Chapter 7

125 5 0
                                    

Eva

Otwieram oczy i widzę jak delikatne promyki słońca wpadają do mojego pokoju. Czuję się z jednej strony szczęśliwa..a z drugiej nieco zmieszana. Obiecałam sobie, że nie zakocham się znów tak szaleńczo. Nie powinnam w ogóle używać słowa ,,zakochanie'', To zwykłe zauroczenie w niezwykłym dupku. Czasami myślę, że żałuję zerwaliśmy z Jonasem. Z nim byłam szczęśliwa.. Może pozornie, ale szczęśliwa. Teraz zadręczają mnie własne myśli. Tydzień zaczęłam z wielkim bólem głowy od nadmiaru rozmyślania. Przygotowałam się do szkoły i wyszłam. Szkolny korytarz to teraz potencjalne miejsce, gdzie mogę go zobaczyć. Siedząc na lekcji rozmarzyłam się myśląc o jego ciepłych wargach. Proszę. Pomocy.

Chris

Szliśmy korytarzem wraz z Williamem. Mieliśmy na sobie czerwone kombinezony oznaczające, że świętujemy własnie zakończenie trzynastu lat nauki. Dzisiaj był kolejny dzień z ciągu imprez. Cholernie boli mnie to, że potrzebuję Evy. Sam stworzyłem sobie opinię chłopaka, który bawi się dziewczynami, a teraz bardzo tego żałuję. Chciałbym, żeby ona mogła dostrzec jaki jestem naprawdę. W akcie desperacji napisałem wiadomość do jej byłego chłopaka.. Nie są już razem, a on może powiedzieć mi jak zainponować Evie. Chłopak odpisał szybko i doradził abym kupił jej bukiet kwiatów i przyszedł pod jej drzwi aby jej je wręczyć. Stwierdziłem, że to dobry pomysł.. W końcu jaka dziewczyna nie ucieszyłaby się z pięknego bukietu? Jeszcze od takiego przystojniaka jak ja?


Kilka godzin później. Po szkole -

Pełen stresu wcisnąłem dzwonek i czekałem. I oto ona. W pełni okazałości, piękna i naturalna Eva.

- Cześć - powiedziałem odsłaniając białe zęby

- O boże - Uśmiechnęła się promiennie

Wiedziałem, że jej się spodoba.

- Wystarczy Chris. Nie schlebiaj mi tak - dziewczyna delikatnie uderzyła mnie w pierś

- Wariacie! dziękuję.. kwiaty są piękne..ale obawiam się, że zaraz zacznę kichać bo jestem trochę uczulona na niektóre rodzaje.

- Cieszę się, że je lubisz, ale może lepiej odłóż je gdzieś. Nie chcę żebyś się przeze mnie wykończyła

Eva odłożyła kwiaty na stolik i podeszła do mnie. Teraz nastąpił ten moment kiedy obydwoje nie wiedzieliśmy na ile możemy sobie pozwolić. Niby wszystko było ustalone z góry. Bez zobowiązań. Jednak czuliśmy, że coś jest nie tak. Chciałem przerwać tą niezręczną ciszę. Więc nie myśląc zbyt długo pocałowałem ją namiętnie. Eva oddała pocałunek, jednak coś było nie tak. Popatrzyłem na nią troskliwym wzrokiem, a ona odwróciła wzrok. Nie patrzyła na mnie. Błądziła wzrokiem po podłodze. Nie czekając długo uniosłem jej brodę i zmusiłem aby na mnie popatrzyła.

- Eva, wszystko w porządku?

- Chris, nie możemy tak.

- Jak?

- Tak

- Chyba wiem co masz na myśli - zacisnąłem pięści

- Chris, to jest trochę bardziej skomplikowane niż myślisz. Nie wiesz nawet co czuję.

- Chyba doskonale wiem.

- Jonas się odezwał..A my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Jednak chcę żebyś wiedział. Może popełniłam błąd zrywając z nim. Przemyślałam to wszystko.

- To dobrze, że kurwa przemyślałaś i mówisz teraz

Gwałtownie wyszedłem i trzasnąłem drzwiami.

Ten dupek wykorzystał to, że proszę go o radę.

Kurwa mać.

Już żałuję swoich słów.

Skam- Chris&EvaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz