Rozdział 3

553 13 6
                                    

=Star=
Eliza przyszła do nas po chwili pytając co się stało.

-Nic skarbie, możesz iść grać sobie dalej - mówiłam to ścierając łzy z policzków.

-Dobrze mamusiu. - powiedziała to lekko pytająco i przedłużając dobrze. Jednak wróciła do salonu, a ja odwróciłam się do Marca.

-Dziekuję, dziękuję Ci, że mnie zrozumiałeś ale my chyba wrócimy do domu. Nie chcę przeszkadzać, bo jeszcze ktoś wróci i.. - w tym momencie Marco mi przerwał 

- heh nom tylko jest jedna sprawa - mówił to drapiąc się po karku - bo ja mieszkam sam, więc jak chcecie to możecie zostać. Dawno nie miałem gości. - uśmiechnęłam się i pomyślałam " jam taki gość może być sam?". Nagle tą chwilę przerwał telefon Marca.

-Idź odbierz, może to coś ważnego - ten tylko kiwnął głową i poszedł odebrać. Kiedy wrócił miał zmieszaną

- co się stało - spytałam zdezorientowana

-Ymm no ten moi rodzice dzwonili. Powiedzieli, że poznali jakiegoś gościa, który pomógł im z firmą i chcą mnie z nim zapoznać. Podobno w moim wieku. Ja tylko na niego spojrzałam - 

I coś jest z tym nie tak? - spytałam zdziwiona.

-Nie nic. Będę musiał jechać do Nowego Yorku. Ehh -

Dobra.  - (spojrzałam na zegarek) - O matko jak późno już 16. Jak to się stało przecież chwilę temu była 14. - Jestem tak zdziwiona, że mi się tak fajnie gada z tym Marciem. 

Po chwili poszliśmy do Elizy do salonu i siedliśmy obok niej. Ja jej oznajmiłam, że się zbieramy. Była trochę przygnębiona, że nie pogra sobie dłużej choć gra już prawie 2 godziny. Kiedy ubierałyśmy buty Marco podszedł do mnie

Ej Star. Chciałbyś gdzieś wyjść razem w najbliższym czasie, bo tak fajnie się z kimś zaprzyjaźnić. Brakowało mi tego - "Jakim cudem on nie ma znajomych. Jest taki miły, pomocny i opiekuńczy"

- słuchaj nie wiem, zobaczę ale raczej tak. - ten się uśmiechnął 

-byłoby mi miło- lekko się zarumienił "Hmm dziwne"

-Ej jak chcecie to mogę was podwieźć - odezwał się Marco jak byliśmy w progu

- Jasne dzięki- odpowiedziałam z radości, że nie muszę iść na piechotę

Wyszliśmy  i Marco podwiózł nas pod dom. Pożegnaliśmy się, a ja z córką przyszykowałyśmy się do spania. Wiem że wcześnie ale po wczoraj jestem tak zmęczona . Kiedy miałam iść do siebie do pokoju Eliza podeszła do mnie

-Mamo możesz spać dzisiaj ze mną ?- spytała Eliza


-Jasne kochanie- odpowiedziałam i poszłam się położyć  obok niej.


-Dobranoc kochanie- pocałowałam córkę w czoło

-Dobranoc mamo- dziewczynka wtuliła się we mnie. Po chwili Eliza zasnęła. Ja jeszcze chwilę głaskam ją po głowie i też zasnęłam.

{Koło północy}

Przebudziłam się, bo Eliza coś mamrotała przez sen. Gdy chwilę się wsłuchałam, zamarłam.
-Tatusiu, nie odchodź. Nie chce cię stracić. -po policzkach spłynęły mi łzy. "No tak przecież ona jest mała i nie ma ojca. Może dlatego jest taka przyjazna wobec Marca" Eliza nagle wstała ze łzami w oczach. Cała spocona i trzęsąca się.

Star butterfly vs dorosłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz