Rozdział 2

856 58 8
                                    

7 LAT PÓŹNIEJ

Mam już 11 lat. Szłam właśnie sprawdzić , jak z przygotowaniami do odbioru krwi. Odziedziczyłam dużo obowiązków, po moim tacie. Słyszałam że dostarczyli nam nowych niewolników - dzieci.
- Dzień dobry - przywitałam się z obsługą.
- Witaj , księżniczko - wstał z krzesła i ukłonił się przede mną.
- Jak wam idzie ? - zapytałam , kiedy facet usiadł na ,,swoim" krześle.
- Bardzo dobrze , wszystko idzie bez żadnych kłopotów.
- Dobrze , to ja nie przeszkadzam. Miłej pracy - odwróciłam się na pięcie i poszłam do mojego ojca.
- Dziękujemy , księżniczko.
Szybkim krokiem , poszłam złożyć tacie raport , że wszytko idzie bez żadnych komplikacji. Znalazłam go idącego w stronę bramy.
- Wszystko jest w porządku , ojcze.
- Szybko się z tym uporałaś - pogłaskał mnie po głowie -Mam wyjątkowo mądrą córkę.
- Arigato , tato ! - powiedziałam ucieszona. Lubiłam jak tata mnie chwalił.
- Muszę już iść skarbie - pocałował mnie w czoło - Widzimy się później.
- Pa - przytuliłam się do niego. Kiedy , tata poszedł , ja wróciłam do wcześniejszego miejsca , pilnując by wszystkie dzieciaki po oddaniu swojej krwi wróciły do siebie. Oparłam się o mur i czekałam. Po pewnym czasie zauważyłam że jeden z naszej służby , chce ,, wyrzucić " jakiegoś chłopca poza mury zamku. Pobiegłam do niego i złapałam go za rękę.
- Puści go! - krzyknęłam - Już!!! - ten powoli puścił chłopaka- Nic ci nie jest? - chciałam pomóc mu wstać , ale oddrącił mnie.
- Nie dotykaj mnie wampirze !!! - powiedział to z taką nienawiścią w głosie , że odsuęłam się od niego o pare kroków.
- Przepraszam , za brata ! - powiedział blond chłopak - On nie chciał , prawda Yu?
- Taa...... - blondas pomógł wstać swojemu bratu.
- Co tu się wyprawia ? - za ściany wyszedł mój tata.
- Nic takiego tato- powiedziałam lekko zmieszana.
- Czyli , to twój ojciec? - powiedział Yu - Współczuję mieć ojca wampira..... TAKIEGO , GŁUPIEGO WAMPIRA !!! KTÓRY POTRAFI ZABIJAĆ I NIC WIĘCEJ!!! PARSZYWY KUNDEL!!!
- Zabrać go - rozkazał ojciec. Po chwili chłopaków już nie było- Iris wracamy do domu.
Po paru minutach , dotarliśmy. Poszłam do salonu. Tata , chodził wkurzony po pokoju.
- Wszystko dobrze , ojcze? - zapytałam , patrząc się jak chodź w tą i spowrotem.
- Nic , nie jest dobrze ! Nie słyszałaś jam mnie nazwał?! Jak ja nie nawidze ludzi !!! - podszedł nie bezpiecznie blisko mnie i wgryzł mi się w szyje. Dla niego , byłam pożywieniem , jak i córką - Twoja krew..... Jest wyjątkowa i tylko moja.... - oderwał się ode mnie - Idź do swojego pokoju - tak jak powiedział , tak i zrobiłam. Usiadłam przy oknie i wpatrywałam się w to co za nim jest. Powiedział że nie na widzi ludzi..... Jednak mnie traktuje inaczej.... Dla czego?
- Księżniczko , obiad - za drzwiami usłyszałam głos służącej.
- Proszę - powiedziałam obojętnie. Dziewczyna weszła do środka.
- Dziś jest księżniczki , ulubione jedzenie placki - wtedy przypomniało mi się zdarzenie z dzieciństwa..... To jak mama robiła mi placki. Śmierć taty.... I mamy i to jak mnie tu zabrano.
- Wyjdź - powiedziałam oschle.
- Już idę - usłyszałam za sobą odgłos zamykanych drzwi. W ręku trzymałam sztylet. Zebrała się we mnie złość i rzuciłam sztyletem prosto w drzwi. Wbił się końcówką w drewno.
- NIE MAM OCHOTY JEŚĆ TYCH GŁUPICH PLACKÓW !!!! - kopęłam nogą tace. W głowie poczułam ogromny ból , był on nie do zniesienia - Co jest? - zapytałam samą siebie i zsunęłam na podłogę - Co jest ze mną nie tak? - w głowie usłyszałam czyjś głos mówiący:
- Jesteś tylko moja...
Myślałam że zaraz zemdleje.... Obraz mi się rozmazał i dalej już nic nie pamiętam....

Nareszcie , jakiś rozdział z Owari no seraph ! Coś innego , ale myślę że wam się spodoba :3

Owari No Seraph !Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz