Gdy wypije świat staje się lepszy!

129 12 2
                                    

Nim doszedłem do swojego ulubionego baru, zdążyło się rozpadać. Przemoczony wszedłem do pomieszczenia. Zamówiłem Smirnoff, po czym skierowałem się stronę swojego ulubionego miejsca, czyli fotel przy oknie. Ze zdziwieniem spojrzałem na chłopaka, który siedział na moim miejscu. Jego brązowe włosy były w nieładzie, każdy kosmyk był skierowany w inną stronę, miał na sobie czerwoną bluzę sięgające mu bioder oraz czarne spodnie. Walnąłem pięścią w stół, przez co nieznajomy wydał z siebie niezadowolony pomruk, pewnie dlatego, że opierał o nie czoło.

-To moje miejsce wypad!

- Cicho bądź... Jest wiele miejsca, więc idź se usiąść gdzie indziej.

- Chyba śnisz! - Usiadłem obok niego, krzyżując ręce na klacie, jeśli myśli, że mnie się łatwo pozbędzie, to jest w błędzie.

- Nie masz zamiaru sobie iść?

- Dokładnie.

- Nawet i dobrze. - Po chwili przyszła dość ładna kelnerka. Szyny i stacje to ona ma zgrabne... Gdybym miał jej numer, zapełniłbym jej grafik nocny! 

- Przyniosłam wasze zamówienie, dwa Smirnoffy.

-Dzięki. - Rudowłosa z uśmiechem położyła butelki na blacie i poszła.  Zerknąłem na kolesia, przyznać trzeba, gust to ma dobry.

- Twój jest dietetyczny?

- Zgłupiałeś? Smakują jak psie szczyny.

- Już cię kolo lubię!- Zachichotałem, biorąc się za swój napój. Niebo w gębie! Po paru minutach czułem już ciepło na twarzy, to nie tak, że mam słabą głowę po prostu, gdy wypije świat staje się lepszy!

- Eeej! Pij wreszcie! Chcesz, aby się zmarnowało?

- Na razie nie mam ochoty, jak chcesz, możesz wypić.

-Serio?!

-Serio, serio. - Przytuliłem mocno chłopaka, kto by się spodziewał, że na świecie są jeszcze ludzie, którzy oddadzą drugiemu coś tak wspaniałego!

- Jesteś moim Bogiem! Dzięki.

- Dla starych przyjaciół wszystko.- Zrobiłem łyk, patrząc na szatyna, dopiero teraz mogłem ujrzeć jego dziwnie znajomą twarz...

-" Starych przyjaciół"?

- Nie poznajesz mnie Tom? Heh to może i lepiej. - Wstał i już chciał sobie odejść jakby nie mój uścisk na nadgarstku.

-Chwila... Tord?!

- Hejka? - Puściłem go. Nie wierzę... To nie może być on! Minęło kilka lat od tamtego wydarzenia, więc po co tu jest?! Chce znowu nam namieszać?!  Wstałem, nogi pod de mną zaczęły się kołysać. Gdy miałem zrobić krok naprzód nadepnąłem sznurówkę, prawie bym upadł jakby nie Tord, który w ostatniej chwili mnie chwycił. Osunąłem się na kolana, wpatrując się w jego smutną minę.

- Wszystko w porządku?

-Nie! Po jaką cholerę tu wróciłeś?! Chcesz znowu namieszać nam w głowach?

- To nie jest odpowiednie miejsce na tę rozmowę.

- No i ? Masz odpowiedzieć mi na pytanie!- Chłopak westchnął, jak worek ziemniaków zarzucił mnie na swoje ramię, klepiąc w tyłek.

- Porozmawiamy, jak wytrzeźwiejesz, a teraz chodź ze mną.

- Nigdzie z tobą nie pójdę, postaw mnie na ziemie! Hyp słyszysz mnie?! Puść mnie!- Przy wyjściu ta sama kelnerka podeszła do nas pytając się, czy wszystko w porządku, ten kretyn oświadczył, że nie ma się martwić. Po wyjściu z baru ruszyliśmy w nieznaną mi stronę, czy to się zalicza do porwania?

Hejka!

Ten moment gdy przypomina ci się jakiś zboczony cytat z Exitus Letalis i starasz go gdzie wstawić, aby pasowało xD

Chce wrócić...|Eddsworld|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz