Rozdział 3

862 58 24
                                    

Obudziłam się w swoim pokoju. Nie pamiętam co się stało. Obok mojego łóżka, stał tata.
- Jak się czujesz? - zapytał zmartwionym głosem.
- Lepiej... A co się stało? - zapytałam.
- Zemdlałaś, znalazła cię nasza, służąca.
- Zemdlałam? Nic, nie pamiętam... - mój wzrok powędrował na dywan, który znajdował się w pomieszczeniu.
- Dam, ci odpocząć... Jak będziesz się lepiej czuła, to zejdź na dół, dobrze?
- Uhm... - wtuliłam się w ciepłą pościel. Ojciec, wyszedł, a ja zostałam sama ze swoimi myślami. ,,Dlaczego nic nie pamiętam? Co się tak wogule stało?" Te pytania, zaczęły mnie dręczyć. Nie mogłam, leżeć na łóżku, więc postanowiłam że wstane, jednak szybko tego pożałowałam, ponieważ skończyło się to dużymi, zawrotami głowy. Usiadłam na, krawędź łóżka i złapałam się za głowę. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - odpowiedziałam,a do pokoju weszła, jedna ze służących.
- Przyniosłam, panience jedzenie - położyła tacę z jedzeniem na stoliku nocnym.
- Dziękuję - powiedziałam i spojrzałam w stronę okna. Była zima. Śnieg lekko pruszył. Służąca, chciała już wyjść, gdy nagle ją zatrzymałam - Przepraszam, ale czy mogę wiedzieć jedną rzecz? - zapytałam, nadal patrząc w okno.
- Jaką, księżniczko?
- Ile ja spałam?
- Spała, księżniczka cały tydzień - powiedziała spokojnie.
- Cały tydzień? Dobrze, możesz już iść - kobieta wyszła - Spałam cały tydzień?!- krzynełam sama do siebie - Dlaczego ja nic nie pamiętam? Co się ze mną dzieje?! - złapałam się za głowę. To wszystko, zaczęło mnie dołować. Nie miałam zamiaru siedzieć więc, zeszłam na dół. Muszę wziąść się do roboty. Weszłam do salonu. Nikogo nie było, a tata miał przecież być na dole. Wzdychnełam i postanowiłam że się przewietrze. Ubrałam się ciepło i wyszłam na dwór. Moje włosy oplutł, zimny powiew wiatru. Jak dobrze, było poczuć świeże powietrze. Poszłam do miasta. Omijałam wampiry i w końcu natknęłam się na jedną ciekawą rzecz. Na środku, chodnika leżała jakaś szkatułka. Wzięłam ją i otworzyłam w środku znajdował się piękny złoty naszyjnik. Wzięłam go ze sobą. Szłam dalej drogą, aż nagle, ktoś na mnie wpadł. Upadłam na moje cztery litery.
- Przepraszam! - ta osoba pomogła mi wstać. To był Mika!
- Cześć Mika! - powiedziałam radosna.
- Oh... Przepraszam, najmocniej księżniczkę! - ukłonił się.
- Przestań tak robić. Nie lubię tego...
Mikaela, to mój przyjaciel. Wie że jestem tak jaby ,,księżniczką". To mój pierwszy najlepszy przyjaciel.
- A co ty tu robisz, Iris? - zapytał.
- Chciałam się przewietrzyć. Spałam cały tydzień.
- A to nie powinnaś, teraz odpoczywać? - powiedział z troską.
- E tam. A ty co tak biegasz? - teraz ja zadałam pytanie.
- Eh. Muszę coś załatwić, dla mojej rodziny - podrapał się po karku.
- Aaa.. Ok. To nie przeszkadzam. Pa - pożegnałam się z nim i poszłam w swoją stronę. Chodzenie, po mieście zajęło mi sporo czasu. Zaczęło się ściemniać, więc musiałam wracać do domu. Gdy przekroczyłam bramę pałacu, zauważyłam znajomy samochód Lorda Crowleya. Otworzyłam cicho drzwi i weszłam do środka. Zdjełam kurtkę i buty. Chciałam iść po cichu do pokoju, żeby im nie przeszkadzać, ale jednak ,ktoś mi to uniemożliwił. Zostałam złapana i uniesiona w powietrze.
- Cześć, skarbie! - powiedział ucieszony wampir.
- Pan Crowley! - przytuliłam się do niego.
- Jak ja cię kruszynko, dawno nie widziałem! Dlaczego chciałaś uciec? - zapytał i pocałował mnie w nos.
- Nie chciałam wam przeszkadzać - odpowiedziałam na zadane mi pytanie.
- No dobrze. Mam dla ciebie prezent. Czeka w salonie - postawił mnie na ziemi, a ja szybko pobiegłam do pomieszczenia w którym znajdowała się niespodzianka. Moim oczą ukazał się... Źrebak?
- Eee... A co to ma być? - zapytałam i podeszłam do zwierzaka.
- To prezent. Będziesz mogła w przyszłość na nim jeździć - wytłumaczył Lord.
- No... Ok - pogłaskałam źrebaka.
- Nie mogłeś kupić jej, kota? - za ściany wyłonił się tata.
- Koń lepszy - Lord, jak zawsze miał swoje zdanie.
- A teraz, pytanie do księżniczki. Gdzie, ty skarbie byłaś? - zapytał mnie tata.
- Byłam w mieście - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - O właśnie! - pobiegłam po złoty naszyjnik, który znajdował się w kieszeni kurtki. Szybko go wyciągnęłam i pokazałam tacie - Znalazłam ten naszyjnik - podałam mu znalezisko. Obejrzał przedmiot dokładnie.
- Crowley?
- Tak? - mężczyzna podszedł do niego.
- Wiesz, może skąd to?
- Nie.
- No trudno. Masz młoda - tata, podał mi moją rzecz - Możesz iść do siebie - dodał. A ja poszłam do mojego pokoju. Schowałam naszyjnik do szuflady i podeszłam do okna.  Patrzyłam przez nie dłuższy czas i nagle zauważyłam kobietę. Była ubrana w czerwoną suknie i miała długie czarne włosy. Powoli odwróciła się w moją stronę i spojrzała ma mnie. Jej wzrok wyrywał mnie na wylot. Ruszyła ustami, ale nie mogłam nic z tego wyczytać.  Poczułam, jakby moje serce było wyrywane. Upadłam na podłogę i później nie wiedziałam już nic.

Hejo^^
Zrobiony rozdział. Jak widać z Iris nie jest najlepiej... Ale co będzie się działo, to już w następnych rozdziałach:)

Bayo ;3

Owari No Seraph !Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz