3

13 0 0
                                    

Jem paluszki i leżę na kanapie w salonie. Czytam bezsensowną książkę mamy "Jak przeżyć koniec świata?". Naprawdę? Nie lepiej zająć się ogródkiem, niż pisać kolejne bzdury o tym, że z poradnikiem przeżyjesz? Rzucam książkę pod drzwi frontowe i przykrywam się kocem.
Mama i Taylor są na spacerze, a ja postanowiłam poleniuchować na jedynym meblu na tym piętrze. Reszta już została przeniesiona do piwnicy.

Jestem na granicy jawy i snu gdy w pokoju rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. Zrywam się i na palcach idę otworzyć, bo podłoga jest strasznie zimna. Wraz z otwarciem otula mnie zimny wiatr i śnieg. Przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz.

- Musimy pogadać - Cherry ma kamienną twarz.

- Jestem zajęta - rzucam.

- Już tak - odpowiada pewna siebie i odsuwa od twarzy blond lok.

- Czego chcesz? - nie zamierzam być miła.

- Porozmawiać, w parku - Cherry opiera się o framugę drzwi. - Wychodzimy!

- Albo podasz sensowny powód, dla którego mam się przeziębić, albo do widzenia - zamykam drzwi, ale blondyna jest szybsza i zatrzymuje je stopą. Wzdycham i zakładam ręce na biust. To może być ciekawa konwersacja.

- Pogadamy o Willu.

Eh, gdyby nie był to mój najlepszy przyjaciel, to rzuciłabym w nią doniczką. Od niechcenia biorę kurtkę i przydeptuję trapery.

Kierujemy się w lewo, w stronę malutkiego parku. Gdy dochodzimy do pierwszej ławeczki, zatrzymuję się. Złodziejka patrzy na mnie krzywo, ale ja siadam na mokrym siedzeniu. I tak ma szczęście, że wyszłam. Robi krok w moja stronę, ale wyciągam dłoń.

- Możesz postać - zaskakuję ją. Wdycha powoli i staje przede mną. - Zamieniam się w słuch.

- O co ci chodzi?

Zaczynam się śmiać tak głośno, że starsza pani z sąsiedniej ławki rzuca się w przeciwną stronę.

- Słonko, ile ci tego mózgu zostało?

- Nie pozwalaj sobie, Collins.

- O nie. Nie, nie, nie - natychmiast poważnieję. - Dla ciebie pani.

- Posłuchaj - nachyla się tak blisko, że jej kosmyki łaskoczą mnie w twarz. - Will i ja jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Może i w przeszłości nie było idealnie, ale wybaczyliśmy sobie wszystko i nie utrudniaj tego.

Muszę się wytrzeć rękawem, bo ta blondyneczka mnie popluła między słowami.
Czyli teraz moja kolej.

- Wiesz, co myślę - oho, zaczyna się groźnie. - Myślę, że jesteś bezczelną, chamską i pazerną lalunią, która pod koniec swojego żałosnego życia próbuje zdobyć znajomych, żeby nie było pusto nad jej grobem. Odwal się ode mnie i Willa i żyj własnym życiem, jeśli potrafisz.

- Will jest częścią mojego życia. Nie mogę z dnia na dzień zapomnieć o nim.

- Ale jakoś mogłaś z dnia na dzień okraść go i zostawić - prycham. Cherry robi się czerwona na policzkach. Przez chwilę zastanawiam się nad sensem jej imienia. Tak w sumie to jej twarz przypomina jedną wielką wiśnię.

Beginning of the end *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz