Słodka zemsta Hermiony

1.3K 71 6
                                    



One-shot na zamówienie ! 1#

Harry poprawił okulary na nosie i przebiegł na drugi koniec korytarza na szóstym piętrze. Stracił już rachubę, ile razy biegł w tą i z powrotem, ale się tym nie przejmował.

Rozpędził się i niczym przecinak znalazł się po drugiej stronie!

Gdyby go teraz Krum widział, z całą pewnością byłby pozazdrościł tej zawrotnej prędkości.

Harry biegł właśnie z powrotem na drugą stronę, ignorując, że kilka osób dziwnie się na niego patrzyło, kiedy nagle na kogoś wpadł.

- Harry, mój chłopcze! Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś uczyć się gdzieś teraz ze swoimi przyjaciółmi? – zapytał go Dumbledore.

- Oczywiście panie profesorze. – odparł szybko biorąc oddech.

- Wszystko dobrze, mój chłopcze?

- Oczywiście panie profesorze.

- Z Ronem też wszystko gra? – podpytywał go dyrektor, a inni uczniowie zaczęli powoli wracać do swoich zajęć.

- Oczywiście panie profesorze!

- Ach, rozumiem, a co u Hermiony?

- Oczywiście panie prof... znaczy się, wszystko dobrze... - mruknął i schował ręce za plecami.

- Oh Harry, coś to nie wygląda jakby wszystko było dobrze, no dalej powiedz o co chodzi, powiesz mi?

- Oczywiście panie profesorze! – odpowiedział Harry szybko.

Zapadła cisza.

Dumbledore patrzył na Harry'ego z uprzejmym uśmiechem starca, nie miał zamiaru go popędzać, a Harry tylko czekał na tę chwilę, kiedy dyrektor zapomni, o czym mieli rozmawiać.

Ale niestety Albus miał bardzo dobrą pamięć...

A cisza trwała.

I trwała...

I trwała...

Ktoś kichnął z jednego końca korytarza, i to było jak spust!

- No bo Hermiona zabrała jakieś urządzenie z gabinetu profesor McGonagall, znaczy kilka przedmiotów, ale ten jeden tylko użyła i kazała mi nikomu nie mówić, bo to takie dziwne i w ogóle! Hermiona już co prawda od dawna nie spotyka się z Krumem, ale nie myśli o Ronie w ten sposób, chociaż wiem, że Ronowi się ona podoba, ale ona powiedziała, że jest głupi i zachowuje się czasem jak świnia, a Ginny kiedy się wczoraj całowaliś... znaczy jak się wczoraj spotkaliśmy to powiedziała, że też tak sądzi, ale to urządzenie! Miałem nikomu nie mówić, Hermiona myślała, że je zepsuła kiedy podłączyła do tego zmieniacza czasu lusterko, ale ono jakoś jednak zadziałało nie wiem jak, ale coś się stało i widzieliśmy jak ona i Ron mają swój moment... ekhem ekhem- odchrząknął Harry, bo wszystko to mówił strasznie szybko, tak że Dumbledore rozumiał, co drugie słowo. – W każdym razie to było dziwne i ona się teraz nie odzywa do Rona, a i tak jest teraz trochę dziwnie odkąd zerwałem z Ginny i niektórzy Weasleye dziwnie na mnie patrzą, ale... Ona twierdzi, że później wieczorem widziała też swoje dzieci i że jest pewna, że są one jej i Rona!

Dumbledore pokiwał głową i przegryzł cytrynowego dropsa na pół.

- Rozumiem, cóż życzę ci powodzenia Harry. – powiedział dyrektor, myślący, że Harry ma jakieś wieści o Voldemorcie, a i tak nie mający większej roli w całym fanficu.

- Jest pan wspaniały! Dziękuję! – zaśmiał się Harry i niczym jednorożec na tęczy, w podskokach opuścił korytarz na szóstym piętrze.

Dumbledore nawet się za nim nie obejrzał, poprawił skarpetki w czerwone kropeczki i wyjmując grzebyczek przeczesał kilka razy swoją brodę i wrócił do swojego gabinetu, żeby dalej udawać, że coś robi.

One-shoty Harry Potter  Legenda PrzypadkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz