Minęło już pół roku, od kiedy trafiłam do Eldaryi i... dwadzieścia jeden dni od kiedy ostatni raz rozmawiałam z Leiftanem. Strasznie mi go brakowało przez ten czas. Co prawda nigdy nie widywaliśmy się zbyt często i wcześniej nie uznawałam tego za powód do niepokoju, ale teraz było jakoś inaczej. Miałam wrażenie, że z premedytacją mnie unikał.
Siedziałam w bibliotece i wypełniałam raport z ostatniej misji. Byłam sama - Kero gdzieś poszedł, a Ykhar została pilnie wezwana przez Huang Hua. Bez groźnego spojrzenia znad papierów, którym od czasu do czasu raczyła mnie brownie, kompletnie nie mogłam się skupić na pisaniu. Wodziłam wzrokiem po półkach, nie myśląc o niczym konkretnym. Kiedy otworzyły się za mną drzwi, wyprostowałam się na krześle i zaczęłam pospiesznie uzupełniać formularz.
- Och, Gardienne, nie wiedziałem, że tu jesteś - usłyszałam miękki głos Leiftana. Obróciłam się do niego. - Przyjdę później - dodał i wyszedł. Wcześniej nawet nie mijałam go na korytarzu, więc uznałam, że to znak od losu, by go wreszcie złapać i dowiedzieć się, o co mu chodziło. Zerwałam się z siedzenia i pobiegłam za nim.
- Hej, poczekaj! - zawołałam. Zdążyłam zanim zszedł na dół. Cofnął się te dwa schodki, które już pokonał i stanął przede mną. Spoglądał na mnie z wyrazem uprzejmego zainteresowania. Miałam wrażenie, że dostrzegłam lekkie rumieńce na jego policzkach. Wzięłam głęboki wdech. - Powiedz mi, co się z tobą dzieje?
- Nie rozumiem, o co pytasz, Gardienne - odparł. Wyglądał na zaniepokojonego, jakby naprawdę nie miał pojęcia, o czym mówiłam. Widząc jego wyraz twarzy, zwątpiłam. Może właśnie się wygłupiłam? Może przeczucie jednak mnie myliło?
- Mam wrażenie, że mnie unikasz - powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Szukałam jakiegoś potwierdzenia, że moje przypuszczenia były słuszne. - Chciałabym wiedzieć, dlaczego?
- Wydaje ci się, Gardienne - stwierdził spokojnie. - Jestem po prostu bardzo zapracowany i trudno mnie ostatnio złapać - uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. Zrobiło mi się głupio. Pewnie pomyślał, że uważałam się za pępek świata, skoro uznałam, że jego nieobecność była w jakiś sposób związana ze mną. Poczułam uścisk w gardle.
- Przepraszam... - odezwałam się, kiedy już wreszcie zebrałam się na odwagę, by to zrobić. - Dzisiaj mijają dokładnie trzy tygodnie jak widziałam cię ostatni raz i bałam się, że to nie przypadek - wyjaśniłam, stojąc z opuszczoną głową. Czułam się jak dziecko, które tłumaczy się przed sąsiadem z wybitej piłką szyby.
- Liczyłaś dni? - powiedział Leiftan, głos miał wyraźnie zdumiony.
- Tak... - odparłam cicho, wpatrując się w czubki swoich butów.
- Nie spodziewałem się... Miałem nadzieję, że nie zauważysz... - usłyszałam w odpowiedzi. Zaskoczona, wyprostowałam się nagle. Leiftan patrzył gdzieś w bok. Zastanawiał się nad czymś.
- Słucham? - zapytałam. Chciałam się upewnić, że naprawdę to powiedział. Leiftan jednak milczał jak zaklęty. - Czego miałam nie zauważyć? - nie odpuszczałam. Kątem oka zauważyłam wchodzącą na górę Ykhar.
- Cześć Leiftan - odezwała się brownie do mojego towarzysza, a mi tylko kiwnęła głową, w końcu widziałyśmy się dopiero co. - Masz do mnie jakąś sprawę?
- Witaj Ykhar - Leiftan wreszcie wrócił na ziemię. - Tak, ale to drobiazg, przyjdę później. Zajmij się spokojnie raportem Gardienne.
- Ach prawda. Tak czułam, że bez wartownika nie skończy tego raportu - odpowiedziała ze śmiechem, uchylając drzwi. Ustawiła się bokiem, bym mogła wejść razem z nią. - Idziesz?
CZYTASZ
Leiftan
FanfictionZbiór moich pojedynczych tekstów o Leiftanie, które dotychczas opublikowałam na forumowym blogu.