10

3.2K 265 33
                                    

Wsłuchiwałam się w kolejne słowa utworu The Vamps, powoli krocząc w stronę domu. Jeśli moja pamięć nie jest tak tragiczna, jak sądzę, to rodzice powinni wrócić później, co dawało mi kolejne kilka godzin na wydzieranie się do ulubionych piosenek.

Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem na swój ulubiony fragment. Zanim jednak dobiegł końca, poczułam, jak ktoś szarpie za kabel, przez co słuchawka wypadła mi z ucha.

Chęć mordu to mało powiedziane w takim momencie.

-Hey Hayley – Usłyszałam głos Jake'a, przez co westchnęłam zrezygnowana. Mogłam się tego spodziewać. – Wołałem cię.

-Nie słyszałam – Bo byłam zbyt zajęta tym, że Bradley Simpson prosi mnie do tańca, no błagam.

-Ale teraz słyszysz – Przez chwilę zastanawiałam się, czy potrzebuje mojego potwierdzenia, jednak sam kontynuował. – Chcesz się przejść do parku?

Szybka wymówka, Hayley, myśl.

-Nie mogę. Muszę napisać wypracowanie na jutro – Wzruszyłam niewinnie ramionami, na co ten zmarszczył brwi.

-Ale jutro nie mamy angielskiego.

Z całego serca nienawidzę osoby, która złączyła nasze klasy.

-Tak, to praca dodatkowa na historię.

-Po co robisz prace dodatkowe?

-Muszę podciągnąć ocenę.

-Nie masz samych piątek z historii?

-Może – burknęłam pod nosem, przez co zapanowała chwilowa cisza.

Powiedzmy sobie szczerze, nie umiem wygrywać w grach słownych.

-A jutro? – spytał wreszcie.

-Co jutro?

-Jutro będziesz mogła iść?

-Nie wiem. Odpowiem ci jutro.

I odpowiedź będzie przecząca, ale jeszcze nie musisz o tym wiedzieć.

Mimowolnie przyspieszyłam kroku, jednak chyba wciąż nie dawał za wygraną, a ja zastanawiałam się tylko za jakie błędy muszę to przeżywać.

-Czy ty próbujesz nas unikać? – zaczął, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana. – W sensie, no nie wiem, mam wrażenie, że nie chcesz spędzać z nami czasu. Nie lubisz nas, czy coś?

-Gadamy od wczoraj, a właściwie to wy gadacie, więc ciężko to nawet nazwać znajomością.

-Przecież gadaliśmy już wiele razy wcześniej, na przykład u Patty, czy coś.

-„Cześć" się nie liczy, a poza tym znów powtórzę, właściwie to wy gadacie – Wzruszyłam znowu ramionami.

-Bo ty nigdy nie chcesz z nami rozmawiać, tylko uciekasz.

-Fakt.

-Ale...

-To mój blok, chyba powinnam iść – Skinęłam głową na budynek za mną, przerywając mu wpół słowa, na co wywrócił oczami.

Wow, nie wiedziałam, że on tak potrafi.

-Więc zanim zwiejesz znowu – Podkreślił ostatnie słowo. – Odpowiedz tylko na tamto pytanie. Nie lubisz nas?

-Nie – powiedziałam od razu, co wyszło zdecydowanie zbyt beztrosko. Uniósł brwi nieco zdezorientowany, a ja wyłącznie zacisnęłam usta i praktycznie biegiem ruszyłam do mieszkania.

Gdy wreszcie wdrapałam się na swoje piętro, odetchnęłam z ulgą. Weszłam do domu, rzucając buty gdzieś w kąt i miałam iść do swojego pokoju, jednak coś mnie tknęło i skończyłam w salonie, niepewnie podchodząc do okna, z którego widać było teren przez blokiem. Pusto.

Przecież nie będzie stał pod twoim blokiem jak ostatni idiota, idiotko.

Pokręciłam głową, wreszcie przechodząc do pokoju, gdzie rzuciłam się na łóżko. I właściwie przeleżałabym tak do wieczora, ale wyrzuty sumienia nie dały mi spokoju. Uprzedzając pytania, nie, nie napisałam do Jake'a, nie zadzwoniłam, nie poszłam do tego durnego parku, ale zrobiłam coś innego. Tak. Napisałam wypracowanie dodatkowe z historii.

Dobijcie mnie, błagam.



.........tęskniłam

OptimistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz