Oczywiście całe zajście w lesie obserwowała przyjazna, niebieska kula. Postanowiła pomóc ekipie na swój sposób. Wyciągnęła spod płaszcza latającego stworka i posłała w świat. Stworek, według rozkazów właściciela, podleciał do Dibonka.
Chłopaki już mieli wsiadać do żółciutkiej ciężarówki, gdy długowłosy usłyszał koło swojego ucha piskliwy głosik:
- Cześć! Nazywam się Bonka. - Wróżka uśmiechnęła się do wszystkich, łopocząc skrzydełkami.
- Yyy, czesc, kim jesteś? - zapytał Dibonk.
- Wróżką! Nie widać?
- No tak, widać - przytaknął.
- Mam za zadanie pomóc wam w odnalezieniu prawdziwej Zeldy.
- Okej, to wsiadaj. - Na tę informację Bonka zrobiła obrót w powietrzu i usiadła na ramieniu Dibonka.
Wszyscy usadowili się w ciężarówce. Naky sprawnie wykręcił, więc szybko znaleźli się z powrotem na asfaltowej drodze. Znalezione Nintendo Switch nie chciało działać. Świeciło się, ale nic poza tym.
- Więc gdzie jest Zelda? - zapytał Naky, spoglądając na wróżkę. Ciężarówka odrobinkę zjechała w krzaki na poboczu.
- Naky patrz chociaż na drogę, proszę - powiedział zmartwiony Bartek.
- Myślę, że Gargamel ma wam coś do powiedzenia. - Wróżka znacząco popatrzyła na chłopaka w okularach.
- Ech, no tak. W drodze po sushi ktoś poprosił mnie o zrobienie jednej rzeczy. Muszę wyruszyć w samotną misję.
- Nie - zaprotestował Bartek.
- Co, nie?
- Idziemy z tobą.
Gargamel po dłuższej dyskusji zgodził się, aby wszyscy pojechali z nim. W tym czasie zdążyli dojechać do celu - wioski Bezpieczne Osiedle.
- Dobra, niech wam będzie - zaczął. - Ale starajcie się być naprawdę dyskretni.
- Brzmi poważnie - powiedział Ahus.
- Bo jest. - Wyciągnął spod siedzenia karabin snajperski. - Chodźcie za mną.
Chłopaki wysiedli i z Gargamelem na czele pokierowali się w głąb miasteczka. Samo Bezpieczne Osiedle było dziwne. Panowała tam niesamowita cisza. Jakby kompletnie nikt tam nie mieszkał. Szli główną ulicą, robiło się już ciemno. Nagle usłyszeli krzyk, a właściwie pisk, mrożący krew w żyłach. Był to odgłos wydany przez Ahusa, który szedł na końcu.
- On, on mówi - powiedział jasnowłosy trzęsącym się głosem, wskazując na pobliski budynek.
- Co? - zapytał Bartek, który stał tuż przy nim.
- Cześć wszystkim! - odezwał się bardzo głośno budynek. - Co was tu sprowadza?
Niektórzy krzyknęli, a inni delikatnie się wzdrygnęli. Niewzruszony Gargamel odpowiedział:
- Jesteśmy na misji, szukamy ulicy Taktikal 21.
- Och, musicie iść dalej prosto i zaraz za rogiem w lewo znajdziecie ten adres.
- Dzięki, to idziemy dalej. - Popatrzył na dość wystraszonych chłopaków. - Tak?
- Yyy, tak - odpowiedział Bartek. W tym momencie miasteczko przestało być ciche.
Praktycznie wszystkie budynki zaczęły ze sobą rozmawiać. Do tego czasami zaczepiały chłopaków, którzy szybkim krokiem skierowali się pod adres docelowy. Na miejscu znaleźli kamienicę. Na szczęście nie gadającą.
- Bez sensu, żebyśmy wszyscy tam szli. Jacyś chętni?
- Mogę ja - powiedział Bartek jako pierwszy.
- Ja też chcę! - oznajmił Naky.
- Okej, to Bartek i Naky idą ze mną, a reszta stoi na czatach, pasuje? - Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, chłopak wszedł do kamienicy.
- Powodzenia! - krzyknęła za nimi Bonka.
Ponoć cel misji znajdował się na najwyższym piętrze w ostatnim mieszkaniu. Tam też się udali. Tuż przed drzwiami wejściowymi Bartek zapytał:
- Moment, co tak właściwie się tam znajduje?
- Nie wiem, powiedzieli mi tylko, że mam kogoś powstrzymać. - Pociągnął za klamkę.
Ich oczom ukazało się... Zwykłe mieszkanie. Skradając się, weszli do środka. W korytarzu stały Yeezy Boost.
- Mam wrażenie, jakbym już tu kiedyś był - powiedział cicho Gargamel.
- Ja też - potwierdził Bartek.
Naky wszedł ostatni i z marszu wywinął orła o buty. Jednak szybko się podniósł, prawie nie wydając żadnego dźwięku. Za to Bartek od razu skomentował:
- Bardzo dyskretne posunięcie.
- Ciii - uciszył ich Gargamel.
Powoli weszli do najbliższego pokoju. W pomieszczeniu siedziały trzy osoby. Dwie na kanapie i jedna przy biurku. A na laptopie leciały polskie seriale.
- O nie! Atak klonów! - krzyknął Naky, wyciągając karabin maszynowy z kieszeni.
- Ło, ło, ło, spokojnie. - Chłopak przy biurku obrócił się w ich stronę, wyglądał praktycznie jak Gargamel.
- Kim ty jesteś? - zapytał Gargamel, rozkładając ręce.
- Jestem SkurwielVloga - odpowiedział, po czym wskazał na resztę jego ekipy. - A to NapierdolonyVlog i Generator Najebańska. Nie poznajesz? - Skurwiel wstał i podszedł do Gargamela z sarkastycznym uśmieszkiem.
Bartek, do tej pory nadzwyczaj spokojny, nagle ożył.
- Muszę to zakończyć. - Zabrał koledze snajperkę, aby od razu wycelować prosto w Skurwiela.
- Czekaj, co ty robisz - Klon zaczął podnosić ręce do góry.
- Odsuń się - powiedział Bartek, pociągając za spust.
Kula przebiła ekran laptopa.
- Dzięki Bartek, misja skończona.
- Co, to nie przyszliście nas zabić? - zapytał Skurwiel.
- Nie, idziemy, do następnego - pożegnał się Gargamel, zgarniając ze sobą kolegów.
Chwilę później już byli z powrotem na dole, wśród mówiących budynków.
- To już? Szybko poszło - zagadnął Ahus.
- Yey! Udało się. - Wróżka zaśmiała się. - Więc czas na misję z Zeldą.
CZYTASZ
Teoria Meme Familii
FanfictionChore, irracjonalne gówno. Stworzone na faktach, ale niezbyt poważnych. Serdecznie zapraszam do czytania.