Na początku chciałam dodać, iż dedykuje ten rozdział LilyEmilyRose . Osobie która zmotywowała mnie do ruszenia swoich 4 liter i zabrania się na poważnie za to opowiadanie. Dziękuje i mam nadzieję, że wena szybko do Ciebie wróci <3
~~~~~~~~~~~~
Odgłos wystrzału rozległ się po całym mieszkaniu. Tuż za nim dwa kolejne. Sherlock wstał z fotela i zamykając oczy, oddał kolejny celny strzał. Po chwili na schodach rozległo się dudnienie. Pani Hudson stanęła w drzwiach i spojrzała na sprawcę zamieszania z wyrzutem.
- Sherlock na litość boską! Nie do mojej ściany!
- Droga pani Hudson, bardzo proszę mi nie przeszkadzać. Była by pani tak miła i zrobiła herbatę?
- Nie jestem Twoją gosposią Sherlocku! Ile razy mam ci to powtarzać?
- Dwie łyżeczki cukru i 1/5 mleka. Detektyw uśmiechnął się i udał się do kuchni, która pełniła również funkcje laboratorium chemicznego. Starsza pani skinęła głową z dezaprobatą wychodząc z mieszkania detektywa.Sherlock pochylił się nad mikroskopem. Na szkiełku widniała kropla krwi. Była to krew denata, który 2 dni temu został znaleziony martwy we własnym biurze. Thomas Campbell, znany inwestor i współwłaściciel sieci hoteli Hilton. Na pierwszy rzut oka można było pomyśleć, że to zawał. Jednak po drugiej sekcji zwłok okazało się, iż nie była to przyczyna zgonu biznesmena. Objawy typowe dla zawału: zmiany zatorowo-zakrzepowe w tętnicach wieńcowych. W dodatku pęknięcie blaszki miażdżycowej, które całkowicie zamknęło tętnicę. Coś jednak było nie tak. Po dogłębnej analizie zwłok oraz pobraniu próbek, odnaleziono ślady ciał obcych w krwi denata. Nie było dokładnie wiadomo, jakie organizmy znaleziono. Sherlock nie chcąc tracić czasu postanowił przebadać próbki samodzielnie, po części dlatego iż nie wierzył do końca w zdolności szpitalnych patologów. Nie obrażając oczywiście Molly Hooper, która przejawiała największe umiejętności z całego personelu.
Detektyw wyostrzył obiektyw mikroskopu i dostosowywał jasność. Wszystko wychodziło na to, iż denat został zainfekowany wirusem Coxsackie. Tylko w jaki sposób? Jest to rzadka choroba, a Campbell nie był człowiekiem chorowitym. Co prawda miał drobne problemy z sercem ale był pod stałą opieką lekarzy.
Detektyw postanowił obejrzeć ciało jeszcze raz. Odsunął się od mikroskopu i wyszedł z kuchni. Zdjął płaszcz z wieszaka, a po chwili założył go szybko zbiegając po schodach. Wyszedł z kamienicy i wsiadł do pierwszej nadjeżdżającej taksówki.
- Do szpitala św. Bartłomieja, byle szybko.Irene Adler spała tej nocy wyjątkowo dobrze. Nawet nie pamietała kiedy ostatni raz było jej to dane. W ostatnim czasie była ciągle na chodzie. W końcu praca dla CIA nie jest taka łatwa. Do tego kilku godzinna podróż z Nowego Yorku do Londynu była na prawdę męcząca. A jak to się właściwie stało, że dawna przestępczyni dostała się do Centralnej Agencji Wywiadowczej? Jej przepustką był Mycroft Holmes. Starszy brat detektywa doskonale wiedział co wydarzyło się w Karachi. Był pod wrażeniem odwagi młodszego braciszka. Załatwił więc pannie Adler nową tożsamość oraz czyste konto. Tak oto dawna Domina, wtedy jako Anne Roosevelt udała się do Nowego Yorku i rozpoczęła nowe życie. Praca w CIA, a dokładniej w biurze analiz europejskich dawała jej wiele korzyści. Pod nos podstawiono jej wszystkie wiadomości z Anglii. Co jakiś czas ze wzmiankami o nowych sukcesach Scotland Yardu, a dokładniej jedynego na świecie detektywa doradczego. W ciągu 5 lat pracy w USA Irene zdążyła porządnie stęsknić się za ojczyzną. A może nie tylko za nią? Na szczęście dla Irene, Mycroft zdołał przekonać brytyjski rząd do wyczyszczenia dokumentów Adler. Tak więc po takim długim okresie czasu Ta Kobieta mogła legalnie wrócić do Anglii.
Po wykonaniu wszystkich porannych czynności oraz spożyciu śniadania, Irene mogła na spokojnie pomyśleć nad uporządkowaniem wszystkiego po swoim powrocie. Musiała udać się do banku, by upewnić się iż jej majątek spoczywa bezpiecznie na jednym z kont. Następna sprawa to spotkanie z Microftem. Wypadało omówić z nim wszystkie kwestie jej „powrotu do życia" . Z tylu głowy miała ogromną nadzieje, że uda jej się spotkać również młodszego z braci. Wiedziała jednak iż to mało prawdopodobne, ponieważ detektyw ma ostatnio dużo pracy. Nie zamierzała jednak się poddawać i z pewnością niedługo przypomnieć o swoim istnieniu Sherlockowi Holmesowi.
Sherlock zapłacił kierowcy i wysiadł z taksówki. Wszedł do szpitala, od razu kierując się w stronę drzwi z napisem "tylko dla personelu". Zbiegł po schodach nie chcąc tracić czasu. Otworzył drzwi do laboratorium i prawie zderzył się z wychodzącą osobą.
- Oh! Sherlock! Przepraszam, nie zauważyłam Cię.- Speszyła się drobna brunetka.
-Witaj Molly, po prostu uważniej otwieraj drzwi. A teraz chodź ze mną do kostnicy. Muszę jeszcze raz obejrzeć zwłoki Campbella.
-Tak, jasne. Są tutaj.- Odparła Hooper wyciągając stół z chłodni.
- Przeprowadziłem dzisiaj analizę krwi, i znalazłem tam pałeczki wirusa Coxsacie. Denat został nim zakażony, i muszę dowiedzieć się w jaki sposób. Czy podczas sekcji nikt nie zauważył czegoś interesującego? Żadnych zmian w układzie pokarmowych, które mogły by świadczyć o przyjęciu wirusa sposobem doustnym? Żadnych nakłuć?
- Nic takiego nie znaleziono. Być może przez to, że sekcje powierzono studentom na stażu.
- Kto powierza tak istotne rzeczy tak niekompetentnym osobom?!- Detektyw przewrócił oczami i wyjął swoje szkiełko powiększające.
Po chwili znalazł maleńki ślad po nakłuciu tuż za uchem. Przyjrzał mu się dokładnie.Ślad po wkłuciu znikomy, praktycznie nie widoczny. Musiał zostać wykonany z bardzo bliska. Igła o średnicy 0,33 mm. Wkłucie wykonała osoba o stabilnej ręce, znająca się na medycynie. Podanie było bezbolesne i niewyczuwalne dla denata.
Sherlock wyprostował się i pożegnał Hooper. Musiał skontaktować się z Lestradem by dostać namiary do żony ofiary. Trzeba było ją przesłuchać i wyciągnij z niej jak najwiecej przydatnych informacji.
Irene poleciła szoferowi jechać na Downing Street. Wyjęła z torebki lusterko i poprawiła usta krwisto-czerwoną szminką. Po parunastu minutach czarny Jaguar zatrzymał się przed siedzibą brytyjskiego rządu. Pożegnała Stamforda i udała się do środka budynku. Z łatwością odnalazła gabinet Holmesa. Nie fatygowała się by zapukać i od razu otworzyła masywne drzwi. Jej oczom ukazał się Mycroft stojący przy oknie i podpierający się parasolką.
- Proszę, proszę. Słynna Irene Adler. Długi okres czasu nie raczyłaś się tu zjawić.
- Ciebie również miło widzieć Mycroft. Przytyłeś.- Uśmiechnęła się chytrze i zajęła miejsce na przeciwko biurka.
- Mam nadzieję, że teraz nie narozrabiasz i nie będę musiał znowu czyścić twoich akt. - Westchnął Holmes i usiadł na okazałym fotelu biurowym.
- O to nie musisz się martwić mój drogi. Jedyne na czym mi teraz zależy to spokojne życie i nie mieszanie się więcej w afery polityczne.
- Oh czyżby? Straciłaś już zainteresowanie moim młodszym braciszkiem?- Mycroft spojrzał na Adler z zaintrygowaniem.
- Myślę, że to już nie twoja sprawa Mic. A teraz daj mi proszę to o co prosiłam. - Kobieta pochyliła się w stronę biurka.
- Nie zaprzepaść tej szansy. Drugiej nie będzie. - Holmes wyjął akta dawnej Dominy i położył je przed nią.
-Dziękuje, wybacz ale czas mnie goni. Powrót do żywych wymaga bardzo dużo formalności. - Adler wzięła akta i udała się w stronę drzwi.
- Postaraj się go nie skrzywdzić Irene. Wiesz jak obce są mu ludzkie uczucia.
- Uwierz mi. Nie zamierzam tego robić. - Dodała na odchodne i wyszła z gabinetu.
Kobieta wyjęła telefon z torebki i weszła w konwersacje z młodszym Holmesem. Wystukała szybko treść wiadomości i nacisnęła „wyślij".
"Wróciłam....Kolacja?"Kurcze jestem dumna z tego rozdziału. Pisałam go bardzo długo, ponieważ wena miała jakieś kaprysy i postanowiła mnie opuszczać co jakieś 2 godziny. Finalnie wyszło jak wyszło. Mam nadzieje, że się spodoba. Jeśli znajdziecie jakikolwiek błąd to napiszcie mi proszę w komentarzu. Zawsze wszystko sprawdzam kilka razy ale nigdy nie wiadomo. Następny rozdział postaram się dodać do wtorku. A więc do następnego! ^^
CZYTASZ
"Let's have a dinner, Mr Holmes..." | ZAWIESZONE |
FanfictionCzytasz na własną odpowiedzialność, przepraszamy za utrudnienia w postaci humorów autorki ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 5 lat... 5 przeklętych lat. Na tak długi okres czasu z życia Sherlocka Holmesa zniknęła Ta Kobieta. Jednak czy zapomniał o niej? Oczywiśc...