W autobusie znajduje wolne miejsce i nawet nie próbując słuchać dziewczyn zamykam się w sobie.
Czuje się masakrycznie źle.
Jest mi nie dobrze,duszno mi ,mięśnie wydają się tak ciężkie,że zrobienie najmniejszego ruchu wydaje się nie lada wyzwaniem.
I do tego jeszcze te zwroty głowy i ogarniająca mnie senność.
Gdy tylko wysiadamy z autobusu i kierujemy się w stronę klubu,chwytam się ramienia Ani i opierając się na nim próbuje bez żadnych przykrych sytuacji dotrzeć na miejsce.
Kiedy wreszcie po dłużącej się dla mnie w nieskończoność drodze docieramy na miejsce i zostawiamy kurtki w szatni oddycham z ulgą i rozglądam się bacznie po otaczających mnie spoconych osobach.
Wciąż czuje się nie za dobrze,ale już lepiej.Dziewczyny wydają się to rozumieć. Szybko lustrują ludzi na parkiecie i bez zbędnego mnie namawiania ruszają w tłum,znajdyjąc mi wcześniej wolne miejsce,gdzie mogłam odsapnąć.
Powoli dochodząc do siebie przyglądam się ludziom.
Są tu ludzie w moim wieku, starsi,ale też i młodsi .
Dziewczyny wysportowane,chude. Zazdroszcze im. Też bym...
-Hej śliczna. Czemu siedzisz tu sama?- moje rozmyślania przerywa jakiś chłopak,zachodząc mnie od tylu,przez co wciąż nie widzę jego twarzy. Dopiero gdy stawia przede mną piwo ze słomką i siada obok moge się mu przyjżeć.
To co widzę,wparwia mnie w osłupienie...