| 4 | Rozdział

22 1 0
                                    

~~ - No to super. Więc będziesz moim pieskiem. - zaśmiałam się.

Na prawdę się zaśmiałam. Polubiłam tą małą. Mimo tego wszystkiego to, na prawdę chce pomóc tamtym ludziom z wizji. Nie pozwolę żeby tak sobie żyli. Wiem to słyszysz, mała. Ale mam sumienie, które nakazuje mi ratować tamtych ludzi... Czuję się za nich odpowiedzialna.

- I to jest prawdziwa Annabelle.

          Obudził mnie krzyk Kory. Zaspana szybko do niej podbiegłam a jej oczy zalśniły na żółto ukazując wilcze oblicze jej twarzy. Jeśli ona nie przestanie to zaraz wbije tu moja mama i będą kłopoty. Nie mam ochoty tłumaczyć że wilkołaki istnieją.

         - Uspokój się. - walnęłam ją w twarz. O dziwo pomogło.

          - Miałam koszmar.

        - No co ty nie powiesz. - wywróciłam oczami i wróciłam do łóżka. Ruda spała na materacu, który jej położyłam nie daleko komody.

        - Śniło mi się że Wilhelm nas zabił. - westchnęła, gdy na jej twarz padały pierwsze promienie wstającego słońca.

        - Tutaj ciebie nie dorwie.

       Moja głowa opadła sennie na poduszkę. Wiedziałam że i tak nie zasnę. Czułam się dziwnie z tym wszystkim. Jestem wampirem. Ta myśl jak i to słowo do mnie nie przemawiało. Ile ja żyję? Czy ja się urodziłam? Jak tak to czemu wyglądam jak zwykła dziewczyna. Jak Taylor. O nie. Ja jestem Taylor pomimo wszystkiego. Zawsze będę.

       Wstałyśmy jakieś dziesięć minut po jej koszmarze. Czy Wilhelm nas tutaj dopadnie? Nie byłam taka pewna. Nie znałam go aż tak żeby to powiedzieć. Czy byłam pewna że jakaś tajemnica tu się kryje? Owszem.

        Poszłam do łazienki i na szybko zrobiłam poranną toaletę. Teraz w co ja się ubiorę. W końcu zdecydowałam się na białą sukienkę i czarne, moje ukochane balerinki, w których nigdy mnie nie bolą nogi!

OD: Kicia :*

Będziemy same z Brandonem, reszty nie będzie.

         Szkoda, zmartwiłam się bo nigdy nie chodzą bez nas. No właśnie nie chodzą bez nas. No dobra raz poszli bo Rose chciała iść na breakdance karuzele a ja chciałam z Roxy iść na rollercoaster.

DO: Kicia :*

Na pewno to nic szczególnego jak zawsze trzymamy się paczką, nic nie mów. Zobaczymy się w szkole.

         Odłożyłam telefon i zeszłam do kuchni razem z wilczycą. Usiadła się już do stołu czyli robienie jedzenia spadło na mnie. Super.

        - Ile zjesz?

        - Dziesięć kanapek, może piętnaście . - odpowiedziała zamyślona.

         - Wilki zawsze tyle jedzą?

        Kiwnęła głową na tak. Bez komentarza wyciągnęłam z lodówki masło i nutelle. Uwielbiam kanapki z czekoladą. Sięgnęłam w prawą stronę i wzięłam chleb tostowy. Lepiej mi smakuje niż zwykły.

        Rudej kanapki mieściły się na dwóch dużych talerzach, gdy tylko je zobaczyła to widziałam w jej oczach błysk. Chyba tam u niej nie ma tyle jedzenia.

         - Jakie to pyszne, co to jest? - pokazała na nutelle.

        - To jest czekolada, taka na chleb. - zaśmiałam się i wzięłam swoje trzy kanapki i usiadłam na przeciw niej.

AnnabelleWhere stories live. Discover now