Przeszłość Amelii.

35 0 1
                                    

Amelia weszłam do domu i szybko pobiegłam do pokoju. Podarłam list i wyrzuciłam go. Nagle usłyszałam wołanie zza mojego okna. Podeszłam do niego i ujrzałam płaczącą Elizę. Bez żadnego pytania wybiegłam do niej. Nie było jej tam.
- O co chodzi? - zapytałam swojego anioła stróża - dlaczego ona płacze?
- Panno Hamilton!
Obudziłam się na szkolnej ławce. Nie miałam pojęcia co tak naprawdę było snem. Nie wiedziałam czy ktoś mnie zna i czy byłam z nimi na tym kebabie. Dzwonek. Podeszłam do Hatakiego.
- Hej! Hataki!
- Skąd znasz moje imię? odpowiedział.
-Przecież my się już znamy- odparłam. Mieszkasz z babcią...
Hataki powoli się oddalał. No tak. Nagle podeszła do mnie Eliza.
- To koniec. Już nigdy więcej się nie zobaczymy - powiedziała.
Byłam w lekkim wstrząsie bo nie ogarniałam co się dzieje. Niektórzy mnie kojarzyli a inni nie. O co właściwe chodzi? Wróciłam do domu.
- Co tak późno? - usłyszałam krzyk ojca.
- Ja... Ja...
- Do pokoju! - wrzasnął.
Poszłam do pokoju. Na moim biórku leżał list. Ten sam co w sumie sama nie wiem czy we śnie czy nie. Nie był podarty. Teraz nic już nie ogarniałam. Gdyby to było we śnie to listu by nie było lecz gdyby to była prawda to byłby podarty. Ehhh...
Usłyszałam pukanie.
- Ja otworzę! - zbiegłam po schodach.
Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Antka. Rzuciłam mu się na ramiona. On bez sprzeciwu przyjął mnie.
- Antek... Czy to wydarzyło się naprawdę?
- O czym mówisz Kotku? - powiedział.
W tym momencie zaniemowiłam. Nie wiedziałam czy to żart czy byłam nieprzytomna i mam chłopaka. Nie chciałam wyjść na idiotkę więc porostu odpowiedziałam:
- Kebab i znajomość z Hatakim.
- Z kim? - zapytał Antek.
Zaczęłam uświadamiać sobie dlaczego Eliza się że mnie tak bardzo śmiała. Czyżby Hataki był wytworem mojej wyobraźni? Jeszcze nie byłam pewna tego co się dzieje.
- Z nikim. Wejdziesz?- powstrzymałam niepotrzebne pytania.
Weszliśmy do mojego pokoju. Rodzice choć myślałam że go nie znają miło powitali Antka.
- Ej Antek... Czy my jesteśmy razem? - zapytałam.
- Nie! Głuptasku! - zaśmiał się.
Zaczerwieniłam się. A on starał się zachować powagę. Przeprosiłam.
- Amelia czy ty pamiętasz ci się wydarzyło? Wiesz jaki dziś dzień?
- Nie.
Antek wytłumaczył mi, że w gdy wracałam do domu potrącił mnie samochód i straciłam przytomność. Po miesiącu wyszłam ze szpitala a dziś w szkole byłam "ledwo przytomna" i zasnęłam na lekcji. Przyszła pora na wyjście Antka. Odprowadziałam go do domu. Rozmawialiśmy o naszej klasie. Kto w niej jest i czym się interesuje. Okazało się że nie ma w niej Hatakiego. Po drodze spotkaliśmy Elizę. Szła z jakimś chłopakiem. Był bardzo podobny do Hatakiego.
- Siemka! To jest mój chłopak Bartek - powiedziała.
- Cześć! To jest moja dziewczyna Amelia- powiedział Antek.
Eliza udawała że mnie nie zna. Nagle przypomniałam sobie jej dzisiejsze słowa. Wraz z Antkiem postanowiliśmy iść dalej.
- Moja dziewczyna? - zapytałam.
- Sorry. Moja siora od dawna ma chłopaka a ja nie mam dziewczyny i...
- Możesz mieć...
- Kogo niby?
- Mnie?
- O czym ty mówisz? Nie rozumiem.
- Muszę już iść! - zakończyłam i odeszłam.
- Czekaj! - krzyknął.
Pobiegłam Do domu. Było już późno. postanowiłam napisać do Antka.
"Hej, sorka za to w parku" - Ja.
"Nie no spoks" - On.
"Ale gdybyś jednak chciał to mów..." - Ja.
"Jasne" - On.
Poszłam spać. Zaspałam. Poszłam tylko na trzy ostatnie lekcje. Było mi wstyd przed Antkiem. Nie chciałam z nim gadać lecz on nalegał. Poszliśmy na boisko szkolne. Usiedliśmy na ławce zdała od siebie. Po jakimś czasie rozmowy zaczęliśmy się do siebie zbliżać zamknęłam i oczy i stało się. Pocałował mnie. Czułam się jak w siódmym niebie.
- Kocham Cię!- powiedział i odszedł.
"Ja ciebie też" - pomyślałam. Po lekcjach wróciłam do domu. Nie zdążyłam zdjąć butów i już zadzwonił telefon. Umówiliśmy się z Antkiem na spacer. Spotkaliśmy się przy fontannie. Byliśmy tam tylko ja i on. Antek na około fontanny porozstawiał świece. Niebo rozświetliły gwiazdy. Podeszłam do niego i objęłam. Chcieliśmy rozmawiać bez końca lecz przerwał nam to mój ojciec:
- Co to ma znaczyć?! Dobierasz się do mojej córki?! Jazda do domu! Amelia!
Uciekłam zawstydzona z płaczem. Antek posprzątał i odszedł od miejsca zdarzenia. Gdy mój tata wrócił do domu wszedł do mego pokoju.
- Nienawidzę cię! - krzyknęłam.
Ojczym spokojnie wyszedł. Dzień później Antek nie pojawił się w szkole. Dzwoniłam do niego dniami i nocami ale on nie chciał ze mną rozmawiać. Najgorsze jest to że Eliza nadal uważała że mnie nie zna. Utrwałam się z lekcji. Poszłam do ukochanego. Puk! Puk! Otworzył. Rzuciłam mu się na ramiona. Zepchnął mnie i zamknął drzwi. Postanowiłam napisać list. Usiadłam przed jego drzwiami i zaczęłam pisać. Nie obchodziły mnie zasady pisania listu:
Drogi Antku!
Bardzo przepraszam cię za mojego ojca. To kretyn. Nie chciałam cię zranić. Ale ja wcale nie jestem lepsza od ojczyma. Uciekłam z miejsca jak totalna idiotka. Bardzo cię za to przepraszam. Proszę wybacz mi. Moi rodzice są do tego źle nastawieni bo cię nie znają. Nienawidzę mojego ojca! Kocham cię!
Amelia
PS Jesteś dla mnie najważniejszy.

Amelia spojrzała na ulicę. Stał tam Hataki.
- Wiem że nie istniejesz. Idź sobie...
Chłopak stał i przyglądał mi się. Nie wiedziałam już czy on jest prawdziwy. Wrzuciłam list do skrzynki i przebiegłam przez Hatakiego. Byłam już w domu i bez zastanowienia wygarnęłam ojcu to ci zrobił. On że spokojem mnie wysłuchał. Poszłam do pokoju. Na moim biórku nie było listu. Leżały dwa bilety na koncert BTS. Od razu wiedziałam kogo zaproszę. Antka! Postanowiłam zapytać rodziców czy to od nich.
- Nie - Odparł ojciec - Był tu pewien chłopak. Podał się za Hatakiego.
Nie wiedziałam ci powiedzieć. Po prostu pobiegłam do Antka. Wiedziałam że nie otworzy mi drzwi więc biket włożyłam Do koperty z kartką: "od Amelii". Zauważyłam że mój list został wyjęty że skrzynki. Odwróciłam się do drzwi. Tam stał Antek. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Wybaczam- szepnął mi do ucha.
Spojrzał na skrzynkę. Wyjął zawartość. Uśmiech rozpromienił jego twarz.
- Pójdziesz ze mną? - zapytałam.
- Tak - odpowiedział.
Parę miesięcy później wybraliśmy się na koncert. Antek miał już prawo jazdy. Ja zawsze bałam się je zdawać. Eliza dalej się do mnie nie odzywała. Jechaliśmy parę godzin. W pewnym momencie zobaczyliśmy staruszkę leżącą na środku jezdni. Wyszliśmy do niej. Okazało się że staruszka czeka na śmierć. Dostała list z datą swej śmierci. Ten dzień nadszedł więc czeka. Po wielu namowach zgodziła się z nami jechać. Wsiedliśmy i jechaliśmy dalej. Staruszka wysiadła po pewnym czasie i poszła w las. Nadal nie wiemy o co chodziło. W końcu dojechaliśmy. Koncert bardzo nam się podobał. Bawiliśmy się wspaniale. Antek poszedł do toalety. Ja zostałam na koncercie. Wc było dość daleko więc wiedziałam że trochę poczekam. Po dwóch godzinach zaczęłam się bardzo martwić. Nie wiedziałam gdzie jest Antek i kiedy będzie. Do tego mój telefon był w jego aucie którym pojechał. Byłam zupełnie bezradna...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

... ocaliła mi życie... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz