02. 'ale nikt się tym nie chwali'

83 8 0
                                    

- zrobiłam z siebie totalną idiotkę. – powiedziałam siadając obok mojej najlepszej przyjaciółki.

- nie pierwszy i nie ostatni raz. – odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc. Przepisywała tylko jakieś zjebane równanie z tablicy.

- po co marnujesz czas na to głupie równanie. To ci się nawet nie przyda w życiu, a ja mam poważny problem. – rzuciłam w nią długopisem kiedy dalej nie reagowała. – jesteś moją przyjaciółką i powinnaś mi pomóc. – dziewczyna jęknęła i spojrzała na mnie.

- mów.

- spotkałam chłopaka i zrobiłam z siebie idiotkę.

- Summer, czym ty się przejmujesz ? Codziennie spławiasz kilkunastu chłopaków. Jeżeli raz zrobisz przy jednym z nich jakąś głupotkę to nic się nie stanie. – powiedziała i powróciła do przepisywania tego gówna z tablicy.

- to nie był chłopak, to był anioł. – powiedziałam i zaraz pożałowałam. Cece spojrzała na mnie z wielkim bananem na twarzy. – i czego się tak szczerzysz ?

- nie mogę w to po prostu uwierzyć. Jak ? Muszę poznać tego chłopka, bo to jest jedyny chłopak o którym się tak wyrażasz. Jak się nazywa ?

- a ja wiem ? przecież powiedziałam, że zrobiłam z siebie totalną idiotkę. Powiedziałam mu, że się pocę, rozumiesz ?

- każdy się poci. – chyba próbowała mnie jakoś uspokoić.

- ale nikt się tym nie chwali.

- nikt nie jest tobą. Ty robisz wiele niezrozumiałych rzeczy i to jest okey. – powiedziała poklepując moje ramię.

- może masz rację, to po prostu... - nie dane mi było dokończyć, ponieważ rozmowę przerwała nam pani Salvatore. No błagam ! Kto nauczył ją kultury ?! Jak ktoś rozmawia to się nie przerywa, prawda ?

- czy pani Jones ma coś ciekawszego do omówienia niż matematyka ? – spojrzała na mnie jedynym ze swoich najbardziej jędzowatych spojrzeń jakie tylko posiada. Mówiłam, że mnie przeraża ? Nie ? No to teraz mówię. Ta kobieta jest straszna !

- oczywiście, że nie. Ja... właśnie omawiałam to równanie z Cece. – powiedziałam po czym kopnęłam moją przyjaciółkę by to potwierdziła. No, ale przecież moja przyjaciółka nie należy do najmądrzejszych...

- ale jakie równanie ? – spytała zmieszana. Ja natomiast miałam ochotę już po raz trzeci tego dnia jebnąć sobie w łeb. Z kim ja się przyjaźnie ?

- z racji tego, że to dopiero pierwsza lekcja w tym roku szkolnym odpuszczę ci, ale to ma się nie powtórzyć. – kiwnęłam tylko głową na znak, że rozumiem.

Nauczycielka odwróciła się w kierunku tablicy, a ja kopnęłam Cece.

- możesz mnie już nie kopać ? – zapytała marszcząc brwi. – wiem, że zawaliłam, ale myślałam akurat o Harrym. Myślisz, że mnie lubi ? – tym razem nie wytrzymałam i naprawdę zajebałam sobie w czoło. Świetna zmiana tematu Cece.

***

- widziałaś tego nowego ? – zapytała rudowłosa opierając się o szafkę. Ja natychmiast odwróciłam się w kierunku gdzie spoglądała moja przyjaciółka i o mało nie wypierdoliłam się na ziemię po tym co zobaczyłam.

- to ten na którego wpadłam. – powiedziałam po czym przełknęłam głośno ślinę.

- ten od pocenia się ? – zapytała z wielkim uśmiechem krzyżując ręce na piersi. – nawet przystojny, ale do anioła mu jeszcze daleko. Spójrz na Harrego, to jest prawdziwy anioł. – spojrzałam na swoje przepocone dłonie. Poważnie kurwa, co się ze mną dzieje ?

- to nie normalne, że tak reaguje na jego widok. – powiedziałam nawiązując do moich przepoconych dłoni. – ja go nawet nie znam, a zachowuje się jak napalona nastolatka na koncercie swojego idola.

- po prostu się zauroczyłaś, to nic wielkiego. Przejdzie ci po tygodniu. – próbowała mnie uspokoić.

- a tobie z Harrym przeszło ? – uniosłam lewą brew do góry oczekując na odpowiedź przyjaciółki.

- ja i Harry to miłość na całe życie. Co z tego, że nie wie o moim istnieniu. Kiedyś i tak będziemy mieli czwórkę dzieci z czego jedno będzie się nazywać Harry Junior. – zaśmiałam się, ale twarz dziewczyny pozostała poważna przez co i ja trochę się opanowałam. – myślę, że przejdzie ci kiedy z nim pogadasz. Pewnie nie jest taki fajny jak się wydaje.

- nie mogę z nim pogadać. Za pierwszym razem gadałam straszne głupoty. Nie upokorzę się drugi raz.

- to poczekaj aż to minie. W końcu się od uroczysz.

- jest takie słowo ?

- powiedziałam je to chyba jest. – tym razem zaśmiałyśmy się razem. – to jak po lekcjach idziemy na koktajl ?

- dzisiaj nie dam rady, przepraszam. Muszę być wcześniej w domu, wiesz dlaczego.

- jasne. – uśmiechnęła się pokrzepiająco. – w razie co pamiętaj, że zawsze jestem.

- pamiętam. – odpowiedziałam jej uśmiechem.

I'm hopeless - n.h.Where stories live. Discover now