Od ostatnich przeżyć minęło pare dni, przestalem zerkac na wiadomosci przychodzące od mojej mamy, unikalem rozmow telefonicznych z Polska. To wszystko wydawało mi sie takie dziwne, przerażające. Wiedziałem ze nie mogę uciekać w nieskończoność, ta rozmowa jest nieunikniona, teraz czy później.
Nie chciałem tej sytuacji, tak naprawdę nie wiedziałem co się dzieje wokół mnie, nie byłem wstanie odcedzić tego , powtarzałem sobie ciągle "zbieg okoliczności" .Tak minął tydzień.
Sobotni poranek zapowiadał się dość fajnie, po całym tygodniu gorąca i wilgotności przekraczającej 90%, ten dzień był idealnym dniem. 70° F , wilgotność tylko 40%. Co za ulga.
W dni wolne od pracy zawsze sobie obiecywałem ze będę spał dłużej, ale jak to jest naprawdę? Tak to jest że zawsze w te dni budzę sie wcześniej niż w dni powszednie, i o dziwo nie doznaje uczucia zmęczenia.
Cisza i spokój, mialem szczęście mieszkając na Brooklynie (NY) , blisko oceanu, w zacisznej dzielnicy , chociaż bylo tu siedlisko Ruskich i Czeczenów, bylo spokojnie.
Pierwsze kroki skierowałem do kuchni, kawa...ah co ja bym zrobił bez dawki kofeiny rano. Nie tylko palenie i alkohol jest nałogiem, kawa tez uzależnia, bez niej chodził bym do tyłu przez resztę dnia.
Wróciłem do łóżka z kawą, podniosłem żaluzje zasłaniajace życiodajne promienie słoneczne, ulice byly puste, wpatrywalem się w okoliczne domki a zarazem mój wzrok bym poza tym wszystkim. Czesto miałem takie fazy rozmyślania, wspomnienia miłe i te nie miłe przewijaly sie przez mój umysł jak wolno płynąca rzeka.
Akurat tego dnia złapałem mały szczegół którego wcześniej nie wyłapywałem, w kalejdoskopie tych wszystkich wspomnień było coś o czym zacząłem zdawać sobie sprawę.
Część wspomnień nie należała do moich wspomnień. Serce przyspieszylo rytm.- co jest do cholery
Zacząłem zdawać sobie sprawę że zawsze tak było, odkąd pamiętam, nie wiem czy nie zdawałem sobie z tego sprawy, czy może bylo mi wygodniej akceptować to jako moją wyobraźnię.
Z amoku wytraciła mnie melodia płynąca z małego głośnika telefonu. Nie musiałem zerkać kto dobija się do mnie o tak wczesnej porze,. Pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi jest 6 godzin różnicy, więc mamuska pewnie siedziala przed zegarkiem nie mogąc się doczekać kiedy wybije 13:00 ( 7 rano u mnie).
Co mialem zrobić , muszę odebrać, cholera co za życie, co ma wisieć nie utonie.-halo
-no halo, ty w pracy czy w domu? - jezus maria to pytanie zawsze padało pierwsze.
-przecież wiesz że w domu - odpowiedziałem
-co tam u ciebie synu? - normalna kolej rzeczy , przez formalność do sedna sprawy
-dobrze , nic się nie zmieniło od poniedziałku
-jak twoje wizje?
-wizje??? ...ten stek bzdurnych obrazow płynących przez zwoje mojego mózgu nazywają się wizjami?,
-synu musisz ochłonąć trochę, zawsze tak było, tylko nie zdawałeś sobie z tego sprawy...-aha, więc po tylu latach dowiaduję się teraz, taka mała niespodzianka..., co ja mam o tym wszystkim myśleć?, naprawdę już się pogubiłem...
-nie myśl, musisz nauczyc się to wykorzystać
-no to super, pewnie za kilka dni dowiem się jeszcze czegoś o sobie
-tak to jest synu, nie znamy samych siebie do śmierci, matka natura nas tak stworzyła i nic na to nie poradzimy
-czyli Mata Natura jest naszym stwórcą...
-my jesteśmy inni
Nastała chwila milczenia, byłem zszokowany tym wszystkim, poczułem że moje mysli i część mojego zycia idzie w rozsypkę, uczucie jakby ktoś strzelił mnie w "dziób" znienacka. Nie potrafię opisać tego co działo sie teraz w mojej głowie.
-"my?" Jesteśmy inni?-coś tu nie pasowało.
Starałem zebrać to wszystko do jednego naczynia. Jak to wszystko poukładać...co dalej...jak to zaakceptować...co z tym wszystkim zrobić... To były pytania na które nie znałem odpowiedzi.
"Ale jazda" pomyślałem, w głębi chciałem przerwać tą rozmowę wypierając się " mamo ja teraz nie mam czasu, zdzwonimy sie później" cholera ale mialem ochotę to zrobić.-tak , my ... - usłyszałem odpowiedź - jak poszukuję zaginionych razem z policją od pewnego czasu, współpracuję z detektywami..
-no to pięknie - ja jej nie znam, to nie moja matka, taka myśl przeszła jak błyskawica przez moja głowę
-wysłuchaj mnie synu, tylko tyle chcę żebyś dla mnie zrobił teraz...
-no dobra, ładuj - co mialem zrobić
-ja cie urodziłam, więc znam Cię lepiej niż ktoś inny, zawsze byłeś inny i wiecznie opowiadałeś mi o ludziach z twojej wyobraźni, ale to nie była wyobraźnia. To co opowiadałeś było tym co widziałeś, jestes magnesem który przyciąga tą złą i tą dobrą strone energii...
-jak to możliwe? - to było zwariowane
-tą zdolność miala twoja prababka , później ja, no i udzieliło się też tobie
-wiem ze prababcia chodziła zawsze z małym krzesełkiem na koniec ogrodu i rozmawiała sama z sobą
-ona nie rozmawiała sama ze sobą, ona rozmawiała ze zmarłymi, byla guślarką, znała się na ziołach .
-mamo!!! Co ty gadasz do mnie, przecież ona byla strasznie regijna!!!
-tak też bylo, zawsze mówiła ze rozmawia z aniołami, tak wtedy było bezpieczniej, ale prawda byla inna, ona sie bała przyznać do tego, sam wiesz jak to na wsi, ludzie od razu by gadali głupoty na jej temat
-tak, tak...wiem , syndrom starszych, cos schować, zakopać i zabrać wszystkie tajemnice do grobu.
-no właśnie, i dlatego teraz się dowiadujesz o tym wszystkim, jesteś juz w takim wieku że myslisz inaczej, twój umysł jest dojrzały, i dlatego teraz...
-wiec sugerujesz że musialem skończyć 35 lat żeby się o tym wszystkim dowiedzieć?
-nie chcę być wredna ale faceci zawsze mają nierówno pod sufitem do pewnego czasu - zaczęła się śmiać
-miło mi to słyszeć - odpowiedziałem
- no dobra synu, zostawie Cię z tym do przemyślenia, napisz kiedy mogę zadzwonić
-dziękuję, tak jest najlepiej , martw się sam...
-nie chodzi o umartwienia ale o analizę , dobra ja kończę, pa synu
-dobra , pa
CZYTASZ
Zmysły - Dwa Światy
ParanormalWielka ściana wyłoniła się z gęstej mgły, nie bylo żadnej ścieżki której można było się trzymać. Wiem że nie mogę pójść już dalej, i tak granica została przekroczona, dalej jest tylko ból, smutek i żal... Wiedziałem, że jeżeli zawrócę nie dowiem się...