Siedziałam jeszcze chwilę w bezruchu, patrząc sie na twarz Friska i zastanawiając się co ja mam na to powiedzieć.. W końcu wydusiłam jedno, dość ironiczne zdanie -
Haha! Ja wiedziałam, tu wszystko sie pozmieniało, no, nieźle mnie nabrałaś! hahaha!
Ujrzałam na początku gniewną minę po czym zauważyłam, że zmienia sie powoli w twarz politowania. - Nie, to nie jest żart Chara. Ja nie żartuje ,jestem bardzo poważna w tej kwestii. Ktoś usunął mój ostatni zapis - a ja zawsze regularnie zapisuje co 2 dni - rzekła z pewnymi pretensjami w głosie. Zaniepokoiłam sie tym faktem ale nie dałam tego po sobie poznać.
Frisk, ile wypiłaś? - powiedziałam lekko humorystycznie. Niestety nie przyjęła tego za dobrze. Eh, mogłam sobie ten tekst odpuścić.. Popatrzyłam tylko na nią przez chwile jakbym miała ten fakt gdzieś. Po czym dokonczyłam jeść babeczkę. Szczerze mówiąc , odechciało mi sie jedzenia - więc wstałam, i odchodząc od stołu powiedziałam :
No to cze, jak czegoś będziesz chciała to zadzwoń czy coś.. - nie odwracając sie wyszłam z lokalu z lekkim smutkiem ze musiałam to czekoladowe królestwo opuścić. Stanęłam jeszcze na chwile, popatrzyłam sie na budynek - coś musi byc na rzeczy jeśli to już Frisk nawet zauważa i ruszyłam dalej. Moim poierwszym celem do którego mogłam uderzyć to była nasza podziemna biblioteka. Tak więc znowu wracałam do Snowdin. Po drodze zauważyłam Rybkę ale w dość raczej odświętnym ubraniu. Pewnie szła na randkę z Alphys - one sie bujają w sobie od kiedy pamietam. Nie zwracając uwagi na nią poszłam dalej. Znów był rejs łódką i znów byłam miła. No co? Jak chce to potrafię - przynajmniej przewoźnik nie wypapla tego nikomu. Dotarłam do Snowdin - zapięłam swoją bluzę i tak doszłapciałam do biblioteki. Weszłam nie patrząc sie ani nic nie odzywając do pań za ladą. Nie każdy jest gotowy na moją super uprzejmość więc... Podeszłam wpierw do półki z książkami historycznymi, wybrałam kilka a potem zaglądłam na półkę z naukami ścisłymi - ja to jestem mądra. Usiadłam sobie przy wolnym stoliku i rozłożyłam wszystkie książki przed sobą.
Zaczęłam od historycznych - są łatwiejsze i przyjemniejsze do czytania niż te naukowe napisane przez samego Gastera. Nie powiem, spędziłam kilka godzin nad przeczytaniem ich. Z historycznych sie niewiele dowiedziałam - klasyka ale jeden fakt mnie zaciekawił - ten fakt o Frisku i jego początkach. Na tym fragmencie spędziłam najwiecej czasu. Może niedużo sie dowiedziałam ale.. To były bardzo istotne fakty które pomimełam czytając te książki po raz pierwszy. Gdy tylko ostatnie ludzkie szczenie - Frisk pojawił sie w podziemiach uzyskał on zdolność zapisu - w sumie jako jedyna bo pozostałe dzieci nie miały tyle szczęścia - albo tu nie chodziło o szczęście tylko przeznaczenie? Hmm.. Pożyczę ta książkę i najwyżej zgłębie ten fakt w domu przy herbatce. Tak więc przeszłam do książek naukowych - nie było łatwo na mój rozumek coś z nich zrozumieć- będe musiała sie umówić na prywatne lekcje u Gastera abym mogła zrozumieć co tu pisze. Po przeczytaniu jednego rozdziału z każdej książki powybierałam te które mnie zainteresowały , a resztę odłożyłam z powrotem na półki. I z niezłym bagażem wyszłam z budynku. Hehe Chara z książkami? Cud! Wcale nie żaden cud tylko nigdy sie nie pokazywałam z książką i wszyscy myślą że nie umiem czytać to co jest napisane na różnych tabliczkach a tak naprawdę to ignoruje je - w pokoju w szafie mam stos książek które tata mi zamawia co tydzień - chociaż z jednej rzeczy może być ze mnie dumny. Opuszczając Snowdin zauważyłam że w swojej stacji siedzi Sans. Jak zwykle ta leniwa klucha nic nie robiła tylko spała jak zabita. Przechodząc obok niego poczułam jego wzrok na mnie aż nagle usłyszałam jedno "subtelne" zdanie ;
Co tam taszczysz mały morderco?
Lekko wkurzona określeniem "mały" postanowiłam zainterweniować więc odrzekłam :
CZYTASZ
To był tylko jeden reset..
FanfictionPogodziłam sie z tym że Frisk manipuluje linią czasową.. Zaczynając od ludobójczej ścieżki -gdzie pierwszy raz po śmierci poczułam że żyje - a kończąc na pacyfistycznej ścieżce która o dziwo po resecie sie nie zeruje.. Dość dziwne jest to gdyż wiado...