Dziwny miłości traf się na mnie iści,
Że muszę kochać przedmiot nienawiści.
William Szekspir, Romeo i Julia - akt I, scena V
Prolog
Nic, kompletnie nic już nie mogło mi pomóc. Zakochałam się i zawahałam, wtedy kiedy nie powinnam. To właśnie ta jedna chwila nieuwagi doprowadziła do tej klęski, w której nie było żadnego wyjścia. Bo jak niby miałam przekonać ich o swojej niewinności? Przecież chciałam ich zabić.
Tysiące krwiożerczych potworów, łaknących mojej krwi, zbliżało się w zaskakująco szybkim tempie, a ja miałam związane ręce. Otoczyli mnie, więc pozostało tylko wdać się z nimi w zaciekłą walkę i umrzeć z honorem. Przybrałam stanowczy wyraz twarzy. Dość uciekania, dość kłamstw. Nadszedł czas na pokute za własne grzechy.
Kiedy tak całe życie ukazało mi się przed oczami zrozumiałam, że przez jeden głupi błąd moje najgorsze koszmary przerodziły się w rzeczywistość – niespotykane, ale jednak prawdziwe.
I oto przyszło mi zabić kogoś kogo kochałam od samego początku. Co, więc mogłam zrobić?