|Cięcie|

142 21 1
                                    



*nie sprawdziłam rozdziału... nie bijcie*




Następnego dnia , pogodna widocznie chciała mnie pocieszyć i pchnąć do działania. Nastał okres ciepłych wiatrów. Rano zwlekłem się z kanapy zauważając że nigdzie nie ma Baeka. No tak już dawno po ósmej. Oporządziłem się i ruszyłem do pracy.

Dzień w bibliotece mijał nadzwyczaj topornie i nudnie. Każda minuta wydawała się trwać godzinę ,a godzina wieczność. Moje myśli krążyły wciąż do wczorajszego dnia. Zachowałem się okropnie. Jak najgorszy buc. W głowie dudniło mi moje imię wypowiadane przez Huna. Powinienem jakoś zareagować inaczej. Jednak widok śliniącej się dziewczyny patrzącej na Oha powodował nagłe gotowanie moich wnętrzności. Nie sądziłem że znów ucieknę. Jestem tchórzem. Boję się przeciwstawić temu co się dzieje. Gdybym to zrobił... któż wie co bym właśnie teraz porabiał.

***

W mieszkaniu zastałem Baekhyuna zmywającego naczynia. Rozmyślał nad czymś gorliwe trzaskając talerzami . Odłożyłem swoją torbę w przed pokoju i zająłem miejsce przy stole. Słysząc mnie na chwilę zaprzestał zakręcając kran.

-I jak dzień?- zapytał opierając się o blat

-Jestem bez silny- westchnąłem prawie kładąc się na stole

-Z tym się zgodzę- powiedział pod nosem - Dzwoniła do mnie Yoora- rzucił spoglądać na mnie, a ja podniosłem głowę. - Prosiła byś przyjechał do nich, chciała pogadać uśmiechnął się

-Dlaczego dzwoniła do ciebie z czymś takim ,a nie do mnie?- zapytałem marszcząc brwi

-Zostawiłeś telefon- uśmiechnął się ukazując rząd perlistych zębów

-A ja twój dzień?- zmieniłem temat gdy zacząłem gotować wodę na herbatę

-No cóż- westchnął, cały czas się uśmiechał. Wydarzyło się coś ciekawego?- Chanyeol i ja idziemy do kina dzisiaj- odpowiedział nie kryjąc lekko zaróżowionych policzków

-Wszystko dobrze?- zapytałem chichocząc- Nie masz przypadkiem gorączki?- zapytałem żartobliwie

-Zamknij się Luhan- prychną śmiejąc się- Powinieneś się zbierać, wiesz że Yoora nie lubi czekać

-Wyganiasz mnie już- mruknąłem uśmiechając się krzywo, kierując się z prawie dopitą herbatą do przed pokoju

-Baw się dobrze- rzucił z kuchni- A właśnie ! Masz telefon, wolę mieć z tobą kontakt- powiedział podając mi wspomniany przedmiot gdy zakładałem bluzę

-Dobrze- uśmiechnąłem się- Ty też baw się dobrze- zaśmiałem się- Do zobaczenia- zawołałem zamykając główne drzwi.

Dotarłem do mieszkania siostry Chana. Za pewnie się stęskniła. Jak zwykle izoluję się od świata. Wkroczyłem do klatki schodowej. Gdy zadzwoniłem do drzwi nikt nie otworzył. Nie jej? Przyszedłem za późno? Spojrzałem na telefon. Byłem o idealnej porze jednak nie to mnie zaintrygowało. Nigdzie nie było informacji o próbie połączenia sie Yoory ze mną. Nawet w rejestrze. Pustka. Usłyszałem zgrzyt zamka w drzwiach. Gwałtownie cofnąłem się od nich. Drzwi same się uchyliły ukazując mi wnętrze mieszkania. Cała ta sprawa zaczęła mi śmierdzieć. Czemu nie otworzyła mi Yoora? Wkradłem się po cichu do środka. Przez chwilę panowała cisza. Przerwał ją trzask talerzy w kuchni

We Don't Talk Anymore | HunHanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz