Rozdział 3

10 3 0
                                    

Ostatni dzień w szkole

Druga przerwa obiadowa

*Perspektywa Kendall*

(myśli bohaterek będziemy pisać w nawiasach kwadratowych)

[ dziwnie będzie mi się rozstać z tym miejscem, mam nadzieje, że jeszcze tu wrócę...]

Z zamyślenia wyrwała mnie Sophi 

-Jak ja pokażę się z taką szparą między zębami w Toronto.

- Oj.... nie przejmuj się powiesz, że reklamujesz "Get de  Landyn Luk" - parsknęła śmiechem Sam

- A jak ci  to tak bardzo przeszkadza to przyniosę Ci cement i se to zaszpachlujesz - stwierdziła Kate

Dziewczyny zaczęły się śmiać jak opętane, oprócz Sophi, która oczywiście  się uraziła

Przerwa obiadowa minęła dziewczynom bardzo szybko



Ostatnią lekcją była Religia

Nasza katechetka pod koniec lekcji zaczęła opowiadać jaki to ona sobie wielki telewizor kupiła, ale musiała naprawiać ścianę. No ale wiecie, jak to ona stwierdziła " ja to sobie mogę na takie rzeczy  pozwolić bo nie mam dzieci". Nie obyło się bez beki , ale nadszedł koniec, pożegnałyśmy się ze wszystkimi ze łzami w oczach. Każda z nas wróciła do domu i zaczęła się pakować.

Time skip 22:30

Podczas czytania wattpada, zadzwonił telefon od Sophi- szybko odebrałam i usłyszałam zapłakany głos mojej przyjaciółki

- Kendi..... ja ja - jej głos się załamywał

- Sofa co się do cholery stało- krzyknęłam na nią

- Nie mogę jechać.... - zamilkła

- Co kurwa?! To jest prank? Zaraz krzykniesz "it's a prak bro" prawda?

- Nie krzyknę.... naprawdę nie mogę jechać..... ja ja... przepraszam.

- Ale czemu do cholery nie jedziesz ? Dziewczyny wiedzą? - zapytałam przejęta

- Czemu nie jadę to moja prywatna sprawa, a dziewczynom nie mówiłam ty im powiedz. Wstyd im to powiedzieć... miłej nauki w Toronto.

- Skoro jesteśmy przyjaciółkami to ja i dziewczyny mamy prawo wiedzieć! - wrzasnęłam 

- Kendall czemu drzesz mordę! - krzyknęła moja mama 

- Sory mamciś 

-Kendall przepraszam Was, wszystko miało być inaczej. Przeproś dziewczyny... pa

Sophi się rozłączyła

[ jak zwykle musiała coś spieprzyć]

Zbliżała się 23:30

Pogadałam z dziewczynami przez kamerkę (ich reakcja była prawie identyczna do mojej) i położyłam się spać


W nocy prawie w ogóle nie spałam

Wstałam cała w emocjach, za kilka godzin zmieni się moje życie 

Po szybkim ogarnięciu się, przyszły do mnie dziewczyny ( oczywiście bez Sophi) i wyjechałyśmy na lotnisko.Droga na lotnisko zleciała nam na rozmowie o Sophi i wspomnieniach naszej  małej miejscowości (wypady na kebsa, tory, hot-dogi, dyskoteki itp.)

Szybko przeszłyśmy odprawę, ale Sam zaczęli przeszukiwać, a ja i Kate miałyśmy z niej beke 

Podczas startu Kate zaczęła panikować, że się rozbijemy, a ja musiałam ją uspokajać .

Głównie na uspokajaniu jej podniety lotem minęła Nam podróż

Przy lądowaniu też nie było się  bez paniki no ale co się Nam dziwić to był nasz pierwszy lot w życiu.


Po odebraniu bagaży zamówiłyśmy Taxi i pełne emocji pojechałyśmy do mieszkania...


***********

Oto kolejny rozdział

nie będą się one pojawiać regularnie ale cóż siła wyższsza

Mamy nadzieję, że ten krótki rozdział się Wam spodobał

Błędy zostaną poprawione po zakończeniu ff :*

Dziękujemy

Pozdrawiamy

                                                                                                                                                    P&L




You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 05, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ten wyjazd zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now