30.06(Poniedziałek Noemi)

12 2 0
                                    

Budzę się w nieznanym mi mnie miejscu. Zdezorientowana spostrzegam, iż mam na sobie cienką szpitalną koszule. Po dłuższej chwili spostrzegłam się gdzie jestem. Leżę w zimnym  szpitalu, jestem podpięta do  wiszącej na stojaku kroplówki. Szybko zrywam się z nie wygodnego materaca pociągając za sobą podpięty do mnie stojak. Nagle z oddali słyszę.


-Niech Pani nie wstaje ma Pani dość obszerne oparzenia, czy mnie Pani słyszy halo- Z niepokojem podbiega do mnie pielęgniarka.  Ignorując ją, zmierzam w kierunku ogromnych  drzwi. Gdy nagle wpadam na obcą mi osobę.


-Noemi wstałaś nareszcie.

Zdziwiona paczę na kobietę i pytam.

-Przepraszam my się znamy?

-Noemi no co ty nie żartuj. Ty żartujesz tak? -z dziwnym tonem skierowała pytanie w moją stronę.

W odpowiedzi kiwam głową, iż na prawdę jej nie znam .

-Przykro mi, ale musiała mnie Pani z kimś pomylić.

-Nie. Thomas mówił, że leżysz tu, serio nie pamiętasz to ja Vanessa.

-Nie nie znam Pani-zdenerwowana odpowiadam chcąc opuścić tą sale przesuwam drażniącą mnie kobietę, gdy nagle ktoś łapie mnie za rękę.


Obracam się a za mną wysoki jasno skóry mężczyzna w białym długim fartuch w niebieskich lekarskich rękawiczkach ze stetoskopem na szyi. Zdenerwowana tą sytuacją agresywnie wyrywam się tej osobie krzycząc


-Zostaw mnie człowieku nie znam Cię.

-Spokojnie jestem Pani lekarzem. Niech Pani siądzie wszystko Pani wytłumaczę.


Nie myśląc trzeźwo uderzyłam w twarz osobę podającą się za lekarza i szybko wybiegłam. Biegnąc potknąłem się i upadłam, a kroplówka upadła rozwalając się. W ten gdy miałam się podnieść z zimnej szpitalnej podłogi w okolicach prawego ramienia poczułam lekkie ukłucie i zasnęłam. Obudziłam się przypięta grubymi szpitalnymi pasami do nie wygodnego materaca. A obok mnie siedziała ta kobieta i spoliczkowany prze zemnie mężczyzna.


-Spokojnie już wszystko dobrze-powiedział nie zbyt przekonująco.

-Nie!!!!!-krzyknęłam-Jestem przywiązana jakimiś pasami jak wariatka!!!!!! Zostaw mnie chce stąd iść.


Po chwili gdy się uspokoiłam Pan Qiwennerss, tak się właśnie nazywa mój doktor wyjaśnił mi wszystko. Powiedział, że w szpitalu znalazłam się przez dosyć groźny wybuch grilla. Poinformował mnie, że mam poparzenia 2 stopnia, ale nie zostaną mi po tym bardzo widoczne  blizny. Miałam naprawdę dużo szczęścia, iż nie stałam bliżej tego incydentu. Niestety nie pamiętam ostatnich wydarzeń, tak dokładnie przypominam sobie tylko dni od 05.06 i wstecz. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnej osoby. Powiedziałam o tym lekarzowi a on odpowiedział, że jest to spowodowane szokiem po urazowym. Jedyne co pamiętałam to znany mi niski głos wykrzykujący z radości moje imię. Nagle do sali wchodzi przystojny wysoki brunet ubrany w zielony T-shirt ciemne jeansy i czerwone trampki,  a w ręce trzyma ślicznie zapakowaną paczuszkę. Naglę czuję ukucie a moje wspomnienia dotyczące tej jednej osoby znów wracają bardzo szybko w dużych ilościach. Jego śmiech, łzy, smutek, zakłopotanie oraz ciekawe uczucie którego nie jestem w stanie opisać żadnym słowem którego nie pamiętam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 16, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Gra SłońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz