. Zobaczyłem jak następna łza sunie po wilgotnym policzku mojego ukochanego, niczym spadająca gwiazda przecinająca w tamtej chwili nieboskłon nad nami.
Życzenie?
Wolność i prawo do miłości, jaką darzyłem chłopaka.
___
Pairing: Tsukishima Kei x Yamaguchi Tadashi
Anime: Haikyuu!!
CZYTASZ
Wena - OneShots
Fiksi Penggemar[18+. Zwykłe yaoi] One-shoty pisane pod wpływem chwili, zazwyczaj silnych emocji. Najczęściej oparte o historii życia codziennego, oczywiście ze wstawionymi elementami danego uniwersum. Na zawsze związane z niezwykle ważną dla mnie osobą. One-shoty...