Prolog

40 4 7
                                    

Jest już po 2:00 w nocy a ja leżę i płaczę.

Ale, to nie są łzy smutku, to są łzy uświadamiające kim jestem.

Tylko nic nie wartym bachorem nie wiedzącym co to życie.

Ale człowiek uczy się przez całe życie, uczy się radzić sobie z problemami. Lecz nie w tym przypadku. Robię to co większość nastolatków.

Udaję osobę którą nie jestem. A to dlatego bo boję się krytyki która spłynie na mnie po pokazaniu rzeczywistości.

Mam piętnaście lat i już czuję jakby miał mi się świat zawalić, a to czemu? Czemu po piętnastu latach na tym świecie już chcę z niego odejść? Co mnie trzyma żeby na nim nadal zostać? Odpowiedź jest banalna. Moi rodzice, dziadkowie, wujkowie..

Niby mam dla kogo żyć, a jednak czuję się samotna.

***

Mamy 7:45. Zastanawiam się czy warto iść do tej budy i znowu spotkać się z tymi samymi szpetnymi mordami które znam na pamięć od kilku lat.

Zanim się rozmyślę wchodzę do środka tzw pewnym siebie krokiem. Wkładam najlepszy uśmiech jaki mam, nie zapominam także o lekkim przymrużeniu oczu co oznacza że jest on prawdziwy.

Znowu czuję na sobie wzrok osób które właśnie były na korytarzu. Schodzę po schodach na dół do szatni klas gimnazjalnych i widzę moją klasę. Widzę te maski założone na siebie, wymagany uśmiech przy jakimkolwiek człowieku. Niby coś takiego normalnego a jednak takie inne. Wchodzę z uśmiechem w grono moich fałszywych przyjaciół. Dlaczego fałszywych? Bo wiem jak mi obrabiają dupe. Skąd to wiem? Bo inni obrabiają ich dupe. Z tego się robi błędne koło. Nie warto ufać innym, nie ważne co powiesz i tak może być wykorzystane przeciwko tobie.

-Hej Wam!- Mówię z moim szybciej założonym na siebie uśmiechem.

-Hej Sky!- Jacy oni są żałośni. Nienawidzę tych masek, dlaczego to one muszą być na modzie? Świat jest porąbany...

Pierwszy krótki rozdział zapraszam do czytania.

Oczami Drugiej TwarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz