Historia Marco

83 3 2
                                    


- Nazywam się Marc Debreu, urodziłem się w Paryżu w 1608 roku. Mieszkałem w typowym paryskim mieszkaniu z rodzicami i z siostrą. Z siostrą i z matką zawsze miałem dobry kontakt. Gorzej było z ojcem... on zawsze pomiatał innym. Myślał, że jest lepszy od wszystkich ludzi. Miałem w miarę spokojne życie, aż do czasu gdy pojawił się przystojny i tajemniczy mężczyzna, który zakochał się w mojej matce Rosalie. Z resztą wzajemnością. Moja matka bała się odejść od mojego ojca. Jednak dużo spędzała czasu z tym nieznajomym mi mężczyzną. Z czasem, jednak ja z moją siostrą również spędzaliśmy z nimi czas. Moja siostra Doris była zafascynowana tym nieznajomym mężczyzną. W końcu mężczyzna przedstawił się, jak Adam Boyer. On dział na ludzi, jak magnez, ale nie dlatego, że był wampirem. Adam miał coś w sobie to przyciąga do niego przyciąga innych.

Pamiętam, że dużo czasu spędzaliśmy w salonie. Moja matka często rozmawiała z Adamem na różne tematy, a w tym czasie z moją siostrą czytaliśmy różne książki. Często też przysłuchiwałem się dyskusji dwóch osób. Czasem nawet zabierałem głos w tej dyskusji.

17 sierpnia 1626 dowiedziałem się, że moja matka została zamordowana. Policja nie złapała sprawcy cały czas go szukała. Postanowiłem, że wstąpię do francuskiej policji i złapie sam mordercę mojej matki, przecież nie mógł się wiecznie ukrywać. Przez 7 lat szukałem bez skutecznie. Byłem zaślepionym poszukiwaniem mordercy zaniedbałem Doris, moją młodszą siostrę, którą powinien się zająć, jak również moją narzeczoną Katherine. 

Katherine poznałem rok przed śmiercią mojej mamy na balu dobroczynnym. Często z moją rodziną byłem gościem na takich balach. Moja rodzina była szanowaną rodziną, a to tylko z powodu nazwiska i wpływom rodziny mojej mamy. Mój ojciec nic nie znaczył we Francji, chociaż odnosił mylne wrażenie. Katherine była szczupłą brunetką o czarnych oczach. Była inna, niż kobiety w tamtych czasach. Znała i walczyła o swoje prawa. To w niej najbardziej podziwiałem i kochałem. Chciałem się z nią ożenić, jednak przez śmierć mojej matki i obsesji na punkcie znalezieniu zabójcy całkowicie o niej zapomniałem. Pewnego wieczoru. Przyszła do mnie. Jak zawsze siedziałem na komendzie. O tej porze, jak nic nie wiedziałem siedziałem przy swoim biurku i myślałem, gdzie popełniłem błąd. Zapukała do drzwi mojego biura. Spojrzałem na nią, byłem zaskoczony, że przyszła do mnie, ale również ucieszyłem się na jej widok. Spojrzała na mnie swoimi pięknymi czarnymi oczyma. Zauważyłem, że była bardzo zmartwiona.

-Witaj, mój drogi panie – odezwała się smutnym głosem – Możemy zamienić ze sobą kilka słów?

- Witaj najdroższa.- Podszedłem do niej. Pomogłem zdjąć jej płaszcz. Chciałem ją pocałować w dłoń, lecz szybko ją odsunęła i usiadła. Czułem, że coś jest nie tak.

- Usiądź proszę... – Posłusznie wykonałem to, co mnie poprosiła. Zająłem swoje wcześniejsze miejsce przy biurku. Patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. – Posłuchaj mnie teraz, ponieważ nie będę się powtarzać dwa razy... Mam do Ciebie tylko jedną prośbę?

- Jaką?

- Skończ wreszcie z poszukiwaniem mordercy swojej matki. Nie może zająć się tą sprawą inny policjant?

- Ale....Ale ja nie mogę...Zrozum!? Tylko ja znajdę mordercę mojej matki!! Tylko ja mogę to zrobić!! – zacząłem krzyczeć. Nie wiedziałem, co we mnie wstąpiło.

- Śmieszny jest wiesz? Przez 7 lat nie możesz znaleźć mordercy swojej matki. I Ty chcesz mi wmówić, że jesteś niezastąpiony? Ty masz po prostu obsesje!! Obudź się wreszcie! Zacznij zajmować się żywymi ludźmi?! – Katherine podeszła. Nie chciała mi pokazać, że jest smutna. Nie chciała pokazać mi swojej słabości.

Wampir - Życie po życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz