Rozdział 2

158 23 17
                                    

*Ludwik Pov*

To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Ten angielski głos nagle do mnie doszedł. Czy to ptak, czy to samolot? Nie! To młody chłopak stojący na scenie. Publiczność oszalała. Ten występ zakręcił ich światem jak dziecko Fidget Spiner'em.

Stałem tam poruszony. Byłem pewien, że śpiewak dostanie 3 razy tak, zaśpiewał to lepiej niż sam Zenek. Ba! On zasługiwał na złoty przycisk. Wyczekiwałem niecierpliwie werdyktu, który jak się okazało nie zadowolił mnie.

Sara, ta głupia picza, dała "Nie" i skrytykowała go. Dla mnie - był to skandal. "To nie powinno się wydarzyć" - pomyślałem.

Wtedy poczułem zimne palce Tomasza Kammela na moim ramieniu. Z drugiej strony zaszedł mnie Remigiusz Wierzgoń, pokazujący łapkę w górę :

-Będzie dobrze, ziomeczku - Uspokoił mnie. Spójrzałem w kierunku Tomasza, lecz on znajdował się już przy chłopaku, który zszedł ze sceny. Zrobiłem krok w jego kierunku, ale Rezi wypchnął mnie na scenę i znów podniósł kciuk w górę, a jego usta utworzyły ogromny łuk, symbolizujący radość.

Wszedłem na scenę pewnym krokiem. Przystawiłem do ust mikrofon i zacząłem się przedstawiać :

-Siemaszko, nazywam się Ludwik Tomaszewski, mam 18 lat i pochodzę z Elbląga, tak jak najlepszy jutuber na świecie, Naruciak - zerknąłem przez moment na zawiedzioną twarz Rezigiusza, ale nie przejąłem się jego miną - Zaśpiewam "Sen o Warszawie",autorstwa Czesława Niemena, czyli hymn najlepszego klubu piłkarskiego - powiedziałem, formując z palców znak Legii. Zauważyłem, że kilka osób z widowni zrobiło się wściekłych i wyglądają jak by mieli zamiar wyjść. Marylka i Zenek spojrzeli na siebie ze zdziwieniem.

Muzyka zaczęła grać, a ja poczułem się jak na stadionie, kibicując Legiuni.

Mam tak samo, jak ty
Miasto moje, a w nim
Najpiękniejszy mój świat
Najpiękniejsze dni
Zostawiłem tam kolorowe sny

Kiedyś zatrzymam czas
I na skrzydłach jak ptak
Będę leciał co sił
Tam, gdzie moje sny
I warszawskie kolorowe dni.

Gdy czekałem na decyzję jurorów, moje ręce zaczęły się trząść a serce przyspieszyło.

-Powiem szczerze - Maryla zaczęła mówić - Życzę Ci wielu sukcesów, widzę w tobie wielki potencjał, ale tym występem nie poruszyłeś mojego serca. - Pokiwałem głową na znak tego, że szanuje jej opinie.

-Nie zgodzę się z Marylą - głos przejęła Sara - Byłeś niesamowity. Twoja barwa głosu idealnie pasuje do tej piosenki - powiedziała i puściła do mnie oczko.

-Dobrze, drogie panie - odezwał się Zenon.

-Niestety jestem na nie - ogłosiła Maryla. Nie uraziła mnie jej decyzja, lecz obawiałem się, że moje ziomki z dzielni będą chciały ją wyjaśnić.

-Jestem na tak, pomimo tego, że zdradziłeś swoje miasto - Powiedział Zenek. Sara również była na tak, co równało się z tym, że przechodzę do następnego etapu. Kamień spadł mi z serca. Podziękowałem jury, a publiczność narodziła mnie gromkimi brawami. Oprócz, tych paru kolesi którzy nie podzielali mojej sympatii do warszawskiego klubu.

Szybko zszedłem ze sceny, żeby wyściskać moją mamę Asię.

-Jestem z ciebie taka dumna, synku - powiedziała przez łzy, całując mnie w policzki.

Mieliśmy już wychodzić, ale podszedł do mnie pewien facet i rzekł :

-Cool występ, Ludwik!

-Dzięki! A ty jesteś...?

-Jestem Paweł. Będę tańczyć na rurze.

-O, super! - Może niektóre moje ziomeczki, uznałyby to za pedalskie, ale ja nic do tego nie miałem - Powodzenia!

-Dzięki wielkie - podziękował i odszedł. Uśmiechnąłem się w jego stronę i skierowałem się do wyjścia.

*v*

Oto kolejny wyczekiwany rozdział. Zapraszamy do zostawiania gwiazdek oraz opinii. Miłego dnia xx

Jeden KierunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz