Rozdział 2

129 17 5
                                    

Chłopak szedł luźnym krokiem, można wręcz powiedzieć, że wesołym. Leona, którego tężyzna fizyczna była na najniższym poziomie wśród poziomów, bardzo to męczyło. Robił kroki dłuższe niż jego nogi. Mógłby pobiec, ale nie przystoi to tak dobremu i szanowanemu lekarzowi, jakim w swoim mniemaniu był. Został więc  przy bocianim wyciąganiu nóg. Przy wdechach i wydechach oczy Leona świdrowały i niewytłumaczalnie znalazły się na Siegerze. Tak wygląda ten błąd w przyszłości, który trzeba zlikwidować jak najszybciej? Wyobrażał go sobie zupełnie inaczej. Mięśnie niemieszczące się w koszulce, zarost, może trochę tatuaży. Zielone oczy, blond włosy albo ich kompletny brak. Owszem, wizja jak z taniego kryminału, ale tak myślał. Co za niespodzianka- wszystko na odwrót!  Czarne oczy z delikatnym szarym odcieniem u spodu, jednak nie tak ciemne, aby przyćmić źrenice. Z lekka jaśniejsze od nich. I jeszcze ten ich błysk. Nigdy nie widział takich oczu. Czarne włosy, z przodu krótsze, z tyłu dłuższe, które swoją maksymalną długością sięgały do szyi. Do tego postrzępione- Leonowi niezbyt podobała się ta fryzura, nie lubił nieładu. Twarz chuda, podłużna i  poważna, dumna. Pozbawiona jakichkolwiek skaz i zarostu. Pełne, czerwone usta. Skóra miała bardzo nietypowy odcień- blady. W przeciwieństwie  do koloru oczu, Leon już widział podobny- kiedy chował swojego brata.  Naprawdę, chłopak miał karnację trupa, jeśli nie bledszą. Czerwone jak krew usta, cera biała jak śnieg, włosy czarne jak heban- chyba Stanti będzie go nazywać ,,Śnieżką". Jednakże to przezwisko nie pasowało to do jego dalszego wyglądu- Elias nie był delikatnej postury, ani też napakowanej. Leon mógłby dać głowę sobie uciąć, że chłopak uprawia jakiś sport. Jego ciało było zbyt wysportowane, by temu zaprzeczyć. Jednakże mięśnie nie nie mieściły się w ubraniach, tak jak Stanti myślał. Ramiona były tylko trochę większe od typowego tych, jakie powinien mieć  chłopiec w jego wieku. Jednym zdaniem, co do jego urody, tylko budowa i oczy wyróżniały go od baśniowej  Śniezki. Leon śmiał się w duchu ze swojej pomyłki odnośnie Siegera, choć wciąż miał wrażenie, że to morderstwo nie będzie takie jak zwykle. Im baczniej obserwował swoją ofiarę tym twardsze stawało się to odczucie. Choć może to tylko zasługa metonimia?

Doszli do gabinetu Leona. Zanim lekarz zdążył rozglądnąć się czy wszystko leży na swoim miejscu i czy nikt niczego nie zabrał podczas jego nieobecności, i otwartych na oścież drzwi, Elias podbiegł do okna i rozglądnął się bacznie. Stał tak dopóki Leon wszystkiego nie sprawdził.

- Czy mógłbym zamknąć drzwi?- zapytał nagle. W jago głosie, nie bacząc na rosyjski akcent, słychać  było..podenerwowanie?

- Ależ proszę. Jeśli tak będzie ci lepiej ze mną rozmawiać.

- Nie wiem czy będzie, ale na pewno mi się to przyda- odpowiedział zamykając wejście, a potem siadając na krześle przed biurkiem Leona. Uśmiechał się.

Stanti zobaczywszy przed sobą  pacjenta uznał, że to najwyższy czas poznać ofiarę.

-Powiem, że w ogóle nie wyglądasz na osiemnastolatka- zachęcił lekko do spowiedzi.

-Naprawdę? Często to słyszę, ale wie pan w jakich czasach żyjemy. Te wszystkie konserwanty, cukry, tłuszcze, hormony i człowiek rośnie- wzruszył ramionami.

-Tłuszcze, konserwanty? Nie wyglądasz na osobę, która by się czymś takim odżywiała.

-O, dziękuję.

-Pewnie jesteś silny.

-Też tak myślę.

Cholera- zaklął Leon w myśli- Trzeba uwzględnić w planie pierwszy problem.

-A co ćwiczysz​?

Spytaj go. Może trenuje golfa i to nie będzie jakiś wielki problem?- zapytał się w myślach.

Przestępstwo (nie)doskonałeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz