1

377 37 54
                                    

Jak zwykle szedłem do osoby, z którą miałem nagrać kolejny kawałek. Różnie przydzielali mi duety. Zwykle sam wybierałem, z kim chciałbym śpiewać lub komu stworzyć muzykę. Dużo razy fani mieli wpływ na moją decyzję.

Nazywam się Kim Namjoon, mam dwadzieścia cztery lata. Zajmuję się tworzeniem muzyki dla znanych i mniej znanych wykonawców samemu również śpiewając. Dokładniej - rapując. Co prawda, śpiew nie jest trudny, ale moim powołaniem jest rapowanie.

Od szkoły bawiłem się w rapowanie, a kilka razy występowałem na przedstawieniach w szkole. Rosnąc i zdobywając doświadczenie oglądając między innymi Jaya Parka dostałem się na stanowisko, które dziś zajmuję. Jednego z bardzo wpływowych ludzi i największego fana swoich małych potworów [a/n: tu chodzi o fanów nazwałam je "Monsters" na potrzeby ff i żeby nie powtarzać słów].

Skierowałem się do studia nagrań, które było na drugim piętrze w budynku mojej wytwórni.
Miałem pracować z tak zwanym Mino. Chłopak dobrze rapował, a paring ze mną może korzystnie wpłynąć na jego karierę. Jego i grupy, z którą występuje. Co prawda, obydwaj byliśmy znani i poza granicami Korei, ale jak wiadomo - fani są wszędzie. Tyleż że niektórzy nie  wiedzą, że są moimi czy jego fanami. Oni się dopiero o tym dowiedzą.

Dotarłem pod białe drzwi z napisem "Studio nagrań - Moon studio". Chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka. Przywitał mnie przyjemny zapach wanilii mieszanej z czekoladą. Mój ulubiony zapach, szukałem takiego odświeżacza dobre kilka dni. Znalazłem go dopiero w małym sklepiku chemicznym gdzieś w dzielnicy.

Rozejrzałem się po tak znanym mi pomieszczeniu. Dwie, małe granatowe skórzane kanapy ustawione były przy panelu. Panel z kolei sięgał całej długości pomieszczenia, gdzie wchodził artysta i nagrywał. Natomiast w małym pokoiku do nagrywania znajdował się jeden główny mikrofon na stojaku, do którego można przyczepić dwa i śpiewać wspólnie bez miksowania. Gdzieś w kącie ustawiony był keyboard i gitara.

Usiadłem na jednej z kanap czekając na swojego nowego partnera. Mino jechał z drugiego końca Seulu. Wspólnie wybraliśmy piosenkę, którą dziś będziemy nagrywać. Byłem zadowolony z tekstu i tłumaczenia. I w koreańskim i angielskim dobrze brzmiało.

Stukałem palcami o oparcie kanapy. Siedziałem samotnie w swoich czterech ścianach. Z dala od paparazzi czy jakiegokolwiek tłumu. Prawdę mówiąc, wróciłem właśnie z wywiadu. W głowie nadal miałem te krzyki, odgłosy i zadawane pytania. Przed oczami miałem jasno, a wszystko z winy fleshów (jak to pisać?), które były w aparatach. Będąc fotografowanym z każdej strony można oślepnąć. Słowo daję.

Podniosłem się i spojrzałem na zegar. Mino powinien zaraz przyjść, a razem z nim mój ulubiony współpracownik - Min Yoongi. Chłopak świetnie miksował, rapował, a co ważniejsze - doskonale wykonywał zlecone mu zadanie. Pomimo początkowych sprzeciwów i tak w końcu wykonuje zleconą mu robotę.

Usłyszałem ruch klamki, a swój wzrok skierowałem w tamtym kierunku. Ujrzałem postać z niebieską fryzurą. Domyśliłem się, iż to jest Yoongi. Chłopak mówił, że zamierza zmienić kolor, ale nie sądziłem, że wybierze niebieski.

Zaraz za nim wszedł brunet, z którym będę dziś pracować. Mino posłał mi uśmiech, który odwzajemniłem, a Yoongas zerknął tylko w moim kierunku.

- To jak, gotowy? - Zapytałem wyciągając ku niemu dłoń.

- Oczywiście. - Ścisnął moją rękę, po czym powiedział coś Yoongiemu i wszedł do pomieszczenia w celu nagrania swojego kawałka.

Piosenka dzieliła się na jedną zwrotkę dla mnie i drugą dla Mino, trzecią za to wspólnie rapowaliśmy.

Brunet zajął miejsce na kanapie pokazując mi, że miałem śpiewać pierwszy. Doszedłem do niego i ku zdziwieniu chłopaka doczepiłem drugi mikrofon. Chórki spiewaliśmy wspólnie, a piosenka się nimi zaczynała.

Asphyxia | NamjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz