Najczęściej, gdy sami mogliśmy się dobierać w pary to bywałem z Markiem. Dlatego, że ani on, ani ja nie czuliśmy się ze sobą niekomfortowo. Mogliśmy wcielić się w każdą rolę, łapać się za ręce, utrzymywać kontakt wzrokowy dłużej niż pięć sekund, głaskać się po policzkach i nie było to dla nas później niezręczne. Niektórzy jednak brali to zbyt poważnie.
— Donghyuck — Jaemin usiadł na mojej ławce i spojrzał na mnie z góry trzymając swój wskazujący palec na wysokości mych oczu. — Czy ty też uważasz, że Sooyoung jest piękna?
Zmarszczyłem brwi patrząc na niego po czym spojrzałem na Jeno, który wywrócił oczami.
— Powiedziałbym, że raczej przeciętna — wzruszyłem ramionami, a po chwili poczułem dłoń Jaemina na swoim czole.
— Ty chyba masz gorączkę.
— Dobrze, że ty nie masz — wywróciłem oczami po czym popatrzyłem na niego znudzony.
Jeśli zamierzał mi zawracać cztery litery swoimi wywodami nad tym jak piękna jest dziewczyna, do której i tak nigdy nie podbije, to mógł w ogóle się do mnie nie odzywać.
— A może Dongie ma już kogoś? — Jisung poruszał brwiami patrząc na mnie. Przez jego błyskotliwe pytanie wszyscy zaczęli na mnie patrzeć.
— Jasne — westchnąłem modląc się już o dzwonek na zajęcia, ale jak na złość nie chciał zadzwonić. Jednak, gdy tego nie chcę to dzwoni od razu. Pieprzony dzwonek.
— No w sumie — Chenle stanął za mną i oparł się dłońmi o moje krzesło.
Oczywiście moje życie będąc totalnym śmieszkiem postanowiło mnie dobić jeszcze bardziej. Właśnie w tym momencie dostałem smsa, który wyświetlił się na moim telefonie. Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować Chenle przysunął się bliżej mojego ucha od razu zaczynając gwizdać.
— O popatrz, twój chłopak pyta o randkę — mały, okropny chińczyk zachichotał, a mnie przeszły dreszcze.
— To nie jest mój chłopak — wywróciłem oczami biorąc komórkę do ręki — poza tym moglibyście usiąść na swoich miejscach, bo czuję się otoczony? Dziękuję.
W tym momencie zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca, ale jednak cały czas czułem na sobie ich wzrok. Czy oni nie rozumieli, że istnieje coś takiego jak bracia z innej matki? Bo my z Markiem definitywnie nimi byliśmy.
Pewnie pomyślicie, że byłem nadwrażliwy, ale naprawdę irytowały mnie takie teksty. Nienawidziłem i w sumie nadal nienawidzę jak ktoś mi coś wmawia. Wychodzą z tego same nieporozumienia, a po co je tworzyć?
Sytuacji takich było dużo więcej, gdzie któryś z moich cudnych przyjaciół sugerował, że między mną, a Markiem było coś innego niż tylko przyjaźń. Po jakimś czasie jednak totalnie to olałem, niech sobie myślą co chcą.
CZYTASZ
⊹ I hate people | markhyuck | nct
FanficDonghyuck miał tylko czternaście lat, gdy dowiedział się czym dokładnie jest nienawiść. • Gatunek: angst, fluff (ale bez przesadzania w obie strony) • Wiek bohaterów został zmieniony (chłopcy są w drugiej i trzeciej klasie gimnazjum) • Jest to coś...