Rozdział 1.2

2.3K 174 235
                                    

Olga:

W trakcie drogi nastaje między nami dość krępująca cisza. Moją głowę co chwilę zalewają obrazy wydarzeń sprzed kilkunastu minut. Tak niewiele brakowało, aby tamci mężczyźni posiedli moje ciało. W uszach odbijają mi się niczym echo ich słowa, że będą delikatni jeśli nie stawię im oporu.

Jeszcze raz spoglądam na Piotrka, a moim ciałem wstrząsa kolejny dreszcz. Przecież gdyby przybiegł zaledwie kilka sekund później, mógłby już mnie nie uratować. A wtedy... Kręcę energicznie głową, czując zbierające się pod powiekami łzy. Są one mieszanką ulgi oraz strachu, bo nadal nie czuję się w pełni bezpieczna, mimo że tamci mężczyźni uciekli.

Gdy podchodzimy pod bramę robi się jeszcze niezręczniej. Przez chwilę wpatrujemy się w siebie jakby chcieli coś powiedzieć i jednocześnie się tego bali. Nie wiem czy to przez jakiś ruch, czy przeniesienie ciężaru ciała na prawą nogę, nagle kolano zaczyna dość mocno kłuć. Zagryzam wargę, próbując powstrzymać syk, jednak wyraz grymasu na mojej twarzy nie uchodzi uwadze Piotrka.

– Z której strony dokładnie cię boli? – Ciężko stwierdzić. Przed chwilą wydawało mi się, że bardziej z boku, teraz chyba jednak ze środka – odpowiadam.

Piotrek przygląda mi się w zamyśleniu, a ja czuję się coraz bardziej skrępowana jego intensywnym spojrzeniem, które przyprawia mnie o szybszy oddech. Cóż... najwyższa pora się ulotnić.

– No to cześć. Dzięki za ratunek. – Ściągam z ramion bluzkę Piotrka i podaję mu ją.

Za wszelką cenę staram się nie patrzeć mu w oczy, bo jest w nich coś niezwykle przyciągającego. Piotrek odbiera ode mnie bluzę, a gdy to robi jego palce muskają moje. Zamieram na moment jakby dosłownie poraził mnie piorun, po czym odskakuję nerwowo. Po zaszokowanej minie Piotrka wnioskuję, że on również to poczuł.

– Słuchaj. – Podejmuje nerwowo Piotrek. – Nie chciałbym wyjść na jakiegoś nachalnego typa, ale może jednak pozwolisz mi obejrzeć kolano. Trochę się na tym znam. Raczej nie poszły ci więzadła, bo nie uszłabyś nawet krótkiego odcinka, ale może to być coś z rzepką.

Ponownie jestem rozdarta. Kolano zaczyna ostrzej kłuć i wolałabym się upewnić, że to żaden poważniejszy uraz. Jednak z drugiej strony ot tak mam wpuścić Piotrka do swojego mieszkania. Po zaledwie chwili rozmowy? Czy to, aby rozważny krok? Moje wahanie musi uwidaczniać się na twarzy, ponieważ Piotrek po raz kolejny zapewnia mnie, że nie ma żadnych ukrytych motywów.

– Dobrze. – Ulegam w końcu.

Otwieram szerzej drzwi i wchodzę do środka. Nie muszę odwracać się za siebie, aby sprawdzić czy Piotrek idzie za mną. Od razu moje ciało wyczuwa jego bliskość. Zaciskam mocniej dłoń na poręczy i biorę głęboki wdech. Co się ze mną dzieje? Nigdy wcześniej żaden mężczyzna nie wywoływał we mnie aż tak silnej reakcji.

Zaraz jak przekraczamy próg, prowadzę Piotrka do salonu. Mieszkanie nie jest jakichś pokaźnych rozmiarów, jednak mnie i Magdzie w zupełności wystarcza. Dwie sypialnie, łazienka oraz salon połączony z aneksem kuchennym. Całym wystrojem zajęła się Magda, która pasjonuje się architekturą wnętrz. Jest kiepskim rysownikiem, dlatego odrzuciła studia architektoniczne, ale teraz chce pisać dla jakiegoś magazynu zajmującego się tematyką wystroju wnętrz. Do dzisiaj pamiętam, jej krytyczny wzrok, kiedy po raz pierwszy zobaczyłyśmy to mieszkanie. Żadne z oglądanych wcześniej nie było w jej ocenie idealne, ale to chociaż zasługiwało na mocne trzy i w rezultacie wygrało.

Powoli siadam na kanapie obok Piotrka, po czym podwijam nogawkę spodni. Piotrek ogląda dokładnie kolano. Naciska palcami w niektórych miejscach, każe nim delikatnie poruszać. Kilkukrotnie moje ciało drży w reakcji na jego dotyk. I mimo że nie jest on mocny, wręcz prawie niewyczuwalny, przywołuje wspomnienia sprzed kilkunastu minut.

Splątane szczęście - I Tom serii Sfaulowane serca (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz