- KAGE BUNSHIN NO JUTSU! - krzyknął Naruto a obok niego pojawiły się 4 jego klony.
- TANJU KAGE KUNAI NO JUTSU! - rzuciłam kunaiem obok którego pojawiła się okolo setka takich samych. Zmiotłam wszystkie klony jednak zauważyłam że brakuje jednego.
- RASENGAN! - usłyszałam za plecami, a gdy sie odwrocilam, niebieska kula światła leciala wprost na mnie, jednak zdążyłam zrobić unik. Minęła mnie zaledwie o kilka centymetrów. Zobaczyłam zdziwioną minę blondyna i skorzystałam z okazji. Zapomniał o obronie. Złapałam go za ręke i obróciłam tak, że trafił rasenganem w ziemie. Lewą ręke przekręciłam do siebie i przycisnęłam do pleców. Puściłam ręke którą poprzednio trzymał rasengana i przystawiłam mu kunaia do szyi.
- Zawsze pamiętaj o obronie - powiedziałam z uśmiechem puszczając blondyna.
- kusooo! Już prawie cię miałem! - krzyknął zdenerwowany.
- spokojnie, po to tu jestem by cię trenować - rzekłam z uśmiechem po czym wróciliśmy do walki.Trenowaliśmy do późnego wieczoru, kończąc na wyniku 7:12 dla mnie. Trzeba przyznać że ten roztrzepany blondyn całkiem nieźle sobie radzi.
Odprowadziłam go pod jego dom, rozmawiając i żartując jak dobrzy znajomi. Mimo dzielącej nas różnicy wiekowej - on miał zaledwie 13 a ja 20 lat - był miłym towarzyszem do rozmów. W pewnej chwili zeszliśmy na temat przyjaźni i blondyn nieco spochmurniał. Mówił że ma przyjaciół ale wszyscy nadal traktują go z dystansem. Zdradził mi też że mieszka sam, a jego rodzice umarli dawno temu. Póżniej rozmawialiśmy już o innych sprawach, jednak ja zapamiętałam sobie to co powiedział mi Naruto.
Gdy stanęliśmy przed drzwiami jego domu, przytuliłam go na porzegnanie żeby dodać mu otuchy na co lekko się zdziwił, ale odwzajemnił uścisk.Chodziłam jeszcze trochę uliczkami Konohy, ciesząc się ciepłym wieczorem. Minęła mnie grupka dzieciaków wyglądających na rówieśników Naruto. Jeden chłopak miał czarny kucyk, drugi był lekko grubszy od reszty, a obok nich kłóciły się dwie dziewczyny jedna różowowłosa, druga blondynka w kucyku. Zastanawiałam się czemu nie zaprosili blondyna by powłóczył się razem z nimi. Posmutniałam trochę na myśl o tym, ile takich wieczorów musiał spędzić sam. Widać obydwoje poznaliśmy już samotność...
Znalazłam niewielki hotelik, nie daleko akademii ninja i zarezerwowałam sobie pokój na trzy dni. Gdy weszłam do środka, od razu rzuciłam sakiewki w kąt i poszłam pod prysznic. Woda była przyjemnie ciepła, a wszystkie płyny pachniały owocami. Gdy skończyłam, padłam na łóżko i zaczęłam rozmyślać.
- spokojnie każdemu się zdarza - pocieszał mnie tata bandażując mi kolano. - ważne że próbowałaś.
O nie znowu to samo. Znowu ten ból. Nie chcę...
- ale znowu mi się nie udało - powiedziałam ze złością nadymając policzki.
- każdemu czasem coś nie wyjdzie. Nie należy się tym zamartwiać. Gdy za długo myślisz o porażce, przestajesz chcieć próbować. Popatrz, trafiłaś w dwie tarcze.
Spojrzałam na mojego rodziciela, a następnie na miejsca, które wskazał palcem. Pięć wisiało pustych ale dwie z nich były przebite kunaiami jeden bliżej, drugi dalej środka. Rozchmurzyłam się.
- dam z siebie wszystko! - krzyknęłam rozpromieniona.Odwróciłam się w stronę rodziców. Chciałam do nich podbiec, przytulić się, usłyszeć ich śmiech. Zobaczyłam jednak tylko zimny wzrok utkwiony we mnie.
- wyjdź stąd - powiedziała mama bardzo oschłym tonem.
- dlaczego? Co ja zrob-
- WYJDŹ! - krzyknęła na co poczułam napływające do oczu łzy. Pobiegłam do pokoju. Nic z tego nie rozumiałam. Poczułam wtedy ten ból. W okolicy klatki piersiowej, gdzieś w środku, w sercu. Przeszywający całe ciało, nie pozwalający dojść pozytywnym emocjom do głowy. Tylko ten ból.- ona tu nie może być - rzekła stanowczo mama. - oni jej chcą...
- kochanie, damy jakoś radę. Nie możesz być dla niej taka surowa. Wiesz że czasem trudno jej panować nad emocjami.Kochany tata. Zawsze używał takich słów jak " czasem " lub " nie zawsze ", choć dobrze wiedział że jest inaczej. Gdy byłam mała nigdy nie panowałam nad emocjami, zawsze pokazywałam co skrywam w środku. To przynosiło dla mnie ulgę, ale i irytacje niektórych osób. Teraz jest zupełnie inaczej. Nie powinno się pokazywać swoich słabości.
- UCIEKAJ! - krzyczała mama. Nie potrafiłam się ruszyć. Patrzyłam jak wrodzy shinobi mordują moją rodzinę, mój klan... pierwszy raz widziałam krew w takich ilościach. Nie mogłam oderwać od niej wzroku. Tak jakbym wpadła w trans. Podobało mi się to...? Nie to za dużo powiedziane. Poprostu czułam takie dziwne uczucie satysfakcji. Czułam że chce więcej. Ja...
- NORIKO! UCIEK-
usłyszałam dzwięk rozcinanego ciała i tryskającej krwi. Część trysnęła na mnie. Miałam na sobie krew swojego ojca... To mnie ruszyło. Zaczęłam biec ile sił w nogach, potykając się co chwila o kamienie. Raz obejrzałam się do tyłu. Widziałam ogień. Wszystko płonęło.Biegłam przez las, głodna i wyczerpana. Usiadłam przy wielkim drzewie, skuliłam się na ziemi i zasnęłam.
Śniłam o krwi...
CZYTASZ
Ame ya kirinonakade
FanfictionTo moje życie w świecie Naruto. Starałam się nie zmieniać zbytnio głównego wątku, aczkolwiek dodałam kilka rzeczy od siebie *-*