Trochę mi się stęskniło za krótkimi one shotami, więc jak już wymyśliłam jakiś, to od razu postanowiłam go napisać xD.
Miłej lektury <3.
– Na pewno nie dasz się przekonać na małe zboczenie z trasy?
– Naprawdę chciałbym, ale nie możemy sobie teraz na to pozwolić, Gardienne – odparł Leiftan, a ja niestety wiedziałam, że miał rację. – Poza tym obiecałem Miiko, że nasza relacja nie wpłynie na nasze obowiązki – dodał po chwili, a ja się przygarbiłam lekko.
– Wiem, wiem – powiedziałam z rezygnacją. Leiftan pocieszająco przytulił mnie do siebie mocniej. Co prawda mieliśmy do dyspozycji dwa chowańce, ale już na początku naszej wyprawy stwierdziliśmy, że wolimy jechać razem na jednym. Chciałam być tuż obok niego tak często, jak tylko się dało, bo moja potrzeba jego bliskości była wręcz nie do nasycenia.
Ciągle nie mogłam uwierzyć, jak mocne uczucie nas połączyło w ostatnich tygodniach. Co prawda już od dawna się przyjaźniliśmy i właściwie to nigdy nie był dla mnie tak zupełnie obojętny jako mężczyzna, jednak nigdy nie przyszło mi do głowy, że między nami może pojawić się tak wielka namiętność. Praktycznie z dnia na dzień z przyjaciół staliśmy się kochankami, ale wcale nie żałowałam, że to się tak szybko potoczyło. Moje miejsce było przy Leiftanie i mogłam teraz tylko się sobie dziwić, że tak późno to zrozumiałam.
– Wiem, że chciałabyś wreszcie zobaczyć w Eldaryi coś więcej niż podróżne trakty i okoliczne miejscowości, i obiecuję ci, że kiedyś się gdzieś wybierzemy – powiedział cicho, prosto do mojego ucha. Jego szept tak na mnie działał, że mimo dość niewinnych słów, to i tak przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Musiał to zauważyć, bo gdy ucałował moją skórę tuż nad uchem, to czułam, że się uśmiecha.
– Trzymam cię za słowo – oznajmiłam, po czym tak po prostu się w niego wtuliłam. Tak bardzo byłam szczęśliwa...
***
Zatrzymaliśmy się na noc w karczmie, która stała na rozstaju dróg. Żal było nie skorzystać z takiej okazji, szczególnie że następną noc będziemy musieli spędzić pod gołym niebem, więc dobrze było się wyspać na zapas.
Od wydarzeń w Świątyni zmieniła się nie tylko moja relacja z Leiftanem, ale także pozycja w Straży. Miiko postanowiła mnie uhonorować, dzięki czemu stałam się kimś w rodzaju doradcy Lśniącej Straży – uczestniczyłam w większości narad, dopuszczono mnie do części utajnionych spraw i częściej współdziałałam z szefami Straży. Najchętniej jednak pracowałam z Leiftanem – nie tylko w dlatego, że był moim kochankiem, ale także dlatego, że już wcześniej parokrotnie miałam okazję mu asystować przy mniejszych sprawach, do których mógł mnie dopuścić, i już wtedy świetnie się przy tym dogadywaliśmy. Obecna współpraca też układała się nam nieźle, bo na swój sposób się uzupełnialiśmy.
Teraz po raz pierwszy miałam okazję uczestniczyć w misji dyplomatycznej. Po problemach z Kryształem i ewakuacją, Miiko stwierdziła, że dobrze by było umocnić sojusze z pozostałymi sąsiadami, byśmy w razie czego nie musieli ciągle prosić o pomoc kapp i Balenvii. Co prawda dotychczas nie dali nam odczuć, byśmy im za bardzo ciążyli, ale lepiej nie ryzykować nadużyciem czyjejś dobroci.
Trochę wydało mi się dziwne, że w tak ważnej sprawie wysłano właściwie tylko jedną osobę, bo mnie nie należało liczyć ze względu na brak doświadczenia, ale z drugiej strony Leiftan przecież był skuteczny za trzech... a poza tym Miiko na pewno wiedziała, co robi, podejmując taką decyzję.
CZYTASZ
Leiftan
FanfictionZbiór moich pojedynczych tekstów o Leiftanie, które dotychczas opublikowałam na forumowym blogu.