epilog

3K 220 62
                                    

Odgarnęłam włosy z twarzy, ostatni raz przeglądając się w lustrze. Dokładnie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam w identycznej sytuacji. W tym samym pokoju, przy tej samej szafie, nawet w prawie takim samym galowym stroju.

Tia, na zakończeniu szkoły podstawowej.

A teraz stoję w tym miejscu, patrząc na cały ten pokój i zastanawiam się, jakim cudem do tego doszło. Miałam wrażenie, jakby ostatnie trzy lata były snem, z którego przed chwilą się obudziłam. Całe New Jersey wydawało mi się jakieś nierealne i nawet przestawałam wierzyć, że to wydarzyło się naprawdę.

-Hayley, chodź już – Tata stanął w drzwiach mojego pokoju, uśmiechając się. – Gotowa na pierwszy dzień liceum?

-Żartujesz, prawda? – Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, ale tylko niezręcznie zacisnął usta, pokręciłam głową, łapiąc swoją torbę.

Wyszłam z domu, bez słowa zajmując miejsce w samochodzie i wyciągnęłam telefon.

Nick: eoeoeo
Nick: wstawać ludzie
Mike: wypad typie, nigdzie dziś nie idę
Jake: utożsamiam się
Patty: też mi się nie chce
Patty: muszę włosy wyprostować ugh, zabijcie mnie
Nick: a ja potrzebuję kebaba
Mike: same bro
Mike: ale nie ma siły, która wyciągnie mnie dziś z łóżka
Jake: wiesz, że Kylie idzie do liceum naprzeciwko?
Patty: .......żartujesz prawda
Mike: PÓJDZIE ZE MNĄ NA STUDNIÓWKĘ
Mike: ZOBACZYCIE.

Mimowolnie się uśmiechnęłam. Przez chwilę poczułam się, jakbym była blisko nich i miała się zaraz z nimi spotkać, ale... No właśnie.

Zamiast tego, wyglądając za okno, dostrzegłam spory budynek, przypominający wszystkie te typowe szkoły z filmów. Tylko że on jakoś nie sprawiał wrażenia miejsca pełnego niezapomnianych przygód, gdzie spędza się najlepsze lata życia. On był szary i nudny, a ja już czułam, jak bardzo znienawidzę to miejsce.

-Leć, skarbie. Miłego dnia – powiedział tata, parkując niedaleko wejścia. W odpowiedzi posłałam mu tylko sztuczny uśmiech, wysiadając z auta.

Rozpoczęcie roku. Spotkanie ze starymi znajomymi (o ile się takowych posiada), zwiedzanie szkoły (o ile nie powoduje ona odruchów wymiotnych), wysłuchanie cudownej mowy dyrektorki (o ile nie zaśnie się po pierwszej minucie) i poznanie ludzi, których rzekomo ma się widzieć codziennie.

Tego nawet nie skomentuję.

Weszłam do budynku, a w oczy rzuciła mi się wywieszona na kolumnie duża kartka z planem uroczystości i rozpiską sal. Według tego najpierw miałam znaleźć drzwi z numerem 15, dlatego z westchnięciem zaczęłam swoją wędrówkę.

-Hej, nowa – Obok mnie pojawiła się trójka dziewczyn i nie powiem, że nie byłam zaskoczona, bo byłam, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać.

-Cześć? – Siliłam się na miły ton, ale mój nastrój średnio na to pozwalał. – Dziś chyba cały rocznik jest nowy.

-Niekoniecznie. Mamy w mieście – Ekhm, nie powiedziałabym. – Jedno liceum, dlatego wszyscy są z tego samego gimnazjum. Poza przyjezdnymi. A ty jesteś z...

-New Jersey – dokończyła inna, nie odrywając wzroku od telefonu, a ja wyłącznie uniosłam brew. – Będziesz z jedną naszą w klasie. Postaraj się nikomu nie podpaść, Hayley – Puściła mi oczko, po chwili oddalając się razem ze swoją świtą, a mnie zwyczajnie wmurowało.

Czy one...

-Wow, naprawdę wiedzą wszystko – Zacisnęłam usta, próbując nie wybuchnąć mentalnie, gdy jakiś przypadkowy głos dokończył moją myśl. Odwróciłam głowę, patrząc pytająco na chłopaka, który stanął obok mnie. – Hej.

OptimistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz