I

35 3 1
                                    

Krople gorące wody zaczęły spłukiwać jej ciało. Kąpiel zawsze dawała ulgę, zwłaszcza gdy próbowała pozbyć się strachu, tego okropnego przeczucia, że coś stanie się jej rodzinie.

Odłożyła słuchawkę natryskową na miejsce i wystawiła rękę za drzwi prysznicowe, by sięgnąć na wieszak po bawełniany ręcznik. Nic nie wyczuła, chociaż była pewna, że tam właśnie wieszała go przed wejściem do kabiny. Pamiętała nawet jego kolor. Tak, tym razem wzięła biały.

Zmarszczyła brwi i jeszcze szerzej uchyliła drzwiczki. Woda z jej mokrych, czarnych włosów zaczęła skapywać na podłogę w rytmicznym tempie.

— Sawako! — Zawołała. — Podałabyś mi ręcznik z szafki?

Po chwili usłyszała kroki i skrzypiący dźwięk otwieranej starej, drewnianej komody. Wystawiła rękę przed siebie, ale nie otrzymała tego, o co prosiła. Przez zaparowane szyby widziała tylko ciemne kontury swojej siedmioletniej córki.

— Sawako?

Zdziwiona wyjrzała na zewnątrz i krzyknęła. Strach prawie całkowicie sparaliżował jej kończyny. Stała tak, wpatrując się w puste oczodoły postaci przed sobą.

— Nie — wyjąkała i zamknęła oczy, kręcąc głową z niedowierzania. — To nie dzieje się naprawdę. On nie może tu być. To tylko złudzenie.

Dla pewności spojrzała przed siebie jeszcze raz. Jeden z cronlandzkich posłańców ubrany w długi, czarny płaszcz znajdował się tuż przed nią. Obserwowała, jak jego nozdrza podnoszą się i opadają. Starał się rozpoznać zapach, ale uniemożliwiała mu to unosząca się w powietrzu woń płynów do kąpieli.

— To nie mnie szukasz — powiedziała prawie opanowanym tonem. — Tylko kogoś, kto nie żyje. Zamordowali ją siedem lat temu — zamilkła, próbując ocenić swoje szanse na uniknięcie starcia z dwumetrowym Jagroo. — Wasz węch jest nieskuteczny, jeśli tak jak zawsze zaczynacie od pierwszej osoby, którą poznała za życia. Inaczej nie potraficie, prawda? W ten sposób niczego ani nikogo nie znajdziecie — prychnęła. Była na tyle zuchwała, by pogrywać ze śmiercią. — Szukasz sprawców? Nie, to nie ja. Była moją jedyną przyjaciółką. Nie zrobiłabym jej krzywdy.

Postać mruknęła coś i wyciągnęła swoją zwierzęcą łapę w kierunku kobiety.

— To nie ja, przysięgam! — Wykrzyknęła i odsunęła się do ściany. Wielka dłoń z wysuniętymi, długimi pazurami znajdowała się coraz bliżej niej. — To mafia! Ona zadawała się z mafią! To oni ją zabili!

Jaguaroczłowiek zacisnął rękę na jej szyi i zaczął dusić, wbijając w jej delikatną skórę swoje pazury. Kobieta otworzyła szeroko usta, starając się złapać oddech. Próbowała się wyrwać, krzyczeć, nieskutecznie machała rękami, by chociaż odepchnąć napastnika. Nie dała rady. Był od niej prawie dwa razy większy.

— To nie mafia — wystękała resztką sił, patrząc na swojego oprawcę.

Zrozumiała.

— To wy.

Cronlandzki posłaniec szybkim ruchem wyjął swoje szpony z martwego ciała skośnookiej i pozwolił, by ta upadła na kafelkową posadzkę. Następnie wytarł zakrwawione pazury w pierwszą rzecz, jaką miał pod ręką.

— Mama?

Jagroo odwrócił głowę w kierunku, z którego dochodził głos. Przy drzwiach do łazienki stała mała przerażona dziewczynka, która ściskała w ramionach pluszowego misia. Jej oczy zaszły łzami, kiedy zobaczyła leżące na podłodze ciało jej rodzicielki.

Zdezorientowany napastnik , podszedł do dziewczynki i stojąc w wyprostowanej pozycji, zaczął ją obwąchiwać. Dziecko bało się ruszyć z miejsca, więc tylko przyglądało się przestraszone stworzeniu, którego nigdy dotąd nie widziało na oczy.

— Brak zapachu — odparł grubym, zniekształconym głosem jaguaroczłowiek. Odsunął się od dziewczynki i, nie zważając na nic, wyskoczył przez zamknięte okno z szóstego piętra, nie wybijając go. Zupełnie jakby był duchem i potrafił przechodzić przez różne przedmioty.

Sawako podbiegła do szyby i wyjrzała przez nią, nadal kurczowo przytulając się do misia. Nieznana jej postać zniknęła. Rzec by można, że wyparowała, a wraz z nią cała para wodna z łazienki, która wcześniej osadziła się na lustrze i kabinie prysznicowej.

Siedmiolatka odwróciła się w kierunku, gdzie leżały zwłoki jej matki. A raczej, gdzie powinny leżeć. Po brutalnym morderstwie nie było nawet śladu. Wszystko znajdowało się na swoim miejscu w nienaruszonym stanie. Poza jedną rzeczą.

Na metalowym wieszaku przy prysznicu wisiał biały ręcznik pokryty świeżą, ciemnoczerwoną krwią.

***

Witajcie! :)

Startuję z zupełnie nowym pomysłem opartym na tym, co wstawiałam na Wattpada wcześniej. Na początek bardzo króciutki, wprowadzający rozdział, jako przerywnik od właściwej fabuły. Takie też będą się pojawiać. Proszę, nie zniechęcajcie się, skomentujcie, dajcie gwiazdeczkę, jeśli się podobało - to tak bardzo motywuje! Obiecuję, że akcja się rozkręci <3

C.L. Voysell

OdbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz