|Rozczarownie|

171 31 1
                                    


W pokoju było pusto, co rzadko się zdarza. Zwykle jest tu pełno osób grających w gry planszowe czy cokolwiek innego. Ja jak prawie zawsze siedziałem na kanapie pod oknem, szkicując coś w notesie. Nie spałem przez całą noc. To była jedna z tych „magicznych" nocy jak często opisuję się w książkach. Nie mogłem przestać o tym myśleć. Zastanawiałem się co miało to wszystko znaczyć. Moje doświadczenie życiowe jest bardzo nijakie. Odwołuje się jedynie do tego czego się nauczyłem sam, tego co nauczono mnie na zajęciach, z książek oraz od Sehuna. Nie wiedziałem co miałem o tym myśleć. Czy tak robią przyjaciele? Czy tak wolno? Wciąż siedziało to w mojej głowie, odtwarzałem każdą chwilę, ruch jaki wykonaliśmy. To był pocałunek, prawda? Wciąż czuję to dziwne mrowienie w wargach. Smakowało to czymś zakazanym, a jednak tak dobrym.

-Luhan- usłyszałem głos pani Kim- Idziesz do ogrodu?- zapytała wychylając się za drzwi

-N-nie- mruknąłem pokręciłem głową- Raczej nie

-No dobrze- westchnęła cicho- Gdybyś czegoś potrzebował, to powiedz- rzuciła zamykając za sobą drzwi

Nastało popołudnie. Wyjrzałem przez okno patrząc na ulice. Wyczekiwałem Sehuna, jak zawsze. Chciałem zapytać o to co się stało. Co miałoby to znaczyć dla nas. Czy nadal jesteśmy przyjaciółmi? Co to miał znaczyć? Czy on mnie kocha? Nie odnajduję się w temacie związków. Nie wiem za bardzo na czym polegają, jak je utrzymać i jak rozpoznać. On wygląda na osobę będącą już w kilku. Na pewno z dwóch. Za pewnie nie potrafi uciec od dziewczyn. To on posiadł umiejętność całowania, której nawet nie śniłbym pojąć, bo przecież jak? W śród osób jakie tu mieszkają jest tu sporo ładnych dziewczyn. Tylko nie czuję do nich tego co moja płeć. Wyszedłem z pokoju. Zapiąłem swoją za dużą, ciemną bluzę i skierowałem się do recepcji.

-Przepraszam?- zwróciłem się do pani Kim przeglądającej coś na laptopie

-Tak Hanie?- spojrzała na mnie z troską- Coś się stało?- zapytała uśmiechając się

-Czy przyszedł już Sehun?- zapytałem podwijając rękawy bluzy

-Oh nie, nie przyszedł jeszcze- zaprzeczyła kręcąc głową- Nie bój się może przyjdzie później. Przecież kiedyś przyszedł do ciebie prawie o dziewiątej- pocieszyła mnie

-Dziękuję- odpowiedziałem wysilając się na lekki uśmiech

Wyszedłem na dwór. Wiał lekki wiatr. Usiadłem pod altanką, trzymając w dłoniach swój notatnik. Razem ze mną wziąłem pastele od Oh. Niebo miało prześliczne odcienie ,które chciałem odwzorować na kartce papieru. Niedaleko mnie grupka osób w moim wieku grała w jakieś niezrozumiałe dla mnie gry. Nie rozumiałem tego. Od kiedy tu trafiłem próbowano mnie z nimi jakkolwiek połączyć. Bym uczył się w grupie. Zmusiłem się, jednak nadal nie dziele z nim pasji ,które jak dla mnie są bardzo proste. W śród nich był jeden chłopak, jako jedyny wydawał się dla mnie całkiem miły. Baekhyun. Znałem tylko jego imię, z czasem zacząłem go obserwować. To bardzo energiczna osoba, pozytywna, nie złamał się kiedy tutaj przybył. Podziwiam go za to, bo ja to zrobiłem. Zamknąłem się w sobie jak tylko to możliwe. Sehun mnie otworzył. Jestem z tego dumny.

***

Sehun jednak dzisiaj nie przyszedł. Nic się nie stało. Chociaż trochę się zastawiałem czemu nie przyszedł. Poszedł ze znajomymi, pojechał gdzieś z rodzicami, miał wypadek. Na samą myśl o wypadku przechodzą mnie ciarki. Takie zdarzenia bardzo mnie straszą. Gdy czytałem jakąś książkę dla nastolatek była tam sytuacja że dziewczyna czekała na powrót chłopaka, a ten się nie zjawiał zawsze skutkowało to jego wypadkiem albo nawet śmiercią. Bałem się o niego, ale przecież mógł mu autobus uciec albo coś takiego. Nie może od tak zniknąć. Po woli czułem wszechobecną pustkę od ,której dzięki niemu udało mi się uciec. Powracała. Obiecałem sobie spokojnie czekać aż przyjdzie. Jednak nabyta przeze mnie cierpliwość zaczęła szwankować. Przez kolejne dni, tygodnie nie pojawiał się. Nie wiedziałem co się dzieje.

***

-Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! Sto lat! Sto lat!- rozbrzmiewał głos zebranych osób wokół kwadratowego stołu na świetlicy. Zebrane osoby ubrane były w kolorowe czapeczki mieniące się w zimnym świetle lampy wiszącej na suficie- A kto? Luhan!- nagle wszyscy zaczęli klaskać

-Szybko dmuchaj- powiedział Baehyun wskazując na świeczki palące się na torcie- Pomyśl życzenie- przysunął tort w moją stronę, a ja zdmuchnąłem świeczki

-Dziękuję wam wszystkim- uśmiechnąłem się

-Czyli ,który to już rok?- zapytała pani Young- Szesnasty?

-Nie, już siedemnasty- powiedziałem dumnie

-Ty mój mały szkrabie- rzuciła się na mnie pani Kim- Już rok i będziesz wolny- powiedziała szczęśliwa

-Tak wiem- objąłem ją mocno

-A teraz wszyscy siadamy, siadamy- ponagliła nas pani Young. Usiadłem przy stole. Wraz ze mną i opiekunkami pojawił się Baekhyun. Zawsze obchodziłem swoje urodziny sam lub z opiekunkami. Był to spory przełom że ktoś oprócz nich chciał je spędzić ze mną. Od ostatniej zimy zaprzyjaźniłem się z nim Baekiem . Pamiętam jak bardzo obawiałem się jego, ale nie pomyślałem. Jest najbardziej miłą osobą jaką w życiu znam, to istny anioł.

-O jejku jaki pyszny tort- pochwaliłem kolorowy wypiek

-Dziękuję Han- uśmiechnęła się pani Young- Jak skończymy jeść tort rozdamy ci prezenty- dodała

-Prezenty?- zapytałem nabierając sporą łyżkę śmietany, a kobieta jedynie potwierdziła skinieniem głowy. Całe przyjęcie mijało w przyjemnej atmosferze. Nazwałbym ją rodzinną, ale nigdy jej nie doświadczyłem. Razem z opiekunkami i Baekhyunem wspominaliśmy zabawne sytuacje z naszego życia. Najczęściej z Baekhyuna, ja nie przeżyłem za wielu. Znany jestem ze swojej spokojności.

Po skończeniu tortu, posprzątaniu i rozdaniu prezentów skierowałem się do pokoju. Nastała już noc, a ja jedynie potrzebowałem snu. Ułożyłem torbę od pani Kim i od pani Young na łóżku, wraz z nią kopertę od urzędu państwowego. Prezent od Baekhyuna odstałem już wcześniej. Jego prezentem była mała kula śnieżna ,którą kupił kiedyś na wycieczce z opiekunami w jakimś rezerwacie. Wewnątrz niej stała mała figurka pandy. Dał mi ją ze względu na to że pandy to moje ulubione zwierzęta. Strasznie cieszę się z tego małego podarku. Zapaliłem lampkę przy łóżku uważają by nie obudzić osób śpiących w pokoju. Wyjąłem prezent od opiekunek. Trafiono w nim w dziesiątkę. Zestaw farb i pędzle, o który już od jakiś miesięcy mówię. Trzymałem go w rękach i gładziłem kciukiem włosie pędzli. Było idealne. Schowałem zestaw pod łóżkiem, by nikt go nie zauważył. W moich rękach pojawiła się kartka z urzędu, od razu chwyciłem moją srebrną puszkę gdzie trzymam pieniądze. Od urzędu zawsze dostawało się pieniądze, pojawiały się one co miesiąc, na drobne wydatki. Nie kupowałem zbędnych przedmiotów przez co uzbierałem pokaźną sumę. Trafiono akurat w moje urodziny. Schowałem banknoty do puszki i ułożyłem się w łóżku. Zgasiłem światło lampki. Zastanawiałem się jakby to było gdybym miał urodziny w zwykłej rodzinie. Takiej ja zwykłe, normalne dzieci. Czy też dostałbym tort, prezenty? Kto by się na nich pojawił. Czy moje życzenie urodzinowe było by takie same jak teraz? Z książek i od swoich rówieśników dowiedziałem się że nie można mówić go na głos, bo można zapeszyć. By spełnić życzenie trzeba naprawdę tego pragnąć. Powtarzałem moje życzenie w głowie, aż w końcu zasnąłem.

„Niech Sehun wróci"


______________________________________________________-

Rozdział smutny, to prawda. Nie bójcie się albowiem będzie dobrze :))) Mam  nadzieję że rozdział wam się spodobał  i dziękuję za przeczytanie. Widzimy się już za nie długo <3





 Peace Out ✌️

We Don't Talk Anymore | HunHanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz