Spotkanie, czy wyzwanie?

848 131 122
                                    

Stał przed małym oknem patrząc z góry na wiecznie zatłoczone ulice, w jednej z dłoni mocno ściskając telefon. Kanty urządzenia boleśnie wbijały mu się w wewnętrzną część ręki, ale on nie przejmował się tym, traktując to jak swego rodzaju karę. Jak mógł być taki głupi, nie myśląc nad swoimi słowami. Jednak nie on jedyny. Przez pierwszy dzień po ich kłótni ignorował Rosjanina, ale gdy następnego dnia jego telefon zrobił się dziwnie cichy, zaczął się martwić. Po ochłonięciu zrozumiał, że Nikiforov nie był jedynym, który zawinił. Białowłosy nawet miał pełne prawo na to, aby się złościć. Zapewne on sam byłby wkurzony, gdyby ktoś na jego oczach zaczął przystawiać się do białowłosego. Oparł swoje czoło o zimną szybę, wzdychając cicho. Wszystko mu się pomieszało. Teraz nawet nie był pewien, czy powinien iść na dzisiejsze spotkanie z Klarą. Miał co do tego dużo wątpliwości, aczkolwiek za wszelką cenę chciał postawić sprawę jasno. Rudowłosą widzi tylko jako swoją przyjaciółkę. 

Poczuł jak telefon w jego dłoni wibruje delikatnie, dając mu znać o nowej wiadomości. Odblokował go szybko, mając nadzieję, że to Nikiforov, ale jego zapał został ostudzony, gdy zobaczył, że to tylko jego przyjaciółka, która informuje go o miejscu spotkania. Odłożył małe urządzenie na parapet zdając sobie z czegoś sprawę. Jeszcze niedawno Klara była jego jedyną podporą. To z nią rozmawiał na każdy możliwy temat, zwierzał się jej ze swoich problemów, czy wątpliwości i wiedział, że dziewczyna będzie w stanie pomóc mu w każdej sytuacji. Ale odkąd zaczął spotykać się z Rosjaninem wszystko się zmieniło. To z nim spędzał większość swojego wolnego czasu, to on uczył go jak przelewać swoje emocje na papier, a teraz nawet chce mu pomóc w przełamaniu największego strachu. Strachu przed mówieniem. I nawet, gdy przekaz Japończyka dotarł do niego, łamiąc jego serce to nie stracił rezonu, nawet w takich okolicznościach myśląc o nim. 

Czekoladowe tęczówki zwróciły się w stronę małego tomika wierszy, które zostały mu zadedykowane. Było ich tam naprawdę dużo i wszystkie zostały przez Katsukiego dokładnie przeczytane. Ale najbardziej wzruszył się jedną notatką pod wierszem, gdzie Victor przekazał mu, co do niego czuje. To dodało Yuuriemu otuchy, ale jednocześnie roztrzaskało jego serce, bo to wtedy zdał sobie sprawę co przekazał Victorowi. On nigdy nie był beznadziejny. Był najcudowniejszą osobą w jego życiu.

Uderzył dłonią w parapet, w tym momencie ostro przeklinając się w myślach. 

Lecz ten stan nie trwał długo, musiał wyruszyć na umówione spotkanie z Klarą. Był już w pełni gotowy, więc jedynie zarzucił na siebie kurtkę i zmieniając buty wyszedł z mieszkania, które dokładnie zamknął. 

Gdy szedł tak zatłoczonymi ulicami, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zaczął obserwować dokładnie to co dzieje się dookoła niego. Jakaś matka z dzieckiem, próbowała nakłonić je do odejścia od wystawy ze słodyczami, starszy Pan, który siedział na ławce po drugiej stronie ulicy, młoda para, trzymająca się za ręce, śmiejąca się z jakiegoś żartu. Za każdą z tych osób kryła się historia, której Japończyk nigdy nie zauważał. Natomiast pewien Rosjanin pokazał mu ten inny świat. Pozwolił mu zobaczyć to, czego nie potrafią zobaczyć inni. Dopiero teraz czarnowłosy zrozumiał jak ważne to jest. 

Nawet nie zauważył jak szybko znalazł się pod drzwiami kawiarenki. Była to inna, niż ta w której pracowała jego przyjaciółka, ale tak samo sympatyczna. Yuuri wszedł do środka od razu zauważając burzę ognistych włosów oraz ich właścicielkę, która siedziała na jednym z dwóch foteli w rogu pomieszczenia. Podszedł do niej, witając się jedynie skinięciem głowy. W normalnych okolicznościach przytuliłby ją na powitanie, ale teraz wolał trzymać się na dystans. 

- Cześć. - powiedziała cicho, posyłając mu nieśmiały uśmiech. Dzisiaj wyjątkowo jej włosy zostały zaplecione w warkocza, a pojedyncze kosmyki okalały jej twarz. - Jak się czujesz? - zapytała się z troską, upijając łyk zamówionej owocowej herbaty. 

"Victor też lubi taką herbatę." - pomyślał sobie, zamyślając się na chwilę. 

- Dobrze, a ty? -  zamigał, czując się lekko skrępowanym. Dziewczyna przy białowłosym zachowywała się zupełnie inaczej. 

- Bywało lepiej. - odpowiedziała smutno, a uśmiech znikł z jej ust. - Możemy pogadać o tym wszystkim? O nas? - zapytała się niepewnie, a Katsuki lekko zmarszczył swoje brwi na to określenie, ale potwierdził swoją akceptację ponownym kiwnięciem głowy. - Od czego by tu zacząć. - zamyśliła się na chwilę, zawieszając swój wzrok na jednym z obrazków, które wisiały na jasnozielonych ścianach. - Może...od kiedy jesteście razem? - zapytała się, odstawiając kubek z parującym napojem. 

- Parę miesięcy. - odpowiedział krótko, zakładając nogę na nogę. 

- Uroczo. - powiedziała, a Japończyk zamrugał szybko, słysząc, że w jej głosie nie był żadnego sarkazmu, czy fałszywości. 

- Uroczo? - nie wiedział, czy się przesłyszał.

- Tak, uroczo. - zaśmiała się cicho, znowu upijając łyk herbaty. - Wiesz, byłam roztrzęsiona, miałam zły dzień, pokłóciłam się z rodzicami i to całkiem poważnie. Więc już od samego początku  byłam wyprowadzona z równowagi. Przyszłam do ciebie, aby o tym pogadać, wiesz zwierzyć się tak jak ty to zazwyczaj robiłeś. Ale gdy zobaczyłam...twojego chłopaka rozwalonego na kanapie jakby był u siebie..nie wytrzymałam. - popatrzyła na zaskoczonego czarnowłosego. - Oboje wiemy, że nie masz żadnych przyjaciół, bo jesteś nieśmiały. Dlatego powinnam cieszyć się z twojego szczęścia, a nie je niszczyć. - westchnęła, widząc niedowierzanie na twarzy Katsukiego. - Po prostu przemyślałam to wszystko sobie na spokojnie i chyba wolę być twoją przyjaciółką, niż stracić z tobą kontakt na zawsze. Znamy się już około siedmiu lat! To kupa czasu. - Yuuri posłał jej serdeczny uśmiech. 

- Nawet nie wiesz jak szczęśliwy jestem z tego powodu. - przekazał szybko, a uśmiech na jego ustach cały czas się poszerzał. Dziewczyna widząc to, również uśmiechnęła się szerzej. Teraz była dumna z siebie, że podjęła rozsądną decyzję. Była z Japończykiem naprawdę zżyta i wiedziała, że gdyby stracił swojego jedynego przyjaciela to rozpaczałby, a może nawet i stracił zapał do walki. Bo dopiero po ich kłótni dostała sms-a od Yuuriego, który lekko ją ochrzanił i powiedział, że gdyby nie Nikiforov to nawet nie myślałby o tym, aby zacząć mówić. 

Dziewczyna upiła ostatniego łyka herbaty, tym razem naprawdę się ciesząc. 

Wolała aby to Yuuri był szczęśliwy. Bo wtedy ona byłaby tak samo zadowolona. 

Please Say Something //Victuuri//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz